Mamo wstań – obraz A.A. Kazancewa. |
Tom W oblężonym Leningradzie, o którym pisałem niedawno, zawiera wspomnienia matki, która poświęciła całą energię i wszystkie siły ratowaniu swych dzieci. Nie ma natomiast w nim historii najtragiczniejszych: dzieci, które straciły matki. Dlatego przedstawiam fragment wspomnień nauczycielki Anastazji Mironowej, która zimą z 1941 na 1942 rok uratowała około setki maluchów:
Jura Stiepanow lat 9 ponad dobę leżał obok zmarłej matki. Chłopczyk mówił: „Dobrze koło mamy, tylko zimno”. Jura nie chciał iść ze mną. Krzyczał, opierał się, chwytał się mebli i powtarzał: „Mamo, mamo, co z tobą zrobili”.
W komentarzu do notatki wspomniałem o oglądanej niegdyś fotografii zapisków dziewczynki, która lakonicznie utrwalała daty odejścia kolejnych najbliższych sobie osób. Była to dwunastoletnia Tania Sawiczewa. Udało mi się odszukać to zdjęcie.
Żenia [siostra Tani] zmarła 28 grudnia o 12 w południe, 1941 r.
Babcia zmarła 25 stycznia o 3 po południu, 1942 r.
Loka zmarł 17 marca o 5 rano, 1942 r.
Wujek Wasia zmarł 13 kwietnia o 2 w nocy, 1942 r.
Wujek Losza zmarł o 4 rano, 1942 r.
Mama 13 maja o 7.30 rano, 1942 r.
Sawiczewowie [opiekunowie Tani] zmarli.
Wszyscy zmarli.
Zdjęcia i cytat ze wspomnień Mironowej z: Władysław Bortnowski, Andrzej Sokolnicki, 900 dni Leningradu, Krajowa Agencja Wydawnicza 1984 (tu nieduża bibliografia, z której jednak wypisałem sobie kilka interesujących książek – więc ciąg dalszy nastąpi).
Dobrze że są takie książki. Ilu bezimiennych bohaterów uratowało innych ludzi w przeciągu wojny i po niej? Nasza pamięć jest stępiona, albo nie chcemy pamiętać.
Takich książek jest wiele, tylko dotarcie do nich czasem wymaga wysiłku.
Bardzo Ci dziękuję za ten wpis.
jessssuuu…
@Jabłuszko: Ależ nie ma za co:)
@Bookfa: Że niby co?:)
Mnie się serce ściska.
@Agnes: Zdjęcie tego kalendarzyka chodzi za mną jakieś ćwierć wieku, naprawdę jest przejmujące. Temat oblężenia Leningradu zamierzam zgłębić bardziej, obawiam się, że mogę natrafić na jeszcze wiele takich przejmujących wspomnień.
Niby co? Moja wyobraznia (matki dwojki dzieci) nie potrafi nawet ogarnac rozmiaru tej tragedi.
I dlaczego tego typu osoby nie zostają świętymi, tylko klaskamy wykreowanym przez media pustym wydmuszką .
@Bookfa: w takim razie w pełni rozumiem Twój okrzyk.
@Biedronka: bo póki Hollywood nie zrobi o nich filmów, to nikomu nie będzie się chciało ich szukać:P