W grudniu dotarła do mnie wielka paczka, starannie obwąchana przez specjalnie szkolonego kota tropiciela. Niestety, zawartość nie była ani jadalna, ani wybuchowa – a wyłącznie książkowa. To część nagrody za zdobycie ubiegłorocznej Ebuki.
Czekałem z ujawnieniem zawartości pudła do chwili dotarcia zasadniczej części nagrody: kuferka na książki. I oto nadeszła kolejna paczka, niecierpliwie rozszarpana przez małe rączki:
Spod warstw folii i papieru wyłonił się gustowny kufer w stylu militarnym, opatrzony groźnie wyglądającymi inskrypcjami:
Po połączeniu zawartości obu przesyłek dostajemy taki oto przyjemny dla oka widoczek:
Na pierwszy czytelniczy rzut pójdzie biografia Eugeniusza Bodo, o której dobrze pisał Bazyl, i nowa książka Wiktora Suworowa poświęcona Chruszczowowi. Zamierzam też przyjrzeć się kryminałom retro (mam tu „Trzeci brzeg Styksu” z akcją osadzoną w Łodzi i „Pana Whichera w Warszawie”). A może jeszcze któraś z tych książek zasługuje na szybkie przeczytanie? „Cyrk nocy”, który jednych zachwyca, a innych nudzi? „Sejf” Tomasza Sekielskiego? A może biografia Kolumba, który według jej autora miał być potomkiem polskiego króla?
PS. Takie kuferki, z zawartością, są też do wygrania w tegorocznej edycji Ebuki: już można się zgłaszać do konkursu!
Zapraszam do przeczytania
(Odwiedzono 349 razy, 8 razy dziś)
Szczerze gratuluję.
Brzydko również zazdroszczę kuferka i jego zawartości.)
Myślałam, że kuferek będzie miał charakter z lekka symboliczny (tektura? plastik?), a tu proszę! :) Gratuluję kolejnej porcji nagród – zawartość skrzyni militarnej wystrzałowa! :) A małe bachantki miały na pewno dużo radości przy rozszarpywaniu opakowania. :)
Biografia Kolumba była zrecenzowana w Nowych Książkach, zaraz sprawdzę, jaki był wydźwięk ogólny. :) O, i „Władca wilków” jest! Ponoć świetny, po przeczytaniu recenzji w Fantastyce nabyłam natychmiast.
Przeczytałam tekst w Nowych Książkach, w sumie to są raczej notatki z lektury niż recenzja. Teorie autora biografii dość sensacyjne, ale na pewno ciekawe.
Ja te fantasy z grubsza przejrzałem i odłożyłem „na kiedyś”, ale może zerknę dokładniej. Teorii z Kolumba jestem bardzo ciekaw, bo pojęcia nie mam, jak można połączyć Władysława Warneńczyka z Kolumbem:P
Biorąc pod uwagę, że śmierć jednego od narodzin drugiego dzieli 7 lat to też jestem mocno ciekawa…
Ale kufra i zawartości zazdroszczę bardzo:) I czekam na recenzje.
Ha! Okładka mówi, że Warneńczyk wcale nie zginął pod tą Warną :) Normalnie chyba zgłębię tę biografię dokładnie, bo się zainteresowałem, co też władca porabiał po bitwie :)
A mówi coś okładka na temat insynuacji Długosza niejakiego na temat hmm… gustów i preferencji Władzia?
Okładka milczy. Książka przezornie nie została zaopatrzona w indeks, a bibliografia nie wykazuje śladu znajomości Długosza:) Zresztą nie wykazuje też ani śladu jakichkolwiek dzieł o Polsce i Jagiellonach:P Teoria opiera się wyłącznie na tym: http://www.polskatimes.pl/artykul/206788,krol-warnenczyk-zyl-jeszcze-dlugo-na-cieplej-maderze,id,t.html?cookie=1
No nic, poczytam, ubawię się być może:P Tablice genealogiczne przypominają mi wywody królów Francji albo Brytanii od Jezusa i Marii Magdaleny:)
Wielkie WOW! Na widok książek jęczę sobie w duchu, więc skupię się na samym kuferku: jakaś mała bazooka chyba by się w nim zmieściła? Absolutnie fantastyczny! Gratuluję kuferka i jego zawartości:)
Pozdrawiam serdecznie!
Kufer zacny, choć wygląda groźnie;-) Co do zawartości, to polecam „Sejf” – pasuje do kuferka – zaś „Cyrk” średnio, jestem z tych, których znudził. Czekam za to bardzo na „Pana Whichera”:-)
Czytałem Twoją recenzję „Sejfu” i dlatego w ogóle wziąłem Sekielskiego w rachubę, bo inaczej bym to potraktował jak powieść dziennikarza-celebryty:)
Kuferek jest stylowy, a zawartość pikna:)gratuluję jeszcze raz:)
Och! Piękny to widok, miły dla mojego zazdrosnego oka ;)
Szczerze gratuluję :) w tym roku też zgłosiłam się do e-buki, chociaż szans za wielkich nie mam, to jednak dreszczyk emocji przed wyborem finałowej grupy, bezcenny ;) pozdrawiam :)
Ach.. rozmarzyłam się.. :) piękny kufer, jeszcze raz gratuluję i czekam na (tfu, tfu) ciekawe recenzje ;)))))
Kapitalne! Co do zawartości, która jest niezwykle interesująca i błysk w oku mola książkowego wywołuje… – ani nic nie polecę, ani nic nie odradzę lektury, bo żadnej książki spośród zapakowanych w pięknym kufrze nie czytałam.
Taki surowy ale pięknisty!
I ta 'Historia FBI’ mmm…
Gratulacje.
Historia CIA tego autora jest świetna, więc liczę, że FBI nie gorsze.
Gratuluję ogromnie obu części nagrody!
Tylko czy to przypadkiem nie jest Zaczarowany Kuferek Czasu? Ten z przygód Miki Mola? ;-) Lepiej się nie nachylać nad nim zbyt głęboko… ;-)
„Sejf” mam i ja, trafił do mnie via konkurs, dość przypadkowo, ale ciekawa jestem tej książki, choć na razie nie mam ochoty na lit. sensacyjną.
„Cyrk nocy” należy chyba do tych książek, które trzeba przetestować na sobie, bo jedni chwalą, drudzy ganią. Kiedyś też to sprawdzę.
Natomiast zainteresowała mnie książka trzecia z lewej – już sam tytuł intryguje. Coś czytałam tej autorki, z pomarańczami w tytule, szczegółowo nie pamiętam, nie pisałam szerzej o tym, ale wrażenie miałam pozytywne.
Miłej kuferkowej lektury!
Trzecia z lewej to autobiografia Jeanette Winterson – zupełnie nie znam tej autorki, ale książka wydaje się ciekawa, bo dzieciństwo miała niełatwe, a i potem pod górkę.
Podziwiam zdobycze z zazdrością :) Przynajmniej połowę z tych książek chciałabym przeczytać, więc nawet nie będę ich wymieniać. Gratulacje :)
Ps. Gdy przeczytałam tytuł posta od razu pomyślałam o blogach dot. urody i kosmetyków. Dziewczyny co miesiąc dostają tzw. shiny box z kosmetykami i recenzują te produkty….. ot, takie luźne skojarzenie ;)))
Dzięki:) W życiu nie byłem na żadnym kosmetycznym blogu, więc w trend wpisałem się zupełnie niechcący:)
O! Żałuj! Czego się tam człowiek nie dowie ;) A jakie statystyki dziewczyny mają … ho ho!!! :)
Gdybym wiedział o tych statystykach, wypełniłbym kuferek stosowną porcją kosmetyków:)
Ha, kufer naprawdę zacny:) I muszę przyznać, że mnie tym Warneńczykiem zaciekawiłeś, tablicami genealogicznymi zwłaszcza. Domagam się recenzji ze szczególnym uwzględnieniem genealogii!;)
O matko, ale się wrobiłem z tą genealogią:P Dobra, odkurzę sobie to i owo, poczytam Kolumba i sprawozdam (kiedyś) :)
Ciekawa jestem jak u Ciebie by było z Cyrkiem nocy. Mnie się wydaje, że ta bajka nie jest dla chłopców ;)
Dziewczynkom też nie wszystkim pasuje;) Sam jestem ciekaw swoich odczuć.
Na nic wyrzeczenia, na nic zamykanie oczu na widok księgarni -oto na półkach ładnych parę książek więcej. Porzućcie wszelkie złudzenia wy, którzy myśleliście, że kiedykolwiek przestaniecie być zacofani w lekturze!:PP
(a po wpisie u Agnieszki sama nabrałam ochoty na lekturę „Sejfu”, choć jeszcze do wczoraj na widok takiego autora prychałabym tylko pogardliwie)
Od tych paru tomów nie zrobię się nagle bardziej ZWL, niż jestem:) Za to widzę, że kształtuje mi się czołówka lektur, zupełnie innych, niż sam bym wytypował:P
Niby bardziej ZWL być nie możesz, ale szlag trafił wszystkie skomplikowane wyliczenia w rodzaju „ilość tomów podzielona przez ilość dni równa się ilość lat, kiedy skończę czytać to, co mam”:P
A co do czołówki lektur: dziś wepchałam się na tzw. krzywy ryj do koleżeńskiej kolejki osób oczekujących na przeczytanie najnowszych szlagierów, które co bogatsi koledzy i koleżanki już nabyli. Wepchnięcie zostało okupione obietnicą, że ależ oczywiście, przeczytam to raz, dwa i zaraz oddam, tak że ten, kto miał to teraz czytać, nic nie zauważy! Mój starannie utworzony plan czytelniczy na najbliższy miesiąc legł w gruzach:(
Zamierzasz czytać Greya? Jeśli tak, to pewnie pochłoniesz w jeden wieczór, albo po paru stronach rzucisz w kąt – w każdym wypadku oddasz szybko:) Ja mam jedynie ramowy plan roczny, który, rzecz jasna, dziś się rozpadł, chociaż jeszcze jest to uratowania, gdybym przypadkiem rozbił się wraz z moją biblioteczką na tropikalnej wyspie z darmowym wiktem i opierunkiem :)
A skąd masz takie dane na temat Greya? Czyżbyś podczytywał ukradkiem?:P
Nie, Grey na razie nie (choć natrętnie i darmo pcha mi się w ręce, więc pewnie z ciekawości obadam). Na razie Rowling i Twardoch, więc nawet nie mam strasznych wyrzutów sumienia.
Co zaś do bezludnej wyspy, proponuję zacząć od znalezienia takowej; reszta pójdzie już z górki:P
Grey wisi w powietrzu, wiedzę wchłania się przez skórę:) Rowling stoi i czeka, już się na nią cieszę. Nie musi być bezludna wyspa, może być wyspa z luksusowym hotelem, który mnie bezterminowo ugości w zamian za reklamę na blogu:PP
Ok, modyfikuję: znajdź taki hotel, a reszta pójdzie z górki:)
Perspektywa spędzenia wieczoru z Rowling też mnie cieszy, choć obawiam się, że wbrew obietnicom nastąpi to dopiero w weekend, albowiem życie coś mnie ostatnio boli…
Na ból życia to może czekolady spróbuj:) Bo urżnięcia się w czarnoziem nie proponuję…
Czekolada tuczy, a spódnice trzeszczą:( Urzynanie (bo przecież nie urżynanie?) się próbowałam praktykować, ale wino mi się, cholera, skończyło. Nic, tylko trzeba dalej pracować (literówki się poprawi jutro, na trzeźwo), a to boli!
„Na litość boską, królowo – zachrypiał – czyż ośmieliłbym się nalać damie wina? Tylko czysty spirytus!” Mam nadzieję, że klasyk mi wybaczy manipulację, ale to w słusznej sprawie:)
Myślisz, że mnie nie dobije?:P A kawior z ananasem aby na stanie?
Do każdego pół litra spirytusu tartinka z kawiorem gratis. Damom firma dorzuca ananasa świeżego z Kostaryki. Dobić, może i dobije, ale i ból zagłuszy.
Dziś zagłuszy, ale jutro? Co z jutrem? Póki co, podziękuję (zwłaszcza że catering na szkocką modłę). Bardzo smaczną mam bowiem teraz miętówkę. Z imbirem, mniam.
Miętowka to na żołądek, nie na życie:P Półśrodkami to nigdy bólu nie zwalczysz:)
Jak głosi mądrość ludowa: poboli, poboli i przestanie (albo zdechnie).
Tak sobie teraz z rozrzewnieniem przypomniałam czasy studenckie, kiedy to w ów dzień, mimo wtorku, leczyłam boleści w klubie studenckim „Pinokio” i czułam się o niebo lepiej. Jednak młody, to nie zawsze głupi!
Gratuluje kuferka. Super jest ten kuferek :-)
A tak się własnie zastanawiałam, czy kuferek to prawdziwy kuferek i czy naprawdę jest w nim tak dużo książek. I to jednak wszystko prawda :)
Gratuluję zwycięstwa i przede wszystkim tych przepięknych nagród . Taka ebuka fajnie będzie wyglądała na ścianie (niekoniecznie na ziemi wśród kwiatów ;).
Dzięki za reklamę :)
Książek oczywiście nie zazdroszczę, bo ciężkie to i kurz w domu zbiera, ale ten kuferek, to w sam raz na nalewki. Dobra kłódka i może choć raz odstałyby te swoje pół roku. No, chyba żeby mnie naszła chęć straszna, to bym zrobił jak Borchardt z handszpakami („Pałaaaami!!! Wszystka pałaaaami!! Cały statek pałaaaami! Nu, wszystka pałamał, wszystkie handszpaki pałaaaamał. Da dźjabłaaaa! Biezabrazje!”) i skrzynia poszłaby w drebiezgi :P
Właśnie zająłeś pierwsze miejsce w nieoficjalnym konkursie pod hasłem „Na co przeznaczyć skrzyneczkę” :) Kłódka nie byłaby konieczna, szczególnie przy ogólnodomowej tendencji do zasiewania kluczyków:P
Zasiewanie mogłoby sprawić, że jako jedyny gospodarz w okolicy podawałbyś do obiadku trzydziestoletnią naleweczkę wygrzebaną ze sterty zbutwiałych desek. Gorzej jak to wojskowe dziadostwo zamaziane jest jakąś zapobiegającą butwieniu tajną substancją. No, ale wtedy … „handszpaki!!!” :D
Nie jest namaziane, wyłącznie warstwa maskującej farby olejnej:PP U mnie naleweczka spokojnie doczekuje terminu, więc radykalne metody nie są potrzebne.
Wybacz. Mierzyłem swoją miarą :P
Niecierpliwość to brzydka wada :P
Kuferek u mnie w domu natychmiast zostałby wypełniony zabawkami, klockami, samochodzikami i maskotkami. Po czym natychmiast opróżniony z tegoż, po czym wypełniony trzylatkiem, no, może i jego siostrą.
Były takie zakusy, ale deski w środku słabo heblowane:) Za to energicznie spuszczona klapa niemal nie odcięła kompletu małych paluszków:P
Kuferek przedni! Zawartość b. zróżnicowana, do Winterson ustawiam się w kolejce po pożyczkę.;) Jakieś 20 lat temu pisała niezłe książki. A Bodo pewnie też bym pewnie wybrała na pierwszy ogień.
A służę uprzejmie pożyczką:)
Jeśli nie trafi się wcześniej super-promocja, to z góry dziękuję.;)
Jak oceniasz zawartość kuferka w stosunku do ub. roku?
Nie pamiętam, co w zeszłym roku dostała Kalio, ale mój zestaw w sporej części jakby specjalnie dobierany pod moje zainteresowania:)
Jeśli dopasowany, to nic tylko się cieszyć.;)
Toteż właśnie daję wyraz swojej radości :)
jeszcze raz serdecznie gratuluję zwycięstwa :) Bój był nie lada, o czym świadczy kuferek, którego również gratuluję. Aaa, i nie zazdroszczę, bo zazdrość to brzydka rzecz ;)