Pranie literackie, cz. 5: „Moczymy firanki w zimnej wodzie przez pół dnia”


Przed większością z nas naprawdę długi weekend. W chwilach wolnych od orgiastycznej lektury i rodzinnego grillowania warto przyjrzeć się stanowi naszych firanek, jedwabi, wełen i kożuchów – może wymagają przeprania lub odświeżenia? Sprawdzone porady pomogą szybko i sprawnie poradzić sobie z kolejnym pralniczym wyzwaniem.

Pranie firanek

Po zdjęciu z okien i wytrzepaniu moczymy firanki w zimnej wodzie przez pół dnia.
Do prania firanek rozgotowujemy mydło, wlewamy do balii, dodajemy ciepłej wody, najlepiej deszczowej. Firanek przy praniu nie należy trzeć na tarze ani w ręku, lecz tylko wyciskać stopniowo rękami w pianie utworzonej z mydła.
Po dwukrotnym wypraniu płuczemy firanki w czystej wodzie deszczowej lub rzecznej, a po każdorazowym wypłukaniu wyciskamy lekko wyżymaczką lub w ręku. Wyciskanie wody przez wykręcanie bardzo niszczy firanki zrobione zazwyczaj z delikatnego materiału (siatka, koronka, markizeta czy batyst).
Do ostatniego płukania firanek białych dodajemy trochę farbki, a do kremowych — kawy zbożowej dla zabarwiania. Firanek nie należy krochmalić, gdyż źle się wtedy układają.
Aby wysuszyć uprane firanki, nie należy ich rozwieszać na sznurach, ponieważ wyciągają się i tracą kształt. Najlepiej rozpiąć firanki na specjalnych ramach, a w braku ram — na czystej podłodze wyłożonej prześcieradłami.
Tak wysuszonych firanek nie trzeba prasować.
Firanki z rzadkiej siatki lub tiulu można też zaraz po wypłukaniu zawiesić na oknach, ułożą się wtedy równo. Nie należy tylko w tym czasie zamiatać, aby w mieszkaniu nie powodować wzbijania się kurzu.

Reklama z „Przekroju”, 1946 rok.

Pranie jedwabi

Wszystkie rzeczy jedwabne — suknie, bluzki, szaliki, chustki, bieliznę osobistą, pończochy — najlepiej prać w miękkiej wodzie deszczowej lub rzecznej ogrzanej, lecz nie gorącej, z dodatkiem rozgotowanego mydła. Pierzemy jedwabie wyciskając w pianie mydlanej. Mało zabrudzone wystarczy wyprać raz, przy brudniejszych trzeba pranie powtórzyć.
Płukać jedwabie należy w letniej, miękkiej wodzie. Do ostatniego płukania dodajemy octu dla utrwalenia koloru. Można zamiast octu użyć kwaśnej serwatki, przecedzonej i rozcieńczonej taką samą ilością wody.
Po wypłukaniu rozwieszone jedwabie suszymy na strychu lub w cieniu na dworze. Prasujemy niezbyt gorącym żelazkiem, matowe po lewej stronie, a błyszczące po prawej.
Pończochy stylonowe pierzemy jak wszystkie jedwabie. Ważne jest pranie po każdorazowym użyciu, które przedłuża trwałość pończoch. Pończoch nie wolno prasować.

Reklama z „Przekroju”, 1973 rok.

Pranie i prasowanie rzeczy wełnianych

Suknie, spódnice, spodnie i inne ubrania z wełny czarnej lub kolorowej pierzemy w soku z utartych ziemniaków, rozcieńczonym ciepłą wodą w stosunku: 3 części soku na 1 część wody.
Dobrze jest również prać wełny w korzeniu mydlika, którego wywar dodajemy do wody w takiej ilości, aby się lekko pieniła. Swetry wełniane pierzemy w letniej wodzie z mydłem rozgotowanym.
Przy praniu ubrań wełnianych i swetrów należy pamiętać o tym, że wskutek pocierania wełna ulega sfilcowaniu. Podobnie filcuje się sweter czy materiał wełniany, prany w wodzie zbyt gorącej, a następnie płukany w zimnej.
Nie można zatem przekładać pranych wełen z gorącej wody do zimnej lub odwrotnie.
Płukanie wełen powinno odbywać się w letniej miękkiej wodzie, najlepiej deszczowej. Do ostatniego płukania trzeba dodać trochę octu i nie wykręcać wełen jak bielizny, ale odcisnąć wodę, a dla szybszego wysuszenia wycisnąć w ręczniku lub prześcieradle.
Wełny najlepiej suszyć rozwieszone w cieniu, swetry rozłożyć na płótnie i tak pozostawić aż do wyschnięcia.
Tkaniny wełniane należy prasować gorącym żelazkiem przez wilgotne płótno, po lewej stronie. Szwy, załamania itp. zwilża się po lewej stronie szmatką zmoczoną w wodzie i prasuje niezbyt gorącym żelazkiem. W czasie prasowania nie należy skrapiać materiału wodą, gdyż mogą pozostać na nim drobne plamki.
Ciemnych wełen nie powinno się zbyt silnie wysuszać żelazkiem, gdyż powoduje to wyświecenie materiału. Przy prasowaniu spódniczek i sukienek, zwłaszcza w fałdy, jeśli nie mamy deski do prasowania, należy włożyć gruby, miękki materiał pomiędzy przód i tył spódniczki, aby zapobiec odgnieceniu się zaprasowanych fałd na gładkiej części materiału.
Swetry, szaliki dziane itp. prasujemy letnim żelazkiem. […]

Czyszczenie kożuchów

Przed zabezpieczeniem kożucha na okres letni od zniszczenia przez mole należy kożuch wywietrzyć, wytrzepać, a następnie wyczyścić. Czyszczenie włosa kożucha wykonujemy za pomocą wcierania ogrzanych otrąb pszennych.
Po natarciu całego kożucha otręby strzepujemy, a następnie szczotkujemy ostrą, włosianą szczotką.
Skórę czyścimy nacierając miękką szmatką umoczoną w wodzie z rozgotowanym mydłem i dodatkiem amoniaku (1 litr wody, 5 dkg mydła, 5 łyżek amoniaku). Po oczyszczeniu wodą z mydłem zmywamy skórę mieszaniną wody, boraksu, amoniaku i gliceryny (na szklankę ciepłej wody pół łyżeczki boraksu, łyżeczka amoniaku i 2 łyżeczki gliceryny).
Mokry kożuch suszymy w przewiewnym miejscu, najlepiej na strychu.

Poradnik gospodyni wiejskiej, Państwowe Wydawnictwa Rolnicze i Leśne 1955, s. 520–522.

(Odwiedzono 1 906 razy, 1 razy dziś)

22 komentarze do “Pranie literackie, cz. 5: „Moczymy firanki w zimnej wodzie przez pół dnia””

    • Może niektórzy lubią leniuchować przy czystych firankach i w odświeżonym kożuchu :D W poradniku są tylko staropolskie metody, o praniu metodą radziecką czytałem tylko u Chmielewskiej: albo metoda była do bani, albo ona nie umiała jej zastosować, w każdy razie efekty były mizerne :D

      Odpowiedz
  1. Dopiero co była Wielkanoc, firany aż tak chyba się nie zabrudziły.;)

    U Żółtowskiej będzie więcej o tych dwóch metodach, nie wiedziałam, że tak się nazywają. Ale w sumie nic odkrywczego.;)

    Odpowiedz
  2. Pranie jak pranie, ale kupowanie firanek potrafi przyprawić o żywsze bicie serca :P Co do reszty materiałów, to jedwabiów nie nosiłem, wełna mnie drapała, a na kożuch nie było stać :)

    Odpowiedz
      • Chyba, że moim sposobem. Jadę, wypuszczam luzem, idę z książką na kawę, telefon, dźwiganie, powrót. I żadnego zaglądania na konto :) Jeśli chodzi o własną garderobę, to nie jestem wybredny. Nie bardzo zresztą mam jak, zważywszy gabaryt :) Zazwyczaj poluję na wyprzedażach na popkulturalne T-shirty w rozmiarze XXL. I kupuję hurtem na cały rok :)

        Odpowiedz
          • Doceniam. Ale od razu chcę Ci uświadomić, że wyjazd z przychówkiem, to właśnie te „atrakcje” o których piszesz. I nieprawdą jest, że z synami lżej. Tak gwoli pocieszenia :D

            Odpowiedz
              • Ja tam się pocieszam własną prostolinijnością w tych sprawach :) Pamiętam jak raz szukałem butów i zaraz po wejściu do galeryi spotkałem kuzyna Żony, chłopca słusznej stopy, numeracją zbliżonej do mojej. Spytałem co go sprowadziło, dowiedziałem się, że buty i to w typie jak szukałem i że nie znalazł. Więc zawróciłem na pięcie i opuściłem lokal. Zazwyczaj zaś robię zakupy nieplanowane, tak zwane z głupia frant. Tak nabyłem przewygodne półbuty Ecco, po słowach skierowanych do Kitka: „Choć, zobaczymy, ceny zabiją, ale sobie popatrzę”. Okazało się, że jakiś zwrot bo za duże, miały jechać do magazynu, ale to koszty, bo nietypowe i od słowa do słowa stałem się ich właścicielem za dość śmieszne pieniądze :D Ale dość, bo zaczynamy plotkować o garderobie :P

                Odpowiedz
  3. Bardzo ciekawy „literacki” wpis. Czy wie Pan może coś więcej na temat stosowanych w PRL-u farbek do prania? Co to było? Jak wyglądało? Jak działało? Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    • Farbkę można kupić do dziś :) To niebieski barwnik (ultramaryna), dodany do płukania usuwał zażółcenia z bielizny. Nazywano to też wybielaczem optycznym (ze strony producenta: Mechanizm działania polega na tym, że tworzy ona w wodzie zawiesinę, której błękitne cząstki wnikają między włókna płukanej tkaniny dając efekt optycznego wybielenia.)

      Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.