Bez względu na to, jak oceniam najnowsze powieści Małgorzaty Musierowicz, muszę przyznać, że pod wieloma względami na mnie wpływały. Niezrównane były chociażby pod względem polecania lektur. Nie zainteresowała mnie co prawda nigdy biografia Goulda, którą zaczytywali się Borejkowie, ale za to przebojem wdarły się na moją półkę kryminały Ellis Peters o braciszku Cadfaelu, znanym mi wcześniej wyłącznie z telewizyjnego serialu ze znakomitym sir Derekiem Jacobim w roli tytułowej.
Benedyktyński mnich z XII wieku, zielarz o burzliwej przeszłości (możemy się jej tylko domyślać z rzucanych mimochodem uwag), dzięki darowi obserwacji, znajomości ludzkiej psychiki i logicznemu myśleniu rozwiązuje zagadki kryminalne, które pojawiają się (dość regularnie) w okolicy klasztoru w Shrewsbury. W tle toczy się wojna domowa między pretendentami do angielskiego tronu, ale w okolicę docierają tylko jej odległe echa. Zaskakująco często jednak trafia się tam zadanie dla szeryfa i brata Cadfaela, który jest jego najlepszym przyjacielem.
W czternastym tomie cyklu do niedalekiego lasu sprowadza się tajemniczy pustelnik wraz ze swym służącym i od razu zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy; mamy też zaborczą babkę pragnącą ożenić swego dziesięcioletniego wnuka z dużo starszą dziewczyną (oczywiście, by powiększyć rodzinny majątek) oraz znalezionego w lesie trupa. Książki Peters to klasyczne kryminały, tyle że osadzone w dalekiej przeszłości. Akcja toczy się nieśpiesznie, jak życie w tamtej epoce, w rytmie zmian przyrody i godzin kanonicznych, a detektyw w habicie zdany jest tylko na swoje umiejętności, a nie na pomoc kryminalistycznego laboratorium. Idealne dla zmęczonych mrokami i dłużyznami dzisiejszych kryminałów. I dla pokonanych – tak jak ja – przez upał. Bo to naprawdę miała być dłuższa notka.
Ellis Peters, Pustelnik z lasu Eyton, tłum. Marek Michowski, Zysk i S-ka 2006.
Już od jakiegoś czasu myślę, by się zaopatrzyć w komplet!
Koniecznie. Ja przemyśliwuję o zaopatrzeniu się w serial :)
tyle osób już mi mówiło że to super kryminały… ale skąd czas i diengi ;p
No to na szczęście nie jest bardzo kosztowna seria, a starsze tomy używane w ogóle niedrogo wychodzą.
Również lubię tego mnicha :)
Bo Cadfael wzbudza wyłącznie pozytywne uczucia:D
Ty przynajmniej wyprodukowałeś tekst, a ja poległem po pierwszym akapicie :( Średniowieczny ojciec Mateusz? Mam gdzieś i wyciągnę :)
Ojciec Mateusz niech się schowa:P Upały zelżeją, to wyjdziesz poza ten pierwszy akapit – byle do zimy :D
No nie wiem czy się schowa. Wczoraj, szukając ozdobnej pieczątki do książeczki rowerowej, natrafiłem na 4 różne z czego jedna z kim …? Tak, tak. Teraz nie wiem, czy braciszek, czy Pelagia. Ale najpierw obiecany Grendelli Wegner :)
Cadfael czy Pelagia – straszny dylemat, oboje lubię :) Wegnera to wciągniesz nosem błyskawicznie.
Mam skrzywioną przegrodę, może trochę zejść. Tym bardziej, że na czas upałów zarzuciłem czytanie :P
Też mam skrzywioną, a jakoś poszło:)
Bo pewnie było chłodniej :)
Z pewnością.
Brzmi doskonale (chociaż zakładam, że jednak powinnam się zapoznać od części pierwszej), zwłaszcza te wątki, które dzisiaj wydają się absurdalne (ślub dziesięciolatka), a kiedyś były zupełnie na porządku dziennym.
Zachowanie chronologii wskazane, acz można wykonywać drobne przesunięcia albo pominięcia, wszystko zależy od dostępności kolejnych tomów.
Ślub dziesięciolatka był dopuszczalny, aczkolwiek cała masa osób w powieści, łącznie z duchowieństwem, uważała to za coś niestosownego. Być może ze względu na nazbyt jasny motyw tego małżeństwa.
Już sprawdziłam, że tom pierwszy w mojej bibliotece jest, więc na początek nic nie muszę przesuwać, a dalej zobaczymy :).
Co do tego ślubu, tak na marginesie: ciekawe, bo przecież chyba taki pierwszy przykład z brzegu — Jadwiga — był dla ówczesnych mało kontrowersyjny (choć nie niezupełnie); ale podejrzewam, że chodziło też o to, kto jest dziesięciolatkiem — potencjalna panna młoda czy pan młody.
Wiek sprawny w Polsce dla dziewcząt zwykle wynosił ok. 12 lat, dla chłopców więcej – 15. Jadwiga miała ok. 13 lat, więc wszystko zgodnie z prawem. W Cadfaelu to jest wcześniejsze średniowiecze i pewnie nieco inne normy prawne obowiązywały. W sensie prawnym wszystko było w porządku, ale obiekcje wynikały z innych kwestii.
To na razie się nie wypowiadam, ale mam już pierwszy tomik, co prawda w szalonej okładce z lat 90., więc nie taki kuszący, jak na zdjęciu, ale na przerywnik od Lema będzie w sam raz :).
Czyżby z kultowej serii Mnich Phantom Pressu? Tej, którą zaczytywała się mama Borejko?
Tak, dokładnie z tej :). Przy czym okładka okładką (tajemniczy skradający się zakapturzony osobnik w katedrze niespełniających założeń geometrii), ale ten druk to jest zupełna miniaturka. Ale będę dzielna ;).
*niespełniającej, oczywiście
Obejrzałem sobie te okładeczki, klasyczna stylistyka Phantom Pressu :P Natomiast co do wielkości druku, to Zysk niestety też przez pierwsze co najmniej 10 tomów skąpił na czcionce, teraz za to z kolei druk jak dla słabowidzących.
Retro kryminały, to coś dla mnie, myślę sobie i się ucieszyłam od razu. Ale zaraz oklapłam, bo sobie przypomniałam, że jeden tomik o tym braciszku czytałam i wcale mnie na łopatki nie powalił. Owszem, na upały, jak mózg nie pracuje, to dobry, ale mnie przeszkadzało, że za dużo tropów ma się podane na tacy.
Ja jestem beznadziejny w zagadkach kryminalnych, więc mi to nie przeszkadza. Nawet się cieszę, jeśli w połowie książki domyślam się sprawcy, bo u takiej Christie nie mam na to szans. Ale kryminał swoją drogą, to ma uroczy klimat i takichż bohaterów.
Moja ukochana seria – czytałam na studiach (w pociągu i pod ławka na nudnych wykładach z niefilozoficznych przedmiotów, np. na politologii, czy socjologii) chyba wszystkie książki Peters. Strasznie mi sie marzy cała seria, ale nawet na allegro, jak sprawdzałam, było ciężko coś sensownego skompletować. Nie było przez długi czas pierwszego tomu, nie wznawiano serii, więc nie było sensu. Ale marzy mi się. Bo chętnie bym do Cadfaela wróciła.
Pamiętam, że pierwsze dziesięć kupiłem na taniej książce w ciemno, tylko dlatego, że kojarzyłem tytuł z Musierowicz. Na pewno widziałem rozmaitość angielskich wydań, jeśli by Ci to nie przeszkadzało.