Dyskusyjne Kluby Książki, które od dłuższego czasu wyrastają jak grzyby po deszczu, nie są nowym wynalazkiem. Tworzenie „zespołów czytelniczych” w celu wspólnego czytania i omawiania lektur proponował już niezawodny i wielokrotnie przytaczany tu „Poradnik gospodyni wiejskiej”. Szkoda, że prawdopodobnie nie ma żadnych wiarygodnych danych o faktycznej liczbie i aktywności takich kół, co pozwoliłoby zweryfikować propagandowy obraz z poradnika.
„Dobrze jest czytać książkę, ale znacznie j lepiej czytać i omawiać ją w zespole — pisze Józefa Gołda z Giebułtowa w powiecie olkuskim — przeczytałam wiele książek, jak „Marta” Orzeszkowej, „Matka” Gorkiego, „Ojczyzna” Wasilewskiej i inne. Niektóre bardzo mi się podobały. Chętnie opowiedziałabym komuś o mych wrażeniach, ale u nas we wsi nikt dotychczas nie urządzał pogadanek na temat książek. Dlatego poszłam do Szyc, ażeby posłuchać, co inni czytelnicy mówią o przeczytanych książkach. Poszłam posłuchać i podzielić się swoimi wrażeniami, ażeby się razem czegoś więcej nauczyć.”
Podobnie jak Józefa Gołda myśli i mówi bardzo wiele kobiet wiejskich, a szczególnie tych, które czytają książki i głęboko je przeżywają, a nie mają okazji podzielenia się z kimkolwiekbądź swoimi wrażeniami. Bardzo często nasuwają się im przy czytaniu różne wątpliwości. Chętnie zapytałyby inne czytelniczki, co one sądzą o tej samej książce, tak by pragnęły posłuchać, co mówią o książce, która im się podobała. Czy tak samo przeżywały losy bohaterów? Czy postąpiłyby podobnie jak oni? Czy podobnie myślały o różnych sprawach poruszanych przez autora? Czy zastanawiały się nad tym, co można z zawartych w książkach myśli przenieść we własne życie, w życie gromady?
Nic też dziwnego, że wiele kobiet chętnie zgłasza się do zespołów czytelniczych organizowanych przez kierowników bibliotek oraz punktów bibliotecznych we wsiach, przez kierowników świetlic i przodowników czytelnictwa.
„Kiedy w zespole — mówiła po naradzie czytelniczej Jadwiga Lichtensztein z Mirkowa, pow. oleśnickiego — przeczytaliśmy wspólnie powieść „Żniwa” Nikołajewej, to wszyscy zobaczyliśmy jak gdyby swoje własne życie. Mieliśmy w spółdzielni podobne trudności i kłopoty jak bohaterowie książki w kołchozie. Długo wieczorami omawialiśmy treść i zastanawialiśmy się, w jaki sposób odmienić nasze życie na lepsze, podobnie jak to robili bohaterowie książki. Dyskusje były ożywione, gorące, czasem ostre, ale pomogły nam wiele w przełamaniu trudności, w usprawnieniu pracy w brygadach: polowej i hodowlanej.”
Podobnie jak w Mirkowie prowadzi się zespoły czytelnicze w tysiącach innych gromad.
Są kobiety, które uważają, że wspólne czytanie i omawianie książek zabiera dużo czasu, którego w gospodarstwie jest zawsze za mało. Nie jest to słuszne.
Doświadczenia wykazały, że można zespół zorganizować tak, by wszystkie kobiety mogły doń należeć i mieć czas.
Tam, gdzie znajdzie się grupa kobiet, można zawsze się zebrać wieczorem, chociaż raz w tygodniu na czytanie książek.
W wyznaczonym dniu i godzinie zbierają się uczestniczki w świetlicy, w szkole lub mieszkaniu jednej z nich. Kierowniczka zespołu lub kolejno poszczególne kobiety czytają wybraną książkę. Inne słuchają. Po przeczytaniu jednego rozdziału lub ważniejszych jego części jedne zadają pytania, inne wyjaśniają, dzielą się wiadomościami zaczerpniętymi z innych książek. W ten sposób książka jest czytana przez kilka lub kilkanaście wieczorów. Dopiero po skończeniu całości zastanawiają się, co w przeczytanej książce jest najważniejsze i co może się z niej przydać do zastosowania w praktyce, we własnym gospodarstwie (jeśli to jest książka rolnicza) i w życiu całej gromady.
Tam gdzie szczególnie trudno o wspólne zbieranie się można ułożyć prace w ten sposób, że uczestniczki zespołu czytają wybraną książkę w domu, gdy znajdą chwilę wolnego czasu. Schodzą się wspólnie tylko na dyskusję poświęconą dopiero co poznanej nowej książce. Ilość zebrań wówczas jest niewielka.
Oto, jak wspólnie czytają kobiety w Szelejowie, powiatu gostyńskiego. We wsi tej jest zwyczaj, że w zimowe wieczory kobiety zbierają się po domach na tak zwane „pierzochy” (darcie pierza). Wspólnie praca idzie im sprawniej i przyjemniej. Pewnego wieczoru jedna z obecnych zaproponowała, aby „pierzochy” urozmaicić czytaniem książek. Wkrótce we wszystkich domach, w których matki darły pierze, córki czytały zajmujące książki.
Czytanie takie przyjęło się w Szelejowie i warto je polecić wszystkim innym kobietom, nawet tym, które nie mają zwyczaju zbierania się na „pierzochy”. […]
Dużo książek ukazuje się w naszym kraju: są to powieści autorów polskich i radzieckich oraz autorów z innych krajów. Powieści radzieckich autorów cieszą się wielką poczytnością na wsi. Sporo drukuje się książek przystępnie napisanych, które otwierają drogę do poznania zarówno naszego ojczystego kraju oraz wielkich zmian, jakie w nim zachodzą, jak i bliskich bratnich krajów. Możemy też dowiedzieć się z książek, jak żyją ludzie pracy w państwach, gdzie panuje ucisk i wyzysk. Wszystkim dostępne są też dzisiaj książki rolnicze.
Nie zawsze umiemy sobie dobrać takie dzieła, które by nas zainteresowały, które są nam najpotrzebniejsze.
Pomocą w wyborze służyć będzie biblioteka, nauczyciele, sąsiad-przodownik i organizator czytelnictwa. Powiedzą nam oni, w jakich książkach znajdziemy to, co nas ciekawi. Swoją radą otwierają nam świat pięknych książek, korzystajmy więc z ich wskazówek.
Poradnik gospodyni wiejskiej, Państwowe Wydawnictwa Rolnicze i Leśne 1955, s. 585–587.
Cóż Panie Kolego – zespoły czytelnicze „wiecznie żywe”. Aczkolwiek w odformalizowanej formie, ale jednak, z ich emanacją można się zapoznać na Facebooku w „Recenzje z Lubimy Czytać” :-)
Eee, nie. Gdyby w każdej świetlicy, wsi, szkole, dowolnej placówce istniał zespół czytelniczy, wypisywanie opinii na LC mijałoby się z celem. Swoją drogą, kolega niefejsowy, ale z ręką na pulsie :)
Robię co mogę, skoro fala zainteresowania przetacza się przez blogi, to trudno, żebym nawet ja nie zauważył. Głupotą wpisów nawet nie byłem porażony, choć niektóre są mocne, bardziej zaskoczyło mnie, że są obrońcy tej głupoty :-)
Gdzie głupota, tam głupota. Część mi się szalenie podoba, opinię o Wiśniowym sadzie na przykład popieram w pełni :)
„Wiśniowy sad” jakoś mi umknął – do grona moich faworytów należy wpis o interpunkcji w Jądrze ciemności ale chyba nic nie przebije stwierdzenia, że Karen Blixen i „Pożegnanie z Afryką” to nie Cejrowski :-) Co prawda to prawda :-)
Wiśniowy sad: https://www.facebook.com/1652011541736305/photos/a.1652017371735722.1073741828.1652011541736305/1661037497500376/?type=3&permPage=1
I jeszcze zgadzam się z tym: https://www.facebook.com/1652011541736305/photos/a.1652017371735722.1073741828.1652011541736305/1658134294457363/?type=3&permPage=1
I jak tu nie przyznać racji?! :-) A „Odyseja” to historia o gościu, który na podróż trwającą dwa tygodnie zmitrężył 10 lat, i czym się tu zachwycać? Też nie rozumiem :-)
Akurat Odyseusza zawsze podejrzewałem o jakiś przekręt z tą podróżą, do gospodarstwa mu się nie chciało wracać, powsinodze. Te boskie klątwy to tylko tak dla zamydlenia oczu wymyślił.
To nie jego wina, to wszystko przez Kalipso, bo to zła kobieta była :-)
Oj tak, podstępne i złe one wszystkie były, tylko czyhały na takich naiwniaków.
’Wynurzenia o rybach’ :) Zrobiłeś mi dzień, dzięki.
Alesz bardzo prosz. Polecam siem :)
„Powieści radzieckich autorów cieszą się wielką poczytnością na wsi. ” – a może by tak poczytać coś radzieckiego…
(zainspirowałam się -gospodyni miejska ;-)
Tylko skąd tu teraz wziąć prawdziwą powieść radziecką?
W dodatku o profilu rolniczym ;)
Nie można za bardzo wybrzydzać, bierzemy pierwszą z brzegu, byle radziecką.
Jaki piękny tekst propagandowy.;) Okładka książki też ciekawa – czyżby chłopi wyruszali na samosąd?;)
Prawda, że wygląda to jak ekspedycja karna? :) Ale chyba jest to jakiś strajk czy protest: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ojczyzna_(powie%C5%9B%C4%87)
Raczej tak.;)
Prawie się poczułem zaintrygowany, takie nagromadzenie okropności i niesprawiedliwości w jednej książce to może być coś.
Od następnego spotkania DKK nakażę nazywanie mnie sąsiadem-przodownikiem i organizatorem czytelnictwa :P
Ale jak to? Do tej pory nikt Cię nie tytułował? Zgroza i niedopatrzenie :D
„Długo wieczorami omawialiśmy treść i zastanawialiśmy się, w jaki sposób odmienić nasze życie na lepsze, podobnie jak to robili bohaterowie książki. ” O, mierda, toż to polsko-radziecki lot w kosmos, do galaktyki propagandy.
No skąd, to po prostu dowód, jak literatura może wpływać na życie, stać się inspiracją i motorem zmian :D
Dorwałam ten poradnik na tegorocznych wakacjach. Jest fantastyczny
Zaiste, sam miód :)