Osiemnaście lat, gdy wybucha wojna. Dziewiętnaście w chwili pierwszego aresztowania wraz koleżankami i tajną komisją maturalną. Egzamin z polskiego kończony podczas więziennego spaceru. Działalność konspiracyjna, drugie aresztowanie, wywózka na Majdanek.
Trzymać fason
Życiorys jak wiele wojennych biografii, ale kryje się za nim młoda dziewczyna, która miała plany, marzenia, rodzinę, przyjaciół, miłość, lecz rzucona została do obozu koncentracyjnego. Danuta i jej przyjaciółki, równie młode i niedoświadczone, w przyspieszonym tempie poznają najciemniejsze strony życia: głód, bicie, strach, codziennie obserwują śmierć: i tę indywidualną, od chorób, celnego ciosu, strzału, ale i tę masową, całych transportów ludzi. Autorka i jej koleżanki próbowały w obliczu tego wszystkiego „trzymać fason”, wykazywać optymizm, podtrzymywać się nawzajem na duchu, nie załamywać się, ale z tekstu wyraźnie przebija, jaki był koszt emocjonalny takiej postawy, ile to kosztowało głodne, zastraszane, poniewierane dziewczęta, jak rozpaczliwie pragnęły bliskości, ciepła, miłości, jak bardzo tęskniły za najbliższymi. Obozowe przyjaciółki starały się zastępować sobie rodzinę, dzieliły się nie tylko kawałkiem chleba, ale i swoim ciepłem, jednak to była tylko namiastka utraconego domu, rodziców, ukochanego chłopca… Mimo wszystkich wysiłków i tak miały wrażenie, że z każdym dniem, z każdym szorstkim słowem rzuconym innej więźniarce, z każdą kłótnią „wchłania nas piekło. Piekło, którego kręgi zatoczyli Niemcy, a my same je umacniamy”.
Godność i opór
Ponieważ przyjechały na Majdanek jako jedne z pierwszych kobiet, Brzosko i jej towarzyszki oglądały początki organizowania obozu żeńskiego: nie tylko przez Niemców, ale i przez same więźniarki, które z determinacją starały się tak wszystko urządzić, by osłabić rygor, zaszczepić solidarność więźniarską i umożliwić niesienie pomocy potrzebującym. A w prymitywnych warunkach bytowania, bez wody, kanalizacji, ogrzewania, bez jedzenia, wody i leków miało to ogromne znaczenie. Młode więźniarki, często z harcerskim doświadczeniem, włączały się chętnie w działalność na rzecz innych: od urządzania improwizowanych audycji „Radia Majdanek”, przez opiekę nad dziećmi, po pracę pielęgniarek w rewirze. Nie chcą utracić człowieczeństwa, zmienić się w półtrupy przeganiane batem nadzorczyni; śpiewają, przypominają sobie przeczytane książki, recytują wiersze, wykonują okolicznościowe upominki. Próbują zachować godność, którą obóz chce im odebrać: autorka postanawia, że przejdzie przez Majdanek, nie dostawszy ani razu w twarz; więźniarki wielokrotnie stawiają opór Niemcom, mimo że może się to skończyć zastrzeleniem. Kontakty między obozem kobiecym i męskim owocują nie tylko grypsami, przemycanymi lekami i żywnością, ale też narodzinami uczuć, tych mocniejszych i tych bardziej chwilowych, by mieć o kim myśleć i na kogo czekać.
Naiwność i tabu
Swoje zapiski Danuta Brzosko zaczęła prowadzić jeszcze na Majdanku, na skrawkach papieru, w przemycanych zeszytach: te materiały, przeszmuglowane na wolność, uległy zniszczeniu w powstańczej Warszawie. Zaraz po wojnie je odtworzyła, by w 1965 roku wysłać na ogłoszony przez Muzeum na Majdanku konkurs. Dzięki temu jej relacja zachowuje świeżość spojrzenia i niejaką młodzieńczą naiwność, choć równocześnie autorka nad pewnymi kwestiami się prześlizguje: w sposób mocno zakamuflowany, na przykład, sugeruje, że chciała popełnić samobójstwo. Jedynie sygnalizowane są kwestie seksualności: to, jaki lęk wywołuje wśród młodych więźniarek konieczność rozebrania się publicznie przy mężczyznach, upokorzenie z tym związane, paniczny strach na samą myśl, że można zostać wysłaną do domu publicznego (i automatyczne odsunięcie się innych kobiet od rzekomych kandydatek do takiej „prima” roboty; więzione na Majdanku prostytutki są też traktowane z pogardą); całkowity brak wiedzy – dziewczęta zostają uświadomione w sprawach płci dopiero przez swoją koleżankę mężatkę… Widać tu opisywane przez Joannę Ostrowską tabuizowanie przemocy seksualnej, dokonywane czy to ze wstydu, czy z przekonania, że „nie wypada”. Poza tym zapewne nieuświadamianym sobie przez autorkę wymiarem, inne aspekty pracy nad tekstem możemy śledzić dzięki sposobowi wydania: zaznaczone są fragmenty usunięte i dodane przez Brzosko-Mędryk – niekiedy to poprawki o charakterze czysto stylistycznym albo uzupełnienia dat czy nazwisk, ale czasem widzimy zmiany głębsze, choćby wycofywanie się z pewnych twierdzeń, które być może autorka uznała za zbyt pochopne czy krzywdzące. „Niebo bez ptaków” jest ważnym i poruszającym świadectwem dojrzewania w warunkach, które Władysław Bartoszewski nazwał „infernalnymi”, w okolicznościach, które łamały ludzi silniejszych i bardziej życiowo wyrobionych niż grupka polskich dziewcząt. A jednak one przeżyły, nie tylko dlatego, że były młode i zdrowe, ale dzięki swojej postawie, by się nie poddawać, dzięki zdolności do nauczenia się wszystkich obozowych sztuczek, które pozwalały wymigać się od bezsensownej harówki, ale chyba przede wszystkim dzięki ścisłej więzi, jaka je połączyła, wsparciu, które nie dawało upaść, załamać się, i niezdławionej chęci, by przetrwać i poznać wszystkie smaki życia, których jeszcze nie zakosztowały.