Powstały pewnie setki podobnych książek: nastolatka, jednego dnia jeszcze dziecko, następnego dnia wstaje rano i jest kimś zupełnie innym, kimś, kogo sama nie jest w stanie zrozumieć. Nie wie, co się z nią dzieje, nie wie, czemu obojętny dotąd chłopak zaczyna ją na zmianę fascynować i odstraszać, mówi głupstwa i robi nieprzemyślane gesty, których potem żałuje. Popada w konflikty z rodziną, nauczycielami i przyjaciółkami, jest na zmianę euforyczna i rozdrażniona.
Dojrzewanie przytrafia się wszystkim i przytrafia się też Magdzie, bohaterce powieści Ewy Nowackiej. Przyglądamy się jego kolejnym etapom, próbom – na zmianę – przyciągnięcia do siebie Wieśka, imponującego licealisty, i odepchnięcia go, pierwszym kłótniom z przyjaciółką o chłopaka, zabiegom o zrobienie wrażenia na koleżankach i nieuchronnym kłopotom w domu i szkole. Magda jest tak rozdygotana wewnętrznie, że aż mi jej trochę żal, z drugiej strony – męcząca jest w tym stanie okropnie. Może dlatego wydała mi się taka, że nie byłem nigdy piętnastoletnią panienką i nie szukałem w tej powieści ani pomocy, jak radzić sobie z własnym dygotem (w końcu sam przejdzie), ani wspomnień z wczesnej młodości (ach, te pierwsze uczucia, romantyczne i piękne chyba tylko z perspektywy lat, bo w chwili przeżywania wyłącznie dygot, zdradzieckie rumieńce i chęć zapadnięcia się pod ziemię). Nie dla podstarzałych złośliwców książka była jednak pisana i zakładam, że może się podobać innej grupie docelowej.
Do pewnego stopnia powieść ratują wstawki mitologiczne, ilustrujące kolejne etapy przeżyć Magdy. Mamy między innymi historię o Persefonie i Hadesie, Narcyzie i nimfie Echo, Atalancie i Melanionie – wszystkie pięknie napisane, leciutko stylizowane, ale równocześnie bardzo współczesne. Aż żal, że ich tak niewiele – szybko się kończą i trzeba wracać do obserwowania mąk głównej bohaterki. Oczywiście, jak to u Ewy Nowackiej, całość jest dopracowana literacko i wiarygodna psychologicznie, może nawet aż za bardzo. Mimo to jednak na pytanie, czy książkę przeczytać, odpowiedziałbym niezdecydowanym „może tak, może nie” – ale raczej nie.
Ewa Nowacka, Może tak, może nie, Nasza Księgarnia 1976.
Zapraszam do przeczytania
(Odwiedzono 1 048 razy, 7 razy dziś)
Choć byłam kiedyś podlotkiem w wieku lat piętnastu (choć pewnie niektórzy by w to nie uwierzyli, czasami sama nie wierzę) dziś zaliczam się raczej do podstarzałych złośliwców, która raczej na pewno -powie nie. Ale ZWL zawsze mówię TAK.
Brzmi to co najmniej dwuznacznie:P Założę jednak, że chodzi o podczytywanie moich złośliwości:))
Od wczoraj nie mogę się nadziwić, że nigdy nie czytałam tej książki, ba, ja chyba nawet o niej nigdy nie słyszałam. Zawsze uwielbiałam powieści, w których przeszłość przenikała się z historią, a tu jest nawet mitologia, którą też bardzo lubię. Opowieść o Persefonie to jeden z moich najulubieńszych mitów.
Mimo zastrzeżeń mam ochotę przeczytać tę powieść Nowackiej. Niewykluczone, że w moim przypadku to będzie „może tak”. :)
Niewykluczone:) Chociaż ja zdecydowanie wolałbym tomik mitologii pióra Nowackiej, bez tej współczesnej nadbudowy:)
Może Nowacka nie chciała robić konkurencji Parandowskiemu i innym Gravesom. :) Zresztą bez romansów nastolatki raczej nie dałyby się zwabić. :)
Te wstawki mitologiczne są wystarczająco romansowe, co jedna, to bardziej:))
Od razu wiedziałam, że to coś młodzieżowego jak zobaczyłam tę gwiazdę na okładce.
W końcu to stały element serii Klubu Siedmiu Przygód:P
Zapomniałam, że ta seria się tak nazywała:). [skleroza]
Ja też nie znam tego tytułu. Gdy ja byłam w podobnym wieku to dla mnie wyłącznie Musierowicz i Chmielewska się liczyły , i nadal je lubię ;-) Może podrzucę ją mojemu synowi? On własnie jest taki 16-sto latek rozdygotany wewnętrznie ,z buzią czasem „rozdartą” jakby sami głusi obok niego byli.
Moze to wlasnie powiesc dla panienek,ja bardzo lubilam ksiazki Ewy Nowackiej,najbardziej’Gorzka czastke pomaranczy”.Wymienialysmy sie z kolezankami ksiazkami Krystyny Siesickej,A.Minkowskiego,D.Bienkowskiej,M.Ziolkowskiej…Dlugo by wymieniac.M.Musierowicz pisze obecnie najlepsze ksiazki dla mlodziezy,stanowczo za malo takich pisarzy.Pozdrawiam.Emma
A ja, dla odmiany, czytałam tę książkę! Polecono mi ją ze względu na te mitologiczne wstawki, kiedy sama byłam jeszcze młodsza niż główna bohaterka… Cóż, na mnie zrobiła dość przeciętne wrażenie. Ani złe, ani dobre. Po prostu sobie była – przeczytałam i tyle. I nie pomogła mi specjalnie w moich własnych dygotach – miałam momentami wrażenie, że wręcz przeciwnie, tylko wprowadza mnie w jakiś dziwaczny nastrój… :)
Ja, jak już się rzucam na staroć, to na męski, bo nawet jak chcę wystąpić z pozycji zgryźliwego tetryka i obśmiać dylematy, to sięgam wstecz pamięcią i jednak ściągam deko cugle. A panienkom z ich och i ach mógłbym nie darować :D
@Mięta: syn może nie wytrzymać tej książki, odradzam:)
@Emma: Gorzkiej cząstki nigdzie nie widziałem, ale wymienieni autorzy to klasycy. Tylko Siesicka mi nigdy nie pasowała:P
@Aithne: No wreszcie ktoś, kto to zna:) Zgadzam się, że książka pozostawia dość obojętnym.
@Bazyl: przecież obszedłem się łagodnie:) Gdybym chciał obśmiać męski staroć, to z takiego Tomka Wilmowskiego została by dziura w ziemi i chyba nawet karaluchy by nie przetrwały:D
Najbardziej słuszna diagnoza – nie dla podstarzałego złośliwca!:)
I tego się trzymajmy.
Jednakowoż ja też jakoś nie mam ochoty wracać do książek z lat młodzieńczych, bo wspominam je miło, a po przeczytaniu w obecnym wieku mogłoby się okazać, że były słabe… I po co? Są książki, które da się czytać tylko w określonym wieku.
No proszę! Człowiek sobie wypruwa różne rzeczy, żeby napisać merytoryczną recenzję, a czytelnicy zapamiętują tylko, że jest podstarzałym złośliwcem:P Tego się w żadnym wieku nie da czytać:P
I dlatego ja w swoich opiniach nie wypruwam sobie niczego i skupiam się tylko na odczuciach i wrażeniach. Bo te wszystkie „merytoryczne rzeczy” to takie bla bla bla, o których i tak się nie pamięta:)))
Muszę kiedyś spróbować tej metody:P
ZWL- odnośnie dwuznaczności komentarza- moja polonistka mawiała- liczę na twoją inteligencję.
@Guciamal: my się zrozumieliśmy w pół słowa, a inni niech sobie myślą, co chcą:)
@ZWL Ależ mnie zachęciłeś do choćby jednego Tomka. Jakże to, w ziemię wbijać? Przecież to moc była. I walor edukacyjny jaki! :D
@Bazyl: no proszę Cię, nie żartuj. Chała, dłużyzny, tępe dialogi, płaski encyklopedyzm i smród dydaktyczny bijący pod niebiosa jak z wielorybiego truchła na plaży Malibu:D
@ZWL Ale bosman, bosman był fajny :P
PS. Tak naprawdę, to ja z „Tomków” naprawdę niewiele pamiętam, więc i ten walor o kant … No, albo moją pamięć :D
Bo ja wiem? Taki sam sztampowy jak wszystkie inne postacie:P Niestety czytałem Tomki jako dorosły facet, więc patrzę na nie zupełnie bez sentymentu dla lektury z dzieciństwa:P
To może jednak nie konfrontować i zostawić w spokoju: Ożogowską, Broszkiewicza, Nienackiego, Niziurskiego, Bahdaja … No, wiesz co mam na myśli :)
No co ty, nie zamierzam szargać własnych świętości, no może poza Nienackim:))) O wszystkich innych mogę tylko pochlebnie:)
Strasznie Cię ten Tomek po latach poruszył :D
Wcale nie. Ucieszyłem się tylko, że jako dziecko miałem dość rozsądku, by nie tracić na niego czasu:) Wolałem Verne’a:)
Też się zastanawiam, czy przeczytana po latach po raz pierwszy lektura z lat dzieciństwa to dobry pomysł. Jako dziecko nie czytałam Serca Amicisa. Często słyszałam wypowiedzi znanych osób (nie pytajcie – czyje-bo nie pamiętam), jaka to mądra wspaniała, fantastyczna książka. A mnie wynudziła i zniesmaczyła, jak rzadko która książka.
@Guciamal: bo niestety Amicis prezentuje od dawna zarzucone podejście do wychowywania dzieci i wszystkie współczesne wstawki w Sercu są dość niesmaczne. Natomiast nie mów, że nie podobały ci się opowiadania miesięczne – te są wzruszające, chociaż też prezentują niestosowany już model wychowywania.
@ZWL O widzisz, a ja, jak mawia Agnes, łykałem jak młody pelikan. Za to Musierowicz mnie ominęła była.
PS. Czy jak wygrasz „Papierowy ekran”, to będziesz na Targach w Krakowie?? :D
@Bazyl: to Musierowicz musisz sobie kontrolnie chociaż jedną zarzucić:) Nie mam w planach wojaży bez względu na sukcesy lub ich brak – czyżbyś się wybierał na Targi?
No niestety nie podobały mi się- nie wzruszały mnie, a irytowały. Może to właśnie z powodu zbyt późnego przeczytania w wieku lat kilkudziesięciu zamiast kilku :)
Ani łezki, jak te biedne dzieciątka giną a to dla ojczyzny ratowania, a to dla osłonięcia starej babki?:P
Widać nieczuła ze mnie zołza :(
A Musierowicz podobnie jak u Bazyla – mnie także ominęła. Obiecuję przeczytać jedną chociaż :)
@Guciamal: tylko którąś z trzech pierwszych, żebyś na wejście na jakiś słabszy tom nie trafiła:)
@ZWL Nie no, Borejków zdołałem troszkę poznać. Podrzuć mi lepiej jakiegoś JIK z jajem, żebym się z miejsca nie zniechęcił :)
Jeśli nie irytują Cię, w co wątpię, rozmemłani faceci, to Orbeka. Chyba że wolisz jakieś dzieła historyczne, to poszukam czegoś odpowiednio krwawego:P Po tytule możesz wziąć „Jelita” :D
Hehehe :) Na moim osiedlu jest ulica Floriana Szarego – od niedawna wiem kim był ów Jegomość.
Co do Ewy Nowackiej, to w tym roku w wakacje u rodziców przeczytałam „Gorzką cząstkę pomarańczy” umęczywszy się po stokroć. Dziwna sprawa, że nie przeczytałam tego jako nastolatka, choć książka tkwiła cały czas na półce. Po latach i tak jednak stwierdzam, że to nie mój styl, nie moje klimaty, nie ten typ postaci, nie te emocje – ogólnie zupełnie nie to! Więc Twoje „raczej nie” dla „Może tak może nie” też mnie chyba nie dziwi :)
Ja dalej jestem zdziwiony moim „raczej nie”, Nowacka wchodziła bezboleśnie, no ale może za mało jej współczesnych książek poznałem. Jeszcze kilka przede mną:)
Dobrze, że mój dorosły kontakt z powieściami Nowackiej ograniczył się do jej dzieł historycznych. Bardzo to sobie chwalę, jak zapewne zauważyłeś. :) A nawet męża zachęciłam recenzjami, czego się nie spodziewałam. ;)
Zauważyłem:) Osobiście za duży sukces poczytuję sobie, gdy moja żona chce przeczytać jakąś książkę po mojej recenzji:D
Mój syn po minimalistycznej wymianie zdań na temat tej książki wybrał Sapkowskiego „Narrenturm”.
A nie mówiłem? :D