Gdyby nie to, że w Polsce ze świętem Trzech Króli nie wiążą się żadne figlarne obrzędy i tradycje, uznałbym, że ktoś robi mnie w gigantycznego balona. Przeczytałem bowiem taką
notatkę prasową (pisownię zostawiłem oryginalną, zastrzegam na wszelki wypadek):
Dla jednych są to zmiany godne XXI wieku. Dla innych – poprawianie pracy mistrza na rzecz politycznej poprawności. W nowym nakładzie książek Marka Twaina, „Przygody Hucka Finna”, wszystkie wyrazy „nigger”, czyli obraźliwe określenia murzynów, zostały zamienione na „slave”, czyli niewolnik – podaje gazeta The Independent.
NewSouth Books, wydawnictwo z amerykańskiego stanu Alabama, zdecydowało zamienić w książce wszystkie 219 słów „nigger”, czyli „czarnuch”, na bardziej politycznie poprawny wyraz „slave” – niewolnik. W „Przygodach Tomka Sawyera” wykreślono również słowo „injun”, które jest obraźliwym określeniem Indianina. Wydawca swoją decyzję argumentuje tym, że chce dotrzeć do jak najszerszego grona czytelników, a szkoły niechętnie przyjmują do swoich bibliotek książki, które zawierają jakiekolwiek rasistowskie wydźwięki.
Założywszy, że to prawda (a z racji owej małej figlarności Trzech Króli wszystko na to wskazuje), mam spory zgryz. Moja kolekcja książek Marka Twaina spoczywa chwilowo w pudłach przeprowadzkowych, więc wydzielane przez nie rasistowskie miazmaty nie zatruwają na razie niewinnych duszyczek mojej progenitury, której w swej naiwności chciałem kiedyś „Przygody Tomka Sawyera” podsunąć. Teraz jednak powinienem chyba wraże dzieła owinąć w podwójny brezent uszczelniony towotem i zakopać w ogródku. Odwilż idzie, więc ziemia rozmarznie. Dzieci obejdą się bez cudnej sceny malowania płotu i zaskakującego powrotu uciekinierów na własny pogrzeb. Może jak podrosną, to odbiorę od nich solenną przysięgę, że nie zakapują tatusia, i wspólnie pod osłoną mroku odkopiemy pakiet, by sycić się zakazanymi treściami. A może lepiej kupić korektor i starannie zamazać tego „czarnucha” 219 razy (ciekawe, czy w polskim przekładzie tyle samo razy, ile w oryginale)?
W każdym razie czekam teraz niecierpliwie na podobne inicjatywy polskich wydawców. Ewentualnych sugestii zmian proszę nie wpisywać do ewentualnych komentarzy. Wróg słucha!
Zapraszam do przeczytania
(Odwiedzono 237 razy, 2 razy dziś)
Like this:
Like Loading...
O matko… Padłam i leżę! Poprawianie „polityczne” klasyków, czyli dzieje zatoczyły koło? Mam wielką nadzieję na to, że u nas się ten pomysł jednak nie przyjmie i książki będą odzwierciedlały czasy, w których powstały…
U nas nawet w głębokim stalinizmie załatwiano to inaczej, spróbuję odgrzebać stosowny cytat.
Progeniturze lekturę jednak podsuń- bo jesli Ty tego nie zrobisz, to kto?:).
A to obowiązkowo, nie jestem wyznawcą poprawności politycznej, w każdym razie nie w postaciach skrajnych i ocierających się o debilizm:)