Jak to z Muminkami było (Tove Jansson, „Małe trolle i duża powódź”)

Małe trolle i duża powódź

Starsze Dziecię miało ostatnio dzień dobroci dla tatusia i łaskawie przyjęło sugestię, by wznowić wieczorne czytanie Muminków w wersji pełnej. Lekko tylko drżący głosik zastrzegł, że nie ma być żadnych Buk i Hatifnatów i zażądał inkryminowanych tomów do kontroli. Dokładny ogląd wykazał, że Buka widnieje na jednej ilustracji, Hatifnatów jest więcej, ale oni jakoś uznani zostali za mniej groźnych. Zapewniłem na wszelki wypadek, że fragmenty z Buką i Hatifnatami ominę szerokim łukiem i domagałem się wskazania od czego zaczniemy. Do wyboru była okładka żółta, różowa i niebieska. Tomiki oprawione introligatorsko w zgrzebne płótno w grę nie wchodziły.

Dowiedz się więcej

Na początek

…będzie zakończenie. Jedno z moich ulubionych: Ach, jakże było miło – gdy już wszystko zostało zjedzone i wypite, gdy się już wszyscy nagadali o wszystkim i natańczyli do upadłego – wracać do domu o cichej godzinie przed wschodem słońca, żeby się wyspać! O tej porze Czarodziej odlatuje na koniec świata, a mysia mama wraca do … Dowiedz się więcej