Okropność bycia kimś zwyczajnym (Katherine Dunn, „Jarmark odmieńców”)

 

 
 
„Widzę, jak przerażająca jest normalność. Każdy z tych niewinnych ludzi na ulicy przeżywa okropność bycia kimś zwyczajnym. Zrobiliby wszystko, by stać się wyjątkowymi” – tak mówi Arturo Binewski, człowiek, który ze swej pogardy do normalności uczynił religię. Człowiek, który sam wyróżniał się za sprawą swego ojca, właściciela wesołego miasteczka. Wyróżniały się zresztą wszystkie dzieci państwa Binewskich, gdyż nestor rodu Al i jego żona Lil postanowili we własnym zakresie zapewnić atrakcje dla swojego obwoźnego interesu. Zaczęli hodować dzieci niczym róże – ale dzieci odpowiednio egzotyczne, akurat do pokazywania za opłatą ciekawskiej gawiedzi. Lil Binewski szpikowała się lekami, narkotykami, a nawet radioizotopami – wszystko w nadziei na urodzenie zdeformowanego potomstwa. Na świat przyszedł Arturo z płetwami zamiast rąk i nóg oraz bliźniaczki syjamskie Electra i Iphigenia, obdarzone talentem muzycznym. Olympia stanowiła dla rodziców rozczarowanie – garbuska albinoska była zbyt normalna, by mogła przyciągać żądne sensacji tłumy. Przez całe życie musiała się zmagać z poczuciem, że zawiodła rodzinę. Najmłodszy, Kurczak, nie miał żadnych deformacji fizycznych i niewiele brakowało, by skończył jako podrzutek na stacji benzynowej. Na szczęście dla siebie ujawnił najbardziej nietypowy z talentów.

Dowiedz się więcej

Pamiątka minionej epoki (Wiktor Zawada, „Globus i pałka”)

 

Lipiec 1944 roku. Wojtek i jego mama po dwuletniej tułaczce wracają do swego domu w Zamościu. Niepokoją się o ojca, który jest jeszcze w partyzantce, ale zaczynają organizować powojenne życie. Chłopiec zaprzyjaźnia się z rosyjskim żołnierzem, czy raczej żołnierzykiem, swoim rówieśnikiem Griszką, ze starym kumplem Ryśkiem szuka broni pozostawionej przez Niemców, ubiega się o względy Danki, zaczyna chodzić do szkoły i podpada „dużym”, przerośniętym chłopakom, którzy z powodu wojny trafili z nim do jednej klasy. Wszystko to sprawnie opowiedziane, dynamicznie, z humorem, ale i z nutą zadumy, gdy wspominane są okupacyjne losy Wojtka i całej Zamojszczyzny, dotkniętej okrutnymi wysiedleniami.

Dowiedz się więcej

„Ja nie chcę spać…”

Jednakże o ile panna Golightly pozostawała nieświadoma mojego istnienia poza tym, że byłem dla niej urządzeniem do otwierania drzwi, to w ciągu lata ja stałem się niejako autorytetem w dziedzinie jej życia. Obserwując koszyk na śmieci stojący pod jej drzwiami wykryłem, że jej stała lektura składała się z popularnych dzienników, prospektów turystycznych i tablic astrologicznych, … Dowiedz się więcej

Jedziemy na wycieczkę, bierzemy książki w teczkę…

Gdy w dawnych czasach na rodzinne wakacje ruszaliśmy pekaesem, gabaryty zabieranego bagażu siłą rzeczy musiały być ograniczone. Jedyna spakowana przeze mnie książka, nawet najgrubsza, kończyła mi się więc najdalej po tygodniu, a potem to już tylko męki odstawienia. (Ciekawe, że jakoś nikomu nie przyszło wtedy do głowy, że mógłbym zabrać szkolny plecak, w który zmieściłoby … Dowiedz się więcej

Upiorne dzieci prowadzą śledztwo (Craig Rice, „Róże pani Cherington”)

 

Występuje w literaturze kategoria dzieci z gatunku upiornych. Takich, co to własnego ojca bez jego wiedzy wyślą na saksy do Afryki, co bez trudu sporządzą materiał wybuchowy z kuchennych przypraw i bez drgnienia powieki wysadzą nim kamieniołom, a po drodze złapią jeszcze szajkę złodziei, fałszerzy znaczków czy innych przemytników, przechytrzając dowolną policję świata.

Dowiedz się więcej