Skip to content

Zacofany w lekturze

Blog Piotra Chojnackiego. Książki nowe, stare, znane i zupełnie zapomniane, pełna swoboda wyboru.

Menu
  • Strona główna
  • O mnie
  • Powieści młodzieżowe PRL
  • Przestały oczekiwać 2011
  • Przestały oczekiwać 2012
  • Przestały oczekiwać 2013
  • Przestały oczekiwać 2014
  • Przestały oczekiwać 2015
  • Przestały oczekiwać 2016
  • Przestały oczekiwać 2017
  • Przestały oczekiwać 2018
  • Przestały oczekiwać 2019
  • Przestały oczekiwać 2020
  • Przestały oczekiwać 2021
  • Polityka prywatności
  • Przestały oczekiwać 2022
  • Przestały oczekiwać 2023
  • Przestały oczekiwać 2024
  • Przestały oczekiwać 2025
Menu
Wielkie szkoły Diuny

Wielka rywalizacja (Brian Herbert, Kevin J. Anderson, „Wielkie szkoły Diuny”)

Posted on 18 października 2025 by Piotr (zacofany.w.lekturze)

 

Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów.

Pragmatycy kontra fanatycy

Imperium Corrinów potrzebuje wysoko wykwalifikowanych ludzi, którzy dzięki swoim wyjątkowym umiejętnościom będą mogli zastąpić wyklęte zaawansowane technologie. Powstają szkoły mentatów – ludzkich komputerów, mistrzów miecza, szkolonych w walce, zgromadzenie żeńskie kształci dziewczęta między innymi na Prawdomówczynie, a w tajemnicy prowadzi program eugeniczny w celu hodowli osobników o pożądanych cechach… Ta bez wątpienia pożyteczna działalność obserwowana jest jednak podejrzliwie przez fanatycznych przeciwników wykorzystywania jakiejkolwiek zaawansowanej techniki: butlerian pod wodzą Manforda Torondo. Szczególnie wrogo odnoszą się oni do kompanii transportowej Josefa Venporta, która korzysta z umiejętności tajemniczych nawigatorów oraz, jak głoszą plotki, również z zakazanych komputerów. Chwiejny imperator Salvador Corrino nie umie zapanować nad sprzecznymi dążeniami wszystkich tych ambitnych, rywalizujących ze sobą sił i swoją nieudolnością doprowadza do eskalacji tlących się konfliktów.

U podstaw nowej rzeczywistości

Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” ukazują nam sytuację w Imperium z perspektywy, kolejno, zgromadzenia żeńskiego, szkoły mentatów i Josefa Venporta, choć bohaterów jest dużo więcej: imperator Salvador Corrino, jego brat Roderick i siostra Anna, bohater dżihadu Vorian Atryda, robot Erazm, naukowiec Ptolemeusz to tylko część osób, które przewijają się przez splątaną, choć może czasem dość przewidywalną fabułę. Ich losy krzyżują się w różnych momentach, ich decyzje wpływają na los innych; rozważają kolejne kroki na skomplikowanej politycznej szachownicy, intrygują, posługują się skrytobójstwem i całkiem jawną przemocą, niekiedy na wielką skalę, wszystko dla zdobycia i utrwalenia wpływów, zyskania przewagi nad konkurencją. To ten moment w dziejach ludzkości, kiedy jasnym się staje, że najważniejszym towarem jest melanż, geriatryczny narkotyk z pustynnej Arrakis, niezbędny i do przedłużania życia tych, których na niego stać, i do podróży przez bezkresny kosmos, gdyż bez niego nie radzą sobie nawigatorzy międzygwiezdnych statków. To również czas, gdy utrwala się wrogość między rodami Atrydów i Harkonnenów, będąca siłą napędową wydarzeń późniejszych o tysiąclecia. To wreszcie epoka, kiedy decyduje się, czy ludzkość ulegnie fanatycznej ideologii antytechnologicznej, czy dopuści stosowanie technik niezbędnych w transporcie, łączności czy medycynie. Anderson i Herbert sprawnie wiążą ze sobą wszystkie wątki w niezwykle wartką akcję, którą śledzi się z zainteresowaniem, nie próbują natomiast, wzorem Briana Herberta, snuć rozważań o polityce, religii, ekonomii itd. Dla jednych to pewnie wada, dla innych zaleta – mnie trochę tego brakowało, ale jeśli miałyby to być rozważania na poziomie tych z „Legend Diuny”, to może i lepiej, że autorzy zdecydowali się postawić raczej na atrakcyjną fabułę niż na słabą podróbkę stylu zasadniczego cyklu „Diuny”. Jeśli coś tu naprawdę doskwiera, to jednowymiarowość większości postaci; paradoksalnie największą przemianę przechodzi robot Erazm, pozostałych przez wszystkie trzy tomy można bez trudu określać tymi samymi dwoma, góra trzema przymiotnikami. Z tego wynika wspomniana wyżej pewna przewidywalność niektórych wątków, rekompensowana szczęśliwie dużą liczbą mniej oczywistych zwrotów akcji, dzięki którym do samego końca nie traci się zainteresowania. Duet Herbert junior–Anderson często jest oskarżany o żerowanie na sentymencie wielbicieli oryginalnego cyklu i wręcz o ordynarny skok na kasę, ale gdyby za każdym razem wychodziło im tak dobrze, jak w przypadku „Wielkich szkół”, to ja nie będę narzekał.

Brian Herbert, Kevin J. Anderson, Zgromadzenie żeńskie z Diuny, tłum. Andrzej Jankowski, Rebis 2012

Brian Herbert, Kevin J. Anderson, Mentaci Diuny, tłum. Andrzej Jankowski, Rebis 2014

Brian Herbert, Kevin J. Anderson, Nawigatorzy Diuny, tłum. Marek Michowski, Rebis 2018

 

Udostępnij:

  • Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
  • Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
  • Kliknij, aby udostępnić na Threads (Otwiera się w nowym oknie) Threads
  • Kliknij, aby udostępnić na Bluesky (Otwiera się w nowym oknie) Bluesky

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

4 thoughts on “Wielka rywalizacja (Brian Herbert, Kevin J. Anderson, „Wielkie szkoły Diuny”)”

  1. Bazyl pisze:
    27 października 2025 o 11:41

    Ja to już chyba jednak tylko ekranizacja i serial. Z jednej strony cieszy brak filozofowania i zagęszczenie akcji. Z drugiej, czy nie te właśnie wywody były czymś co odróżniało Diunę od innych fantastycznych światów? Cieszy się we mnie „zwykły” czytelnik, trochę smutno „snobowi” :D

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. visage Piotr (zacofany.w.lekturze) pisze:
      27 października 2025 o 14:21

      No owszem, wywody odróżniały, ale ile razy się zastanawiałem, czy autor nie brnie w jakieś grafomanstwa przy tej okazji, to moje. Więc czysta akcja jest niejakim odpoczynkiem 😏

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
      1. Bazyl pisze:
        31 października 2025 o 14:39

        Pociesza mnie, że Ty też :P Zresztą we wszystkich tych książkach z naprawdę skomplikowanymi rozkminami tak mam. Przy czym czasem doceniam sam koncept wymyślenia takich fikołków, bo jednak lać wodę też trzeba umieć :D Jeśli chodzi o lektury, to ja ostatnio mam wrażenie, że chcę wyłącznie odpoczywać. Niestety parę ostatnich strzałów, to kule w płot :(

        Wczytywanie…
        Odpowiedz
        1. visage Piotr (zacofany.w.lekturze) pisze:
          31 października 2025 o 17:59

          Odporność na takie fikołki to chyba przychodzi z wiekiem, bo w liceum mi imponowały takie głębokie myśli 😏 i też szukam ostatnio lekkich powieści, Hagena zacząłem za Pana rekomendacją

          Wczytywanie…
          Odpowiedz

OdpowiedzAnuluj pisanie odpowiedzi

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email, aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez e-mail.

Wyszukiwanie

Instagram

W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Jerzy Kozłowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Jerzy Kozłowski
2 tygodnie ago
View on Instagram |
1/5
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów.  Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. 
Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów. Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
3 tygodnie ago
View on Instagram |
2/5
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia  odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
1 miesiąc ago
View on Instagram |
3/5
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Anna Bańkowska
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Anna Bańkowska
2 miesiące ago
View on Instagram |
4/5
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Piotr W. Cholewa
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Piotr W. Cholewa
2 miesiące ago
View on Instagram |
5/5
zajrzyj na instagram

Blog o książkach, blog z recenzjami książek, recenzje klasyki,
książki recenzje

Pozycjonowanie strony: VD.pl

© 2025 Zacofany w lekturze | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme
Ta strona używa ciasteczek (cookie)Rozumiem Chcę wiedzieć więcej
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
%d