Księgozbiory polskie, cz. 3: Biblioteki unicestwione

Punkt dziesiąty umowy kapitulacyjnej powstania warszawskiego mówił m.in. „Umożliwi się ewakuację przedmiotów posiadających wartość artystyczną, kulturalną i kościelną. Dowództwo niemieckie dołoży starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne”.


Z miasta dochodziły jednak wieści o zgoła innym postępowaniu. Grupa polskich muzealników, bibliotekarzy, archiwistów postanowiła ratować stołeczne dobra kultury. Wynegocjowano z Niemcami zasady prowadzenia akcji, dostarczenie przepustek i transportu. Pierwsza ekipa wyjechała do Warszawy 7 listopada 1944 roku.
Było jeszcze ciemno, kiedy pierwsze grupy bibliotekarzy przebiegały przez mroczny zagajnik na przystanek kolejki EKD w Leśnej Podkowie.

[…] oto zajeżdżają dwa odkryte ciężarowe auta. Jedno zabiera dwunastu bibliotekarzy z profesorem Makowieckim. Pasażerowie są mocno podnieceni. Wkrótce zobaczą znów swoje miasto, miasto, które już nie istnieje – zburzoną Warszawę. […] W jakim stanie jest Biblioteka Uniwersytecka, będąca pierwszym celem ich wyprawy? […]

Po obu stronach mijanych ulic kikuty kamienic. Wszędzie czuć swąd spalenizny i trupi odór. […] Na Mar­szałkowskiej pusto, ani żywego ducha. Auto jedzie teraz wolno, kołysze się na wpół zasypanych bombowych lejach, przeciska przez wyłomy w powstańczych barykadach, przejeżdża pod pochylonymi latarniami, wymija leżące tramwaje i wypalone czołgi. Na Królewskiej znów Niemcy. Oddział podpalaczy. Na plecach mają zbiorniki z ropą do miotaczy płomieni. Przerwali na chwilę pracę, patrzą zdziwieni na ciężarówkę. […]

Niemiecki oddział podpalaczy w Warszawie, jesień 1944 roku (źródło).

Samochód powoli wtacza się na dziedziniec Uniwersytetu. Pozornie wszystko tu niemal jak kiedyś. Ściany budynku biblioteki pokryte zrudziałym winem. Prawie nietknięte stoją gmachy: muzeum ornitologicz­nego i medycyny. Tylko chodniki – zasypane szkłem i cegłami, podziurawione od pocisków – przypominają o niedawnych wydarzeniach na tym terenie.
[…] wchodzą do pierwszej sali, rozgarniając stosy papierów i gazet, sięgające wysokości człowieka. W czytelniach i biurach stoły poprzewracane, szafy puste, w szerokich oknach strzelnice zbudowane z ciężkich tomów. Członkowie ekipy przechodzą teraz pośpiesznie do magazynu, gdzie znajdują ponad dwadzieścia tysięcy książek rozrzuconych i podeptanych; reszta, czyli około miliona, stoi nie tknięta na swoich miejscach. Na twarzach naukowców widać radosne podniecenie. Jest jednak jakaś szansa ocalenia tych zbiorów, które do tej pory ominęła barbarzyńska akcja okupanta. Wszyscy zdają sobie sprawę, iż czeka ich tu olbrzymia praca. Trzeba za wszelką cenę wymyślić jakąś chytrą metodę zmylenia czujności Niemców. Nikt jeszcze nie wie, na czym będzie ona polegała, natomiast jedno jest pewne – muszą tu wrócić nazajutrz.
Klakson ciężarówki wzywa do powrotu. Wsiadają ponaglani przez żandarma. Samochód rusza. […]
W połowie ulicy Ordynackiej ciężarówka staje, dalej trzeba iść pieszo przez zwaliska wielopiętrowych kamie­nic. Szczygła nie istnieje. Wreszcie Okólnik – Biblioteka Krasińskich.
Gromadka bibliotekarzy stanęła w skupieniu. Wszystkie okna gmachu czarne i puste. Powoli, ostrożnie, grzęznąc w popiele schodzą do ogromnych piwnic. Musiały być podpalane każda z osobna, systematycznie. Zgromadzono w nich największe skarby: rękopisy, starodruki, ryciny, nuty, mapy, Bibliotekę Załuskich, zbiory Stanisława Augusta, resztę zbiorów raperswilskich, archiwa Krasińskich, cymelia z wszystkich bibliotek Warszawy.
Pozostały po nich stosy popiołu. Z górą 100 000 pozycji rękopiśmiennych nigdy nie drukowanych. Od iluminowanych złotem miniatur z XIV w. poprzez bezcenne silva rerum polskie do nieznanych listów Żeromskiego, Reymonta, Berenta. Wszystko pochłonął ogień. […]

Biblioteka Krasińskich, 1945 rok (źródło).

Następny etap to Biblioteka Zamoyskich na Żabiej.
Tu też pogorzelisko. Zabytkowa sala kolumnowa z galerią, z globusami i portretami, ongiś wypełniona pod sufit oprawnymi w skórę dziełami, jest teraz pustą, czarną jamą. Ale w piwnicach są książki. Ocalały, i to te najcenniejsze. Wspaniałe, brązowe oprawy z wytłokami orłów królewskich; biblioteka Zygmunta Augusta, kilkadziesiąt cieniutkich broszur oprawnych w skórę z włóczniami Zamoyskich – to inkunabuły polskie, krakowskie druki, wśród których są liczne unikaty, kilkanaście rękopisów ilustrowanych, cała ściana archiwum hetmana Zamoyskiego. […]
Trzeba się śpieszyć, kierowca samochodu twierdzi, że widział w pobliżu Niemców, którzy podpalają resztki ocalałych piwnic. Mogą tu być lada chwila. […]

Bilans akcji („Biuletyn Informacyjny”, 18 grudnia 1944 roku):
[…] z Biblioteki Narodowej wywozi się przede wszystkim polonica, a z Biblioteki Uniwersyteckiej najnowsze książki naukowe (po r. 1930), russica i baltica oraz wszystko, co pozostało jeszcze z Biblioteki Zamoyskich. Do 2 XII włącznie wywieziono ogółem 4 kryte wagony książek o pojemności 15 ton każdy – razem 120 000 książek. W tym trzy czwarte poloników. Z Biblioteki Narodowej wywieziono między innymi katalogi, materiały bibliograficzne, dużo czasopism, spuścizny kilku polskich uczonych (np. Krzywickiego) i prawie cały gabinet historii literatury polskiej (tzw. Korbutianum), z Biblioteki Uniwersyteckiej wybór starszych druków polskich, czasopisma warszawskie, czasopisma naukowe niemieckie (około 20%). W piwnicy Biblioteki Uniwersyteckiej zabezpieczono około 50% zawartości biblioteki, gros księgozbioru czytelni i wydawnictw polskich towarzystw naukowych i kolekcją podręczników uniwersyteckich. Z Biblioteki Zamoyskich wywieziono wszystko, co ocalało, m. in. zdeponowaną tam korespondencją Orzeszkowej. Ogólnie można powiedzieć, że istnieje nadzieja, iż uda się uratować najcenniejszy zrąb tego, co ocalało po bitwie warszawskiej z Biblioteki Uniwersyteckiej i Narodowej. Ewakuacja bibliotek ma być zakończona do dnia 20 XII.
Stanisław Kopf, Sto dni Warszawy, Książka i Wiedza 1975, s. 58–64, 67–68.

O akcji ratowania dóbr kultury z Warszawy zob. Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Warszawa w latach 1939–1945, PWN 1984, s. 360–362
(Odwiedzono 346 razy, 1 razy dziś)

16 komentarzy do “Księgozbiory polskie, cz. 3: Biblioteki unicestwione”

  1. Nie mam jakiegoś szczególnego nabożeństwa do książek, ale przytoczony przez Ciebie opis tego co Niemcy zrobili z Biblioteką Krasińskich spowodował odruch bezsilnego zaciskania dłoni w pięści. Iluż skarbów pozbawiło nas skurwysyństwo najeźdźcy?

    Odpowiedz
    • Wkurza, że te spustoszenia poczynili synowie narodu, który zarzucał nam w tamtych latach barbarzyństwo. Ja wiem, że do zmiecenia stolicy wysłano w znacznej części najgorszą swołocz i równanie do niej całej reszty, to zbyt duże uogólnienie, ale jakoś nie mogę się powstrzymać. I choć, jak pisałem, kiepski ze mnie materiał na bibliofila i obrońcę sztuki, to jednak z wczoraj oglądanego kątem oka „Pojutrza” najbardziej utkwiła mi w głowie scena ze starszym panem, tulącym do siebie Biblię Gutenberga, by ocalić ją przed spaleniem.
      PS. Mnie strasznie żal jest spalonych przedwojennych filmów :(

      Odpowiedz
  2. Masakra, brak słów – pomyśleć, naród Goethe’go i Kanta! Nóż się w kieszeni otwiera!
    Czytam „Don Kichota” a tam … pleban z balwierzem też książki palą!

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.