Liczyłem kilka razy, ale nie chce być inaczej. Blog obchodzi dwunaste urodziny, a tym samym wchodzi oficjalnie w wiek nastoletni. Oznaczać to będzie zapewne typowe dla tego wieku wahania nastroju, okresy euforii przeplatane nieróbstwem, bałagan w pokoju i trzaskanie drzwiami. Zanim jednak spadną na nas te wszystkie atrakcje, zapraszam na subiektywne podsumowanie ubiegłego roku.
Bańkowska Anna
Zielone Szczyty wszystkiego (Lucy Maud Montgomery, „Anne z Zielonych Szczytów”)
Tłumaczce Annie Bańkowskiej udała się trudna sztuka: przełożyła ponadstuletnią powieść tak, że brzmi świeżo i atrakcyjnie, jednocześnie nie tracąc nic z klimatu epoki, w jakiej powstała. Nie ma tu niepotrzebnej archaizacji języka, nie ma też równie niepotrzebnego jego uwspółcześniania. Jest za to pietyzm w oddawaniu najdrobniejszych szczegółów i – nie bójmy się tego słowa – miłość do tekstu widoczna w każdym niemal zdaniu. Mimo tych niewątpliwych zalet nowy przekład przeszedłby pewnie zauważony głównie przez grono najwierniejszych miłośniczek i miłośników Lucy Maud Montgomery, gdyby nie radykalna decyzja.