Miłość i sztuka (Emil Zola, „Dzieło”)

Dzieło Zola

Młody malarz Klaudiusz Lantier pewnej nocy zaprasza do swej pracowni dziewczynę, która przyjechała do Paryża do pracy i zgubiła się w wielkim mieście. Zafascynowany śpiącą Krystyną pragnie ją namalować, uczynić częścią wielkiego dzieła, które przygotowuje na Salon. Jak nietrudno przewidzieć, przypadkowa znajomość zmienia się w coś dużo poważniejszego.

Z życia bohemy

Patrzymy, jak rozkwita miłość zdolnego artysty i skromnej prowincjuszki, którą zresztą początkowo przerażają obrazy Klaudiusza. Przerażają one, a może bardziej śmieszą, również publiczność, krytyków i starszych kolegów malarzy jako oderwane od dotychczasowych kanonów, bezkompromisowo realizujące śmiałe koncepcje wyjścia z dusznych pracowni, odrzucenia konwencjonalnych tematów, zmiany palety barw, wpuszczenia na płótna słońca i powietrza. Drugim bowiem wątkiem powieści Zoli jest walka Klaudiusza i jego młodych przyjaciół o uznanie, próby przeciwstawienia się establishmentowi, opinii publicznej. Trzecim, najbardziej dramatycznym, są zmagania Lantiera z samym sobą: próba urzeczywistnienia, przeniesienia na obraz idei, które ma w głowie, osiągnięcia upragnionego efektu, stworzenia obrazu, którym udowodni niedowiarkom, że koncepcje młodych są słuszne. Jednak mimo wielkiego talentu wszystkie próby Klaudiusza pozostają nieudane, pościg za ideałem zaś doprowadza do tragedii.

Marzenia i gorycz

Powieść Zoli nie zachwyca dziś fabularnie – jest przewidywalną historią o bardzo zdolnym malarzu, który ze wszystkich sił próbuje się wybić, ale nieustępliwość i idealizm nie pozwalają mu ugiąć się przed obowiązującymi regułami, dostosowywać do szerokich gustów, a brak wiary w siebie nie pozwala dać pełnego wyrazu talentowi. Nie robi szczególnego wrażenia wątek miłosny, zbyt wiele znamy historii artystów, którzy własną twórczość przedkładali nad ukochaną kobietę (by przypomnieć choćby Augusta Rodina), a spotkania artystów nieodmiennie zmieniają się w gorące debaty o sztuce, niezbyt porywające dla czytelników, którzy wychowali się w czasach, gdy impresjonizm był już uznanym kierunkiem, i nie trzeba ich przekonywać, że liczy się plener, światło, kolor, powietrze, uchwycenie nastroju chwili… Skoro więc nie dla fabuły, po co czytać „Dzieło”? Choćby dla dobrze narysowanych bohaterów, nawet tych drugoplanowych. Klaudiusza i Krystynę poznajemy jako parę naiwnych dzieciaków, a potem obserwujemy ich dojrzewanie, narodziny i śmierć ich uczucia, ostry kontrast między marzeniami a rzeczywistością, gorzkie rozczarowania. Przyjaciele Klaudiusza reprezentują różne typy przedstawicieli bohemy, odmienne podejście do sztuki: są wśród nich mniej i bardziej utalentowani, mniej lub bardziej idealistycznie nastawieni; wspólne marzenie o podboju Paryża rozbija się o życiowe rafy albo realizowane jest na drodze mniej lub bardziej zgniłych kompromisów, nieuchronnej utraty ideałów.

Paryż w deszczu i słońcu

Przede wszystkim jednak warto poznać „Dzieło” dla opisów Paryża, zawsze czy prawie zawsze obecnego w powieściach Zoli, tu jednak godnego obrazów impresjonistów: rozmigotanego, nieuchwytnego, pełnego zestawień nieoczywistych kolorów, światła i cienia. Paryża w deszczu i w słońcu, kamiennych ulic i gorączkowości nabrzeży. Nic dziwnego, że Klaudiusz obsesyjnie pragnął uwiecznić tę scenerię na swoim obrazie. Poza tym mamy znakomite epizody: Salon i Salon Odrzuconych, ze świetnie odmalowaną atmosferą tłumnego widowiska, gdzie sztuka znajduje się na dalekim planie, chyba że można ją wykpić i wyszydzić; wizyty w pracowniach malarzy i rzeźbiarzy, z dramatycznym końcem rzeźby jednego z przyjaciół Klaudiusza; osuwanie się Klaudiusza i Krystyny w nędzę i wstrząsający los ich syna; cały szereg scen, z których każda ma odrębny nastrój i tempo. A chociaż, jak już powiedziałem, nie składają się na powieść wybitną, to sprawiają, że „Dzieło” jest nadal pod wieloma względami książką żywą i poruszającą.

Emil Zola, Dzieło, tłum. Hanna Szumańska-Grossowa, Państwowy Instytut Wydawniczy 1960 [Rougon-Macquartowie, t. 14].

(Odwiedzono 251 razy, 6 razy dziś)

6 komentarzy do “Miłość i sztuka (Emil Zola, „Dzieło”)”

  1. Żeby nie wpaść w szpony kolejnego, szybko czytającego się bestsellera, postanowiłem zacząć przygodę z Zolą. Udałem się zatem między półki Legimi i utkłem, bo chcąc rozpaczać cykl po bożemu, czyli od tomu pierwszego, ze zdziwieniem stwierdziłem, że serwis takim tytułem nie dysponuje. Czyli wybiórczość wydawania cyklów czy ich digitalizacji nie dotyka tylko nowości :) Nic to jednak, w końcu dawno nie byłem w WBP :D

    Odpowiedz
    • Zasadniczo pierwszych pięć tomów bodajże jest takich sobie, ot, wprowadzenie w klimat epoki i główne linie bohaterów, które się od razu zapomina :D Więc spokojnie możesz zaczynać od środka, za to nie wiem, jakie przekłady ma legimi, podejrzewam mocno XIX-wieczne, więc WBP może być lepszym wyjściem.

      Odpowiedz
  2. Na Zoli się jeszcze nie zawiodłam, a zarówno temat sztuki, bohemy, jak i sceneria Paryża to dla mnie kolejna poza nazwiskiem autora rekomendacja do przeczytania. Zaraz lecę sprawdzić na półce czy przypadkiem nie mam.

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.