Być spryciarzem do szpiku kości (Terry Pratchett, „Spryciarz z Londynu”)

 

Wiktoriański Londyn w książce Terry’ego Pratchetta dziwnie przypomina Ankh-Morpork. Tyle samo tu brudu, nędzy i występku. Nawet woda w Tamizie bardziej przypomina ciało stałe niż ciecz. To miasto jest naturalnym środowiskiem Dodgera, ulicznika sieroty, który swojemu sprytowi i szybkim nogom zawdzięcza przetrwanie w labiryncie ciasnych uliczek i podwórek, a przede wszystkim miejskich kanałów. Na co dzień bowiem chłopak jest zbieraczem: wędruje w podziemnych tunelach, by znaleźć zagubione na ulicy i spłukane przez wodę monety. Zdarzają się też cenniejsze drobiazgi, chociaż równie dobrze można trafić palcem w ryszarda (nie proście o wyjaśnienia).

Dowiedz się więcej