Prawda i tylko prawda (Anna Politkowska, „Tylko prawda”)

Anna Politkowska nie była ulubienicą kremlowskich polityków, urzędników lokalnych, generałów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Zaciekle tropiła ich kłamstwa, obnażała bezduszność i realizowanie własnych pokrętnych celów kosztem niewinnych. Bezkompromisowo wskazywała winnych przestępstw wojennych, mocodawców bandytów i skrytobójców, wnikała w mechanizmy systemu władzy, który niewiele ma wspólnego z demokracją, a nazbyt wiele z radziecką przeszłością. Zaglądała za fasady propagandowych mitów i wyciągała na światło dzienne szyte grubymi nićmi afery. Cenili ją prości ludzie, którym pomagała wywalczyć sprawiedliwość, doceniały organizacje broniące praw człowieka na całym świecie. Zginęła 7 października 2006 roku pod drzwiami własnego mieszkania, zastrzelona przez nieznanego sprawcę.

„Tylko prawda” zawiera artykuły i reportaże Politkowskiej z lat 1999–2006. Dotyczą przede wszystkim drugiej wojny czeczeńskiej – poznajemy losy ludzi, którym wojna odebrała spokój, cały dobytek, a przede wszystkim najbliższych. Tracili życie podczas bombardowań, przepadali porwani przez zamaskowanych żołnierzy, odnajdywali się w masowych grobach lub ślad po nich ginął. Dziennikarka pokazuje Czeczenię jako miejsce, w którym przestały obowiązywać jakiekolwiek prawa – poza prawem siły. Mimo licznych deklaracji kremlowskich polityków nie postępowała normalizacja i odbudowa kraju – środki na nią przepadały w kieszeniach lokalnych polityków i watażków, jednostki mające pilnować spokoju i bezpieczeństwa ludzi dopuszczały się najgorszych przestępstw. Walkę o ukaranie jednego z takich zbrodniarzy przedstawia cykl tekstów z części zatytułowanej „Kadet”.

Początkowo czyta się te artykuły i reportaże z zapartym tchem i niedowierzaniem, że współcześnie, na oczach całego świata, może rozgrywać się taki dramat. Po jakimś czasie lektura staje się jednak nieco nużąca. Artykuły prasowe rządzą się swoimi prawami, drukowane co kilka czy kilkanaście dni muszą zawierać rekapitulację poprzednich tekstów. Wydane jednak obok siebie i czytane razem irytują takimi powtórzeniami. Są też wśród nich artykuły dotyczące kwestii już mniej aktualnych, a tym samym mniej przyciągających uwagę. Osoba opracowująca ten tom powinna zapewne dokonać wyboru z publicystyki Politkowskiej, choć, trzeba przyznać, byłaby to rzecz niezwykle trudna – teraz czytelnik sam decyduje, co przeczyta uważnie, a co jedynie przekartkuje. Mniej trudne za to powinno było być dobranie precyzyjniejszych tytułów poszczególnych części książki. Te zatytułowane „Nord-Ost” i „Biesłan” nie zawierają w zasadzie materiałów dotyczących przebiegu dramatycznych wydarzeń w moskiewskim teatrze na Dubrowce (nie licząc relacji Politkowskiej z próby negocjacji z terrorystami) i w szkole w Biesłanie (reporterka nie dotarła na miejsce, otruta w samolocie i z trudem uratowana). Znajdziemy tu natomiast wyniki żmudnych i niebezpiecznych dziennikarskich śledztw mających odsłonić, kto naprawdę stał za tragicznymi wypadkami. Książkę zamykają reportaże z Rosji i ze świata – warto zwrócić uwagę na opowieść o norweskiej pielęgniarce, która zginęła w niejasnych okolicznościach w Czeczenii, a nikt nie zrobił nic, aby wyjaśnić sprawę. I zaskakującą historię psów Politkowskiej, Martyna i Van Gogha.

Anna Politkowska (1958-2006).
Po lekturze tego zbioru trudno nie zgodzić się z otwierającymi go słowami czeczeńskiej pieśniarki Lizy Umarowej: „Była honorem i sumieniem Rosji – i chyba nikt nie pozna źródła jej fanatycznej odwagi i miłości do pracy, którą wykonywała”. Potwierdzają je nie tylko wspomnienia przyjaciół i współpracowników, ale przede wszystkim poświadcza każde zdanie napisane przez Annę Politkowską.
Anna Politkowska, Tylko prawda. Artykuły i reportaże, tłum. Sebastian Szymański, Prószyński i S-ka 2011.
Za przesłanie książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
(Odwiedzono 266 razy, 1 razy dziś)

19 komentarzy do “Prawda i tylko prawda (Anna Politkowska, „Tylko prawda”)”

  1. Ciekawe, czy w końcu ostatecznie ustalono, kto dokonał zbrodni na Politkowskiej i czy spotkała go jakakolwiek kara. Z tego co pamiętam, dochodzenie toczyło się dziwnie ślamazarnie.
    Książka może nie do końca spełniła oczekiwania, ale dzięki za przypomnienie tej wyjątkowej postaci.

    Odpowiedz
  2. Śledztwo toczyło się tak samo jak wszystkie śledztwa opisywane przez Politkowską. W Wikipedii można przeczytać: „Zabójstwo Anny Politkowskiej zostało dokonane w rocznicę urodzin prezydenta Rosji Władimira Putina. W filmie „Bunt. Sprawa Litwinienki” przedstawiono opinię, że jej śmierć mogła być formą prezentu urodzinowego”. Brzmi to przerażająco.
    Oczekiwania wobec książki miałem rzeczywiście wyśrubowane, nie jest winą Politkowskiej, że trochę się zawiodłem.

    Odpowiedz
  3. ~ Zacofany w lekturze
    To chyba najbardziej przerażający prezent urodzinowy, o jakim słyszałam. Ciekawe, czy Putin w jakiś sposób skomentował te domniemania.

    Odpowiedz
  4. @Pisany_inaczej:bezkompromisowość i dążenie do prawdy widać w każdym tekście.

    @Lirael: Putin się wykręcił od jednoznacznego skomentowania śmierci Politkowskiej, ot zwykłe banały – jest jego wypowiedź w takim zbiorku opinii o Politkowskiej zamieszczonym na końcu.

    Odpowiedz
  5. Najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że mówimy o roku 2006, a nie zatęchłych mrokach średniowiecza.
    Morderstwo dokonane na Politkowskiej i reakcja władz, polegająca praktycznie na braku reakcji, miały być przypuszczalnie pokazówką dla tych, którzy chcieliby pójść w ślady bezkompromisowej dziennikarki.

    Odpowiedz
  6. KILKU dziennikarzy, którzy nagle rozstali sie z życiem pochodzi z samej Nowej Gaziety- pracodawcy Politkowskiej. Łącznie z blogerami i dziennikarzami lokalnymi, którzy podpadli komuś na niższym szczeblu ta liczba może być znacznie wyższa.

    Odpowiedz
  7. Анна Степановна Политковская, tak sie nazywała dziennikarka i myślę, że z szacunku dla niej powinno się przynajmniej zachować oryginalne brzmienie jej nazwiska czyli Anna Politkowskaja. Zasługuje przynajmniej na tyle. Sposób w jaki zakończyła życie (o zgrozo!)świadczy, że była doskonała i bezkompromisowa w tym co robiła.

    Nie podoba mi się to spolszczanie.

    Odpowiedz
  8. Myśle, że jednak nie za bardzo przesadziłam. Nie chciałabym żeby ktoś spolszczał np. moje nazwisko. Tego kto wymyślił Szekspira mogłabym zastrzelić.
    U nas Politkowska nazywa sie Politkowskaja i nie widze w tym nic niestosownego.
    O ile się nie mylę wybuchł skandal kiedy niedawno na Ukrainie zaczęto dopasowywać polskie nazwiska do zasad tamtejszej pisowni i gramatyki.

    Odpowiedz
  9. Oczywiście :) Dla mnie ona nazywa się Politkowskaja a dla Ciebie Politkowska. Może trzeba pomieszkać za granicą i znosić (z trudem) te wszystkie przekręcania żeby zmienić się w radykała? ;)

    Odpowiedz
  10. Cóż, skoro Rosjanie używają cyrylicy, muszą się liczyć z próbami przekształcenia swoich nazwisk tak, by dały się przedstawić innymi alfabetami:) A i tak we wszystkich katalogach bibliotecznych będzie transliteracja: Politkovskaâ. Nie wiem, czy taki zapis świadczy o większym szacunku.

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.