„Wypadałoby napisać jakiś tekst” – mówił rozsądek. „Eee, nie chce mi się, może jutro” – odpowiadało wrodzone lenistwo. „A może by dać sobie spokój?” – szeptała pokusa świętego spokoju gdzieś w mrocznym kącie. „No weź się ogarnij” – szturchało poczucie obowiązku. I tak z grubsza przez cały 2017 rok, siódmy rok blogowania. Mająca liczne znaczenia siódemka tym razem symbolizowała upór, by najzwyczajniej w świecie sobie nie odpuścić w nawale spraw domowych i służbowych, i zwycięstwo, może niezbyt spektakularne, ale jednak odniesione.
Blogowo działo się niewiele. Z nazwy bloga zniknął przysłówek „beznadziejnie”, bo uznałem, że trochę się jednak z zaległości odkopałem i trzeba to jakoś uczcić. Założyłem konto na Instagramie, który jest dla mnie źródłem nieustannych zdziwień i zaskoczeń. W naiwności swojej uważałem, że to miejsce do spontanicznego wrzucania obrazków, tymczasem fotki książek wystylizowane są tam bardziej niż moje zdjęcia ślubne. W życiu nie będę miał tylu świeczek zapachowych, plastrów suszonej pomarańczy, szyszek i fikuśnych filiżanek, żeby choćby zbliżyć się do tamtejszej czołówki. Ale jeśli nie przeszkadzają Wam książki rzucone na pierwsze tło, jakie się nawinęło (albo na kota, jeśli akurat miał ochotę trwać nieruchomo przez minutę), to zapraszam.
Czytelniczo było tak sobie. Udało mi się przeczytać całe mnóstwo książek, ale nic mnie nie olśniło, poza powtórkowym i czytanym w ramach Nabokoviady „W stronę Swanna” Prousta. Mimo szczerych chęci wciąż nie zanosi się na skończenie całego cyklu, tkwię w drugim tomie i czekam właściwie nie wiem na co. Trafiło się natomiast kilka tytułów wartych wspomnienia i polecenia. Miło wspominam książki Natalii Rolleczek, czytane (znowu!) pod wpływem Pyzy Pruskiej, która zaproponowała lato z powieściami polskiej autorki. Najlepsza okazała się trylogia o Kubie znad Morza Emskiego, której rzecz jasna jeszcze nie opisałem (mam za to tekst o również bardzo dobrych „Uroczych wakacjach”). Obrodziło kryminałami, z których dwa zdecydowanie się wyróżniły. Pierwszy tym, że zaczyna się jak Kryminał, a zmienia się w Literaturę (prawa do tego stwierdzenia należą do Królowej Matki): „Człowiek bez psa” Hakana Nessera to świetne studium rozpadu rodziny w obliczu tragedii, jaka ją spotkała. Drugi zaś – „Łaska” Anny Kańtoch – wyróżnia udanie oddana atmosfera peerelowskiej beznadziei i interesująca zagadka śmierci nastolatków w niewielkim mieście. Wszystkim rozczarowanym pikującym ostro ku ziemi cyklem Alana Bradleya o Flawii de Luce polecam nową, interesującą bohaterkę: Calpurnię Tate, osóbkę, zdecydowanie niepasującą do ról społecznych, w jakie chce ją wtłoczyć rodzina. Rzutem na taśmę do czołówki dołączyła Agnieszka Hałas i jej „Olga i osty”, nieoczywista, niepokojąca opowieść o zmaganiach z demonami własnej przeszłości. Wśród nielicznych przeczytanych pozycji non fiction wyróżnił się „Tomek Beksiński” Wiesława Weissa, bogato udokumentowane studium człowieka utalentowanego i wrażliwego, który nie umiał iść na kompromis ani ze światem, ani ze sobą.
Trochę długo wyszło, więc nie będę nad miarę przedłużał. Gdyby ktoś chciał mi zrobić urodzinowy prezent, to proszę o zagłosowanie na mój blog w rankingu blogów książkowych (bez obaw, wystarczy kliknięcie; można oddawać głos raz dziennie do 14 stycznia. Dziękuję). A teraz już zapraszam do baru na tradycyjne przekąski i napoje. I mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnej rocznicowej imprezie za rok.
Pozostaje życzyć Naprawdę Niezwykłej Książki w przyszłym roku blogowania :D
Dzięki. Tylko którą z potencjalnych kandydatek wybrać? :)
Oczywiście najlepsze życzenia, które już składałam na pełnym zadziwień Instagramie ;-) (muszę powiedzieć, że mnie się strasznie podobają wszystkie te zdjęcia, na których autorki i autorzy umieją tak ułożyć te plastry pomarańczy i świeczki, że kompozycja się nie sypie, i widać, że mają z tego dobrą zabawę; aż sama chyba nasuszę tych pomarańczy ;-)). Głos oddany, wypatruję wpisu o „Kubie…” (wiadomo!) i muszę w ogóle powiedzieć, że u mnie i ta trylogia, i Proust również w czołówce roku, takiego bez wielkich olśnień, ale całkiem jednak, było nie było, przyjemnego :-).
Dzięki za życzenia i głos :) Co do IG, to ja się czasem strasznie muszę naszukać książki wśród tych fidrygałków :P Za to kusi mnie, żeby wykonać klasyczne zdjęcie z nogami i książką :D Tylko to chyba trzeba jakieś literackie skarpety mieć do tego.
W sumie zestaw Proust i Rolleczek nie jest taki zły, mogło być gorzej.
Literackie nie wiem (są takie?), ale na pewno kolorowe jakieś! :-) Zresztą ja zakładam, że każde zdjęcie książki z kotem jest już zdjęciem nad wyraz klasycznym! Zestaw faktycznie nie najgorszy, pamięciowy taki ;-).
Nie wiem, czy są. Nie widziałem żadnych z Proustem, ale może chociaż z książkami :)
Łaski Ci życzę i ostów i open baru za rok ;)
Łaskę i open bar rozumiem i dziękuję. Ale ostu? Czyżbym był Kłapouchym? :D
Tego to ja nie wiem ;)
Sprytny unik :)
Ale staruszek z Twojego bloga! Gratulacje. Zgadzam się, że „Łaska” to bardzo dobra książka. Zaczęłam czytać „Niepełnię”, licząc na równie przyjemne wrażenia, ale niestety nie mogę się wciągnąć. Odłożę na dwa tygodnie i jeszcze raz spróbuję. :)
Dzięki. Te fantastyczne książki Kańtoch to trochę inna bajka niż jej kryminały, ale Czarne mi się podobało, takie nieoczywiste i niepokojące. Życzę powodzenia w czytaniu.
Jak bym o sobie czytał, tylko bez umiarkowanego sukcesu :P Ale cieszę się z Twojego, bo jesteś rarogiem blogowym, u którego można jeszcze poszaleć w komentarzach i nie słyszeć tylko szumu wiatru w odpowiedzi :D
Już ja Cię zmuszę do jakiegoś umiarkowanego sukcesu blogowego :) Szalej w komentarzach dalej, bo to głównie dzięki Tobie wiatr nie hula po pustych wpisach :P
Zauważam, że hulanie wiatru pod wpisami, to teraz raczej norma i tylko my tak mirmiłujemy, że mujeju, nikt nie pisze :P Ja jednak jestem starej daty i pisanie ma dla mnie sens o tyle, że ktoś się właśnie odezwie. Dlatego właśnie Ty i kilka innych osób podtrzymujecie mnie przy życiu. I dlatego raz na jakiś czas wybudzam się z blogowej śpiączki :)
Też to zauważyłem i dlatego się cieszę, że nawet pod najmniej popularnymi wpisami mam więcej komentarzy niż niektórzy giganci blogosfery :) Nic tak nie raduje jak odzew, więc, Bazylu, Ty też mnie podtrzymujesz. Nawet jeśli to staroświeckie :)
Gorzej jak ktoś wyciągnie wtyczkę :P Niemniej jednak na członków starszyzny prawie zawsze można liczyć, a my na siebie nawzajem, to już w ogóle :D I niech sobie ludzie myślą, że TWA, ale ja to towarzystwo po prostu bardzo lubię. Noż kurczę, aż coś napiszę wieczorem :D
Starszyzna też się wykrusza, ale my trwamy :D Jakie tam TWA, miło jest mieć parę życzliwych osób dokoła. I napisz koniecznie, na pewno przylecę komentować i dryfować :)
Wolisz polski kryminał czy dziecięcą? Czy jeszcze co innego? :)
A co bardziej zwalcujesz?
W zasadzie jestem pokojowo nastawiony. Choć zastrzeżenia mam :P
To jedziesz z zastrzeżeniami :)
Piotr – oddałam głos na Ciebie! Ja w 2017 r. odkryłam Twój blog – i to było dobre, reszta roku już nie bardzo. Jakbyś więc zamierzał jakieś nowe działalności atrakcyjne podejmować, to proszę daj mi znać bezpośrednio, bo nie mam szans ich sama odnaleźć przy właściwym dla mnie tempie (powiedziałabym że ludzie tak długo nie żyją ile czasu ja potrzebuję, ale nie mogę; bośmy w tym samym wieku i nie wypada).
Dziękuję i miło mi czytać, że dla kogoś mój jest interesujący :) Nie wiem, czy mam w planach jakieś atrakcyjne aktywności, ale w razie czego będę informował :)
PS. Ewentualnie polecam mój blog Płaszcz zabójcy (http://plaszcz-zabojcy.blogspot.com/).
Wstęp to i u mnie za 2 miesiące będzie podobny – takie przeczołgiwanie się przez kolejny rok ;) Najlepszego!
Dzięki :) No cóż, w pewnym wieku i przy natężeniu spraw pozablogowych dobrze, że i przeczołgać się udało. Może będzie lepiej :)
Rzeczywiście musisz dziwnie wyglądać na tym Instagramie :D Ja właśnie dlatego go nie założyłam – nie mam białego biurka, świeczek ani kwiatków, a przecież nie będę straszyć delikatnych użytkowniczek Instagrama przaśną rzeczywistością akademika :D
Uważam, że odrobina przaśności dobrze by temu wymuskanemu IG dobrze zrobiła, więc nie poddawaj się tak łatwo :)
Tak przestylizowane zdjęcia są straszliwie nieciekawe. Mogę popodziwiać jedno czy dwa, ale przy trzecim zaczynam ziewać. Myślałam już kilka razy o tym, żeby (z czystej przekory) zrobić sesję fotograficzną jakiejś starej, pożółkłej, naddartej książce w towarzystwie np. talerza z resztkami obiadu (prozaiczny schabowy) i szklanki z niedopitą tanią (!) herbatą, na poplamionym stole. Ewentualnie selfie: moja osoba, nieuczesana i bez makijażu, w dresiku, w jednej ręce kanapka z serem, w drugiej Gombrowicz (koniecznie stare, nieestetyczne już wydanie), w tle poranny bałagan. Niestety nie mam konta na instagramie, więc nikogo bym nie oburzyła:).
A tak na poważnie, to oczywiście gratuluję rocznicy i życzę jeszcze wielu olśnień, również literackich;).
Wspomniany ranking to jakaś przedziwna sprawa i podejrzewam, że służy raczej wypromowaniu organizatora wśród nominowanych i wśród głosujących, którymi są przeważnie inni blogerzy. A właśnie między innymi do blogerów owa firma kieruje swoje usługi monetyzacji treści itd. Może wkrótce dostaniesz od nich „lukratywną” propozycję?:).
Dzięki za gratulacje. Powiem Ci, że też mam czasem ochotę na jakąś turpistyczną prowokację, aż się prosi :) Talerz z resztkami obiadów znajdzie się bez trudu.
Co do plebiscytu, to mam identyczne podejrzenia, ale na lukratywną propozycję bym się nie obraził, mam sporą listę w księgarni :)
Hm, ja też, niestety jakoś nikt nie chce mi dawać niczego za darmo. I wcale się nie dziwię: żadna ze mnie influencerka:))).
Zwykle te darmochy trzeba odpracować w dwójnasób, to może nie ma czego żałować :P
Rolleczek, o kurczę, zaczytywałam się nią za dzieciaka, nigdy nie zapomnę cyklu Kochana rodzinka i ja :) Dla mnie też 7 urodziny blogowe nie były łatwe, ale jakoś to przetrwałam i kolejny rok stuknął. Życzę Ci dalszego uporu i weny!
Rolleczek dobra w każdym wieku, jak się okazuje :) Może to siedem lat to jakaś magiczna granica? :) Dziękuję za życzenia.
Może to jak kryzys w małżeństwie ;)
Może :)
Siódemka to ponoć liczba krytyczna, więc miejmy nadzieję, że niedługo ruszysz z kopyta.;)
Wszystkiego dobrego nie tylko w Nowym Roku.
Az się przyjrzę tej „Łasce”, ostatnio jakoś blisko mi do zbrodni PRL-u.
Szóstka też była krytyczna, może to nie kwestia liczb :D Dzięki za życzenia, a „Łaska” jest fajna, szczególnie klimacik.
Nawet na pewno nie kwestia liczb, bo ja już chyba 7 mam za sobą, a jak się nie chciało zebrać do kupy, tak się nie chce :D
Bo żeś się rozbestwił, biegi po lasach urządzasz, zamiast pisać :D
Żebyż to jeszcze biegi byli :P Szwendanie, ot, adekwatne miano dla aktywności :)
No więc szwendasz się, zamiast pisać. To nawet gorzej :P
Wpadłem. Chyba trzeba się ukryć. W lesie :D
Za późno. Obiecałeś i zamierzam wyegzekwować ten tekst :D
Gratuluję! Życzę Ci nieustającego uporu na kolejne 7, 17, 27… lat. :)
Dziękuję, ale nie wiem, czy blogi tak długo istnieją :D
Jestem o tym przekonana! Wierzę, że z blogami jest jak z książkami, są takie na lato i są te (nieliczne) na lata… :D
:)
Gratuluję:) Ja niestety też nie mam zdolności ani czasu do preparowania ekstra zdjęć na IG. Wrzucam takie, jakie akurat wyjdą ale szczerze to dobrze mi z tym:) Wszystkiego dobrego zarówno w blogowaniu, jak i w życiu prywatnym. Pozdrawiam:)
Dzięki :) Ja też wrzucam na IG jak popadnie, nie ma co popadać w przesadę.
Gratulacje! i dalszych 100 lat zwycięstw rozsądku i obowiązku nad lenistwem! :-)
Dziękuję. Chociaż wolałbym bez bojów i zwycięstw :)
Czyżbyś wzdychał za nirwaną rutyny?! :-)
Raczej za pełną beztroski swobodą :)
W Twoim wieku?! :-)
No wypraszam sobie :D W kwiecie wieku!
Gratuluję – i determinacji, i nieszablonowści (kto jeszcze popełnił wpis o literackim praniu?! ;)) Podziwiam Twoją erudycję i poczucie humoru :)
Dziękuję bardzo i rumienię się po czubki uszu :)
A tak, tak, skromność też podziwiam :D
Och jej :D
100 lat, 100 lat! Szczere gratulacje! Podziwiam, że wygrałeś z defetystycznymi myślami o niepisaniu!!! Ja poległam w tym roku totalnie. Ale motywuje mnie fakt, że jednak można z nimi wygrać ☺️ Pisz nam długo i ciekawie!
Dziękuję, dziękuję. Defetyzm ma się mocno, a może raczej to zmęczenie. Ale w ramach motywacji powiem Ci, że jedna pani profesor z Białegostoku napisała referat z Waszym i moim blogiem w tytule. Muszę chyba ponowić prośbę o jego przesłanie, ciekawe, czego się dowiemy na nasz temat :)
Serio?!? Która pani profesor???
Wioleta Danilewicz. Znasz? To może przyatakuj po znajomości :)
Aaa, z pedagogiki. Nie znam, ale poszukam kontaktu ?.W międzyczasie znalazłam tytuł referatu w sieci ☺️ Bardzo udany!
I mam nadzieję, że jednak nie bardzo krytyczny :)
Ja też…
To zadziałaj dyplomatycznie :D
Haha, dla mnie też te plastry pomarańczy, świeczki, filiżanki, gałązki, szyszki, dekoracyjne pierdółki i różne inne efektowne gadżety są nieustannym źródłem zadziwienia – skąd ludzie te wszystkie rzeczy biorą?! Jakiś specjalny kącik w Ikei zrobili z dekoracjami dla instagramowców? :) Ale poważnie, jest to dla mnie zagadka! Wszystkiego dobrego urodzinowo Ci życzę! Dużo frajdy z blogowania, po swojemu i nieszablonowo, jak do tej pory :).
W Ikei, Juli, każdym centrum ogrodniczo-budowlanym… :D Być może nawet na aliexpress można kupić gotowy zestaw :P
Dziękuję niezmiernie, frajda wciąż jest, ale jakby za rzadko zmusza do pisania, niestety.
Gratuluję i dalszej wytrwałości w blogowaniu życzę!
Dzięki :)
W pierwszej chwili przeczytałam Upiór w tytule :D
Gratulacje! 7 lat – czas do szkoły ;-)
Cieszę się, że ten upór jednak jest, bo zaglądam zawsze jak napiszesz. I konto na Instagramie regularnie odwiedzam – wbrew pozorom jest tam nas – takich spontanicznie wrzucających fotki – całe mnóstwo.
Dziękuję :) Upór uporem, ale hosting opłacony, to nie może się marnować :P Wiem, że jest mnóstwo spontanicznych instagramowiczów, ale jednak to ci przestylizowani narzucają ton i robią wrażenie, że musi być wszystkiego dużo :P
To trzeba przestać obserwować tych przestylizowanych ;-)
Takich minimalistycznych, biało, światło, 2 przedmioty, też trochę jest – czasem chętnie zerkam. Światełka, świeczuszki też bywają miłe dla oka. Każdy znajdzie coś dla siebie :)
Ja ich w ogole nie zaczynam obserwować, to już wolę minimalistów. Poza tym zamierzam wylansować własny tag: #książkanaprzypadkowymtle :D Do końca roku IG będzie mój :D
happy Birthday i Happy readingu na przyszłość ;) A co do Beksinskiego zgadzam się w stu procentach, to jedna z lepiej napisanych biografii zeszłego roku, a może i najlepsza,z tych które wpadły mi w ręce. Proust ma te zaletę ze można go, a nawet trzeba, czytać bardzo powoli. A co do Instagrama to cóż, tam szybko można znaleźć sporo ciekawych tytułów, choć z reguły nie wśród światełek i świeczek ;)
Dziękuję, dziękuję. Co do Beksińskiego pełna zgoda, do Prousta też, nie tracę nadziei, że do niego wrócę :) Co do IG, to czasem mam wrażenie, że im więcej pierdołków na fotkach, tym dzieło mniej warte takiej oprawy, ale to na pewno zawiść przeze mnie przemawia :P
To nie zawisc tylko rozsadek i doświadczenie ?
Skoro tak mówisz :D
7 – ładna cyferka, szczęście ponoć przynosząca, więc tego życzę, a przy okazji wielu czytelniczych zaskoczeń i ja najmniej rozczarowań :) Serdeczności!
Dzięki. Szczęście się przyda :)
Przybywam na imprezę nieco spóźniony, ale życzenia mam szczere i życzę by lat było 77, zaległości mało, a serduszek na Instagramie tysiące i bez całego kufra ozdób i specjalnego oświetlenia.
Serdecznie dziękuję za tak bujne życzenia :)
Najbardziej spóźniona jestem ja. Ale za to głosowałam dzielnie! Najlepszego, Piotrze. Lektur takich życzę, żeby skarpetki spadały podczas czytania. I oby Ci się chciało o nich pisać.
Bardzo dziękuję. I za życzenia, i za głosy. A co do lektur, to postaram sobie wybierać jak najlepsze :)