Rodzina Durrellów i inne zwierzęta (Michael Haag, „Durrellowie z Korfu”)

Durrellowie z Korfu

Od dawna nic mi tak dobrze nie zrobiło na nastrój, jak opowieści Geralda Durrella o pobycie jego niesztampowej rodziny na Korfu. Niesztampowej, łagodnie mówiąc, jaka bowiem inna rodzina z marszu spakowałaby się, żeby opuścić deszczową Anglię, zamieszkać na słonecznej greckiej wyspie i przeżywać zwariowane perypetie? Bardzo to atrakcyjne fabularnie, ale czy prawdziwe? Michael Haag, który napisał rodzinną biografię, mówi wprost: Durrellowie to „wirtuozi konfabulacji”, blagierzy i gawędziarze, a kiedy poznamy bliżej ich życie, to właściwie przestaniemy się dziwić, że mieli ochotę przedstawiać je wyłącznie od jaśniejszej strony.

„Moje ptaki, zwierzaki i krewni”

Wilgotny Albion nie miał szans, by znaleźć uznanie w oczach Durrellów, gdyż cała rodzina wywodziła się z Indii. Inżynier Lawrence Durrell poślubił tam pannę Louisę i tam urodziły się ich dzieci: Lawrence, Margery, Leslie, Margaret i Gerald. Rodzina często się przeprowadzała, gdyż inżynier Durrell pracował przy coraz to nowych przedsięwzięciach, wiedliby jednak spokojne życie, gdyby nie dwa ciosy, które na nich spadły: najpierw śmierć maleńkiej Margery, a kilkanaście lat później śmierć inżyniera Durrella. Już po śmierci dziecka Louise zaczęła topić swój ból w alkoholu, odejście męża niemal całkowicie ją załamało. Pod wpływem krewnych i znajomych, którzy uważali, że Indie to nie jest dobre miejsce dla wdowy z dziećmi, Durrellowie przeprowadzili się do Anglii. Przemieszkiwali tam kilka lat w różnych miejscach, młodzi chodzili do szkół, ale ich matka czuła się coraz gorzej pod względem psychicznym. Pomysł najstarszego syna, żeby przenieść się na Korfu, pod pretekstem taniego życia, miał pomóc Louisie przestać pić i podreperować nerwy. O tych czynnikach Gerald Durrell nigdy nie wspomniał w swoich książkach. Dla jego czytelników życie Durrellów na greckiej wyspie miało być pasmem słonecznych dni, wspaniałych wypraw przyrodniczych i źródłem niezliczonych anegdot o „moich ptakach, zwierzakach i krewnych”, nawet jeśli wymagało to niejakiego, eufemistycznie mówiąc, nagięcia rzeczywistości.

„Moja rodzina i inne zwierzęta”

Michael Haag sięgnął, oczywiście, do książek najmłodszego Durrella, ale zestawił je ze wspomnieniami członków rodziny i ich znajomych. Korzystał też z listów i fotografii oraz książek Lawrence’a Durrella. Dzięki temu odtworzył dokładnie przedgreckie losy całej rodziny i uzupełnił to, czego dowiadujemy się z trylogii Geralda o życiu na Korfu, by zakończyć na czasach powojennych. Z większych „przeoczeń” Gerry’ego wspomnijmy o żonie jego najstarszego brata, o której nie pada ani słowo; młodzi małżonkowie nie mieszkali nawet z resztą rodziny, prowadzili swoje artystyczne życie oddzielnie (i narażali się wieśniakom kąpielami na golasa). Lawrence i Nancy zajmują wiele miejsca w książce Haaga: ich życie codzienne, twórczość, wreszcie najrozmaitsi goście, w tym Henry Miller. Dowiadujemy się więcej o Lesliem i Margo („nigdy nie wiedziałam, co jest w mojej rodzinie prawdą, a co fikcją”), o taksówkarzu Spirosie, ulubieńcu wszystkich, czy przyjacielu rodziny Teodorze Stephanidesie, człowieku rozlicznych talentów.

„Se non è vero è ben trovato”

Autor rozwiewa wrażenie sielankowości, które wynosimy z książek najmłodszego Durrella, ale nie czyni ani jemu, ani nikomu z rodziny zarzutu z powodu koloryzowania. Taki mieli „bajecznie przejaskrawiony styl”, jak to ujęła pewna ich znajoma. Byli ekscentryczni, nie przejmowali się specjalnie konwenansami, co wypominała im ta sama osoba. Określiła ich wprost „degeneratami”, którzy nie pasowali do reszty: ani do brytyjskiej społeczności wyspy, ani do greckich rybaków i wieśniaków. Wojna położyła kres przygodzie na Korfu; już kilka lat przed nią Lawrence i Nancy przebywali głównie w Paryżu, w 1939 roku Durrellowie się rozproszyli. Trudno się więc dziwić Geraldowi, że kiedy na początku lat pięćdziesiątych potrzebował pieniędzy na założenie i utrzymanie własnego zoo, sięgnął po wspomnienia o swojej „rodzinie i innych zwierzętach”, przywołując czasy, gdy jeszcze byli razem. Bez trudu wybaczamy mu wszystkie odstępstwa od prawdy, w końcu „se non è vero è ben trovato”. Chętni do sprawdzenia, jak było w rzeczywistości, niech zajrzą do zajmującej książki Haaga – nie po to, by burzyć sobie dobre wrażenia po lekturze opowieści Geralda Durrella, ale żeby je uzupełnić i spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy.

Michael Haag, Durrellowie z Korfu, tłum. Berenika Janczarska, Noir Sur Blanc 2018.

(Odwiedzono 581 razy, 3 razy dziś)

12 komentarzy do “Rodzina Durrellów i inne zwierzęta (Michael Haag, „Durrellowie z Korfu”)”

  1. Któż z nas nie koloryzował żywota swego, niech pierwszy rzuci kamień :) Wydaje mi się nawet, że social media tylko podkręciły te stare jak świat praktyki :D

    Odpowiedz
  2. Kocham wszystkie książki G. Durrella, a mam ich 13. Często je sobie podczytuję dla poprawy humoru. Te „korfowe” były ze mną na Korfu:) Mało się mówi o Lawrence, a przecież były w Polsce wydane dwa jego cykle powieściowe i, moim zdaniem, świetne Gorzkie cytryny Cypru. Sporo o jego życiu mówią też Listy 1935 – 1980 wymieniane z Henry Millerem – znakomita lektura. Pozdrawiam
    Barbara

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.