Mroki przeszłości (Petra Klabouchová, „Źródła Wełtawy”)

 

Źródła Wełtawy

Z gór Szumawy wypływa Wełtawa. To kraina piękna i surowa, mocno dotknięta przez najnowszą historię, kryjąca mroczne i bolesne tajemnice. Nauczeni doświadczeniem miejscowi są zamknięci w sobie i niechętnie dzielą się wspomnieniami i wiedzą. Czy znalezienie pewnej zimowej nocy ciała zamarzniętej trzynastolatki ubranej w obozowy pasiak skłoni ich do współpracy z policją w celu znalezienia sprawcy zbrodni?

Zemsta po latach?

Obozowy pasiak z naszytą gwiazdą Dawida natychmiast kieruje uwagę prowadzącego śledztwo komisarza ku przeszłości, o której wszyscy woleliby zapomnieć. Przez wieś w 1945 roku przeszedł marsz śmierci, korowód wychudzonych widm, żydowskich więźniarek pędzonych na zachód w obliczu zbliżającej się Armii Czerwonej. Trzynastoletnia Terezka była zaś wnuczką kobiety, która wtedy dopuściła się okrutnego, niewybaczalnego czynu. A więc zemsta po latach? Szybko jednak się okazuje, że morderstwo może mieć związek z jeszcze innym dawnym sekretem: funkcjonującym niedaleko ściśle tajnym niemieckim obozem koncentracyjnym, którego więźniowie budowali sztolnie podziemnej fabryki. Wszystko, co związane z tym miejscem, otacza nieprzenikniona tajemnica, pobudzająca wyobraźnię miłośników historii i poszukiwaczy skarbów. Co kryją niedostępne podziemia i czy wyświetlenie ich zagadki warte jest zbrodni?

Śledztwo i telewizja

Na prowincji taka sprawa zdarza się rzadko i prowadzący dochodzenie komisarz widzi w niej swoją wielką szansę: kiedyś był gwiazdą policji stołecznej, lecz nawalił, sprzeniewierzył się zawodowej etyce i został zesłany na wieś, podupadającą, bez perspektyw. Ponieważ sprawa Terezki staje się medialną sensacją, starannie podsycaną przez cyniczną praską reporterkę Kobzovą, policjant liczy, że dzięki sukcesowi rozgłoszonemu przez telewizję mógłby wrócić ze zsyłki, na nowo stać się kimś, odzyskać szacunek żony. Podejrzenia szybko skupiają się wokół jednej osoby, a komisarz, przekonany, że ma sprawcę, nie waha się znowu iść na skróty, wracać do metod, które niegdyś przyczyniły się do jego upadku. Nie jest jednak świadomy, że bierze udział w dużo bardziej skomplikowanej rozgrywce, a każdy z jej uczestników jest gotów na wiele, by osiągnąć swój cel.

Cynizm i brak skrupułów

„Źródła Wełtawy” z początku zapowiadają się na interesujący kryminał, mroczny, powiązany z przemilczanymi tajemnicami z przeszłości. Mamy policjanta z nieciekawym życiorysem i trudną sytuacją domową, gdyż odsuwa się od niego zaniedbywana latami żona, której w zasadzie zawdzięczał swoją karierę. Chce odzyskać szacunek Anny, chce odzyskać dawną pozycję, znowu z prowincjonalnego gliniarza stać się cenionym funkcjonariuszem. Mamy próby uchwycenia jakichś śladów, przesłuchania świadków, którzy nie chcą dzielić się swoją wiedzą. Mimo to na wierzch wypływają dawno wyparte sekrety. Komisarzowi po piętach depcze Kobzova, którą już raz go skompromitowała i nie zawaha się, w imię słupków oglądalności, zrobić tego po raz drugi. Wreszcie pojawia się podejrzany, miejscowy lekarz, opętany obsesją higieny i odnalezienia śladów wojennych podziemi. Szybko jednak, dzięki stosowanym przez autorkę przeskokom w czasie, dowiadujemy się, że sprawa nie będzie toczyła się gładko i stanie się, po pierwsze, medialnym cyrkiem, a po drugie, starciem między komisarzem a doktorem Maryską. Klabouchova nie zawaha się odsłonić przed czytelnikiem najmroczniejszych zakamarków psychiki bohaterów, gotowych na wszystko dla osiągnięcia swoich celów: mogą kłamać, manipulować, posuwać się do wszelkich sztuczek, odgrywać takie role, jakie są im w danej chwili potrzebne. Śledztwo schodzi na drugi plan, liczy się własny interes. Rzeczywistość jest tu niemoralna, lepka, pełna brudu, który przywiera i do bohaterów książki, i do czytelnika, trudno się z niego oczyścić, gdyż Klabouchova nie przewiduje happy endu. Klęskę poniosą wszyscy.

Czara goryczy

„Źródła Wełtawy” to również hołd złożony Szumawie, której piękno i spokój zostały skalane przez historię i politykę. Skomplikowane dzieje tego regionu odcisnęły też niezatarte piętno na jego mieszkańcach: z powodu swego pochodzenia mordowanych albo wypędzanych, twardych, zdolnych do ukrywania latami bolesnych przeżyć i tajemnic, które próbowano z nich brutalnie wyciskać. W czasie drugiej wojny Niemcy dopuszczali się tu zbrodni, których ofiar nie upamiętniono, po wojnie zbrodni dopuszczały się czechosłowackie władze, które wszelkimi sposobami broniły przebiegającej tędy granicy i nie wahały się niszczyć ani przyrody, ani niepokornych przeciwników. Obalenie komunizmu nie poprawiło sytuacji, bo co prawda tu i ówdzie rozwijała się turystyka, ale większość wsi i miasteczek popadała w ruinę, pustoszała, upadały sklepy i nieliczne zakłady pracy, ludzie pili albo szukali pracy w sąsiednich Niemczech. Nie dziwi więc mroczna, pełna beznadziei atmosfera powieści. Szumawa i jej mieszkańcy są zbiorowym bohaterem książki: szczególnie zaś kobiety, które bez mężów, ojców, braci – uwięzionych, zabitych, zaginionych, szukających gdzieś daleko lepszego życia – tkwiły latami na miejscu i musiały „wypić czarę goryczy aż do dna; dzień po dniu ciągnąć swój wózek, przedzierając się przez cuchnące bagno”.

Petra Klabouchová, Źródła Wełtawy, tłum. Agata Wróbel, Wydawnictwo Afera 2023.

<script src=”https://buybox.click/js/widget.min.js”></script>
<span class=”bb-widget” id=”buybox-3dg2″ data-bb-id=”1513″ data-bb-oid=”191366534″></span>

(Odwiedzono 182 razy, 74 razy dziś)

19 komentarzy do “Mroki przeszłości (Petra Klabouchová, „Źródła Wełtawy”)”

  1. Jak tak czytałem Twój tekst, to od razu przyszedł mi na myśl czeski serial pt. Pustkowie do zobaczenia na HBO. Co to się tym Czechom porobiło, że zamiast piwka, knedliczków i dobrego humorku poszli w jakieś takie mroczności?

    Odpowiedz
  2. Ostatnio mam nawrót kryminalny, a i do naszych południowych sąsiadów słabość mam nie tylko piwną (czytam zresztą właśnie powieść słowacką), więc może i w końcu jakiś kryminał przeczytam.

    Odpowiedz
  3. Dzieńdobrek, kryminały naszych sąsiadów z południa uwielbiam! (Podobnie jak niemieckie.) Minus jest taki, że wylezą po polsku ze 2-3 a potem kicha, chyba, żeby się człowiek nauczył ichniego języka… Iva Prochazkova (po poslku Wydawnictwo Afera) i Michaela Klevisova z Czech. Ta pierwsza nie pisze zbyt wiele, a tej drugiej wyszły dwie powieści w wyd. Stara Szkoła, które deklarowało publikację kolejnych, niestety, na deklaracjach się skończyło. Ze Słowacji Dominik Dan, ze cztery powieści wydało Media Rodzina dawno temu i na tym koniec. A w Bratysławie w księgarni jak żem zobaczyła cały regał jego powieści (no dooobra, regalik….) to prawie mnie siekła apopleksja na miejscu.
    Fajny jest też Michal Sykora i Jiri Brezina. Obaj wydawani przez Aferę.
    A poza Nemocnicami, Kobietą za ladą, Arabelą oraz Patem i Matem (u nas w PRL znanymi jako Sąsiedzi) polecam serial kryminalno-szpiegowski „30 przypadków majora Zemana”. Od 1945 do 1973 roku dzielny Zeman (najpierw jako cywil, potem, już po szkole milicyjnej wachmistrz, kapitan, major i co tam jeszcze pomiędzy było…) dzielnie rozsupłuje zagadki rozmaite. Lewe kartki na mięso. Przemyt ludzi na Zachód. Kradzież dzieł sztuki. Wykradanie tajemnic przemysłowych (oczywiście na zlecenie kapitalistycznych tumanów, którzy sami nie umieją nic wymyślić). Zabójstwo w Tatrach (oraz inne zabójstwa w wielu innych miejscach, np. na barce handlowej – z tego odcinka dowiedziałam się, ze z Pragi można dopłynąć do Morza Północnego). Dwa odcinki nakręcone na Kubie! Plus plejada znanych nam aktorów, w większości niestety już świętej pamięci. Doktor Blazej i jego żona -intrygantka (w różnych odcinkach). Pielęgniarka Gołębica. Monter (też kierownik sklepu wzorcowego w Kobiecie za ladą oraz ojciec dzieciaków z Arabeli). Pielęgniarka Ina. Dyrektor szpitala. Doktor Cwach. Siostra przełożona. Doktor Strosmajer… Oglądajcie, da się za darmo znaleźć w Internecie. Jest też trochę nachalnej propagandy, wiec tym bardziej godne uwagi.

    Odpowiedz
    • Rany, niemieckie kryminały? Pierwsze słyszę. A co do Czechów, to zgoda, Prochazkova napisała trzy i czwartego nie chce, co uważam za oburzające. Dan mi nie podszedł, mam gdzieś tu miażdżącą recenzję, więc nie kontynuowałem znajomości. A Zeman mnie ominął, faktycznie poszukam, bo Kobietę za ladą sobie niedawno powtórzyłem, wisiała grzecznie na jutubie.

      Odpowiedz
      • Niemieckie! Klaus Peter Wolf, niecnie porzucony po 3 tomach przez Media Rodzina. Zum Glueck mogę czytać w oryginale. Andreas Franz i Nele Neuhaus – tych to dość solidnie się tłumaczy. Nikola Hahn – boskie retrokryminały (tylko dwa i tylko po dojczowemu…). Maren Schwarz – kameralne, na Rugii, tylko dojcz. I taki duet Kluepfer & Kobr – chyba czytałam tylko jeden, ale wspomnienie miłe. Po polsku. Buona lettura!
        Zaraz sobie wyszperam Twoją miażdżącą recenzję Dana.

        Odpowiedz
          • Nie tłumaczą, a jak nawet, to nie zrobią nachalnej reklamy, więc się nie sprzedaje, nie trzeba być ajnsztajnem żadnym…
            Jest też boska seria dla dość małych dzieci, dość wywrotowa, bo i o kupie, i o pogrzebie chrześcijańsko-muzułmańskim, i o wycieczce do domu opieki, i o ślubie pary przedszkolaków (bardzo tradycyjnie, chłopiec i dziewczynka), plus oczywiście zwykłe wydarzenia w przedszkolu: skaleczenie, wyjście na basen, burza itp. (https://genialokal.de/Suche/?q=die+wilden+zwerge) Oraz jeszcze trzy, jak dzieci poszły do szkoły (między innymi organizowały strajk i robiły dorosłych w konia na wycieczce, bo im odebrano słodycze, a karmiono chipsami z marchewki). Po polsku z tych przedszkolnych wyszło „Nowy” i „Grubsza sprawa” (wyd. Dwie siostry, nakład już wyczerpany). Kilka lat temu pytałam, czy będzie ciąg dalszy. Otóż nie. Ku ich zakończeniu nie sprzedawało się. Się nie dziwię, skoro dowiedziałam się o tych książeczkach przypadkiem, a nikt z moich dzieciatych znajomych o nich nie słyszał. Kupiłam po niemiecku i tłumaczyłam dziecku żywcem. Ale się uśmialiśmy!

            Odpowiedz
  4. Jeszcze dopiszę, że właśnie odebrałam z paczkomatu 3 kolejne książki wyd. Afera, w tym trzeci kryminał Jiriego (Jiżiego, hihi) Breziny („Na popiół”) oraz dwa tomy powieści opartej na faktach „Bila Voda”. W 1950 roku zamknięto w Czeskoslovensku klasztory, a zakonnice rozesłano w różne miejsca. Ta książka jest właśnie o ich losach. Zazębi mi się (oczywiście mikro-minimalnie) z jednym z odcinków majora Zemana, w którym do przestępstwa doszło w kościele, a klasztor był tuż obok. W przededniu likwidacji. Na zachetę dodam, że matkę przełożoną tego klasztoru grała Nina Popelikova, siostra przełożona ze szpitala na peryferiach (czyli w Borze), krótkoterminowa teściowa pielęgniarki Iny (której zresztą nie lubiła).
    Oczywiście (i niestety) dokonanie zakupu nie jest u mnie równoznaczne z rychłym przeczytaniem.

    Odpowiedz

Odpowiedz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.