Kiedyś, panie dziejku, to były zimy. Śniegi takie spadały, że na długie tygodnie potrafiły odciąć dwory i wsie od świata. Ani dojechać, ani wyjechać, goście dla zabicia czasu jedli, czytali, plotkowali, intrygowali, a co bardziej zdesperowani pewnie i do zbrodni mogli się posunąć, byle tylko urozmaicić sobie zimową monotonię. Jeśli na miejscu był ktoś obdarzony detektywistyczną żyłką, zabawa w śledztwo mogła wciągnąć wszystkich na parę dni…