
W domu Ester się nie przelewa, trudno też w małym kopenhaskim mieszkaniu o prywatność, której każdą chwilę trzeba sobie wywalczyć. Nie głoduje się, ale i nie jada frykasów, ubiera skromnie w podniszczone rzeczy i kupuje tańsze czerstwe pieczywo. Nie jest to rodzina patologiczna, ale też i niezbyt szczęśliwa. Zaharowany ojciec wierzy w konkretną pracę, taką w znoju, matka, szara gospodyni domowa, szuka odrobiny egzotyki i widoków lepszego życia, przyjaźniąc się z sąsiadką, damą podejrzanej konduity. Ich dzieci nie znają czułości, nie zaznały uwagi rodziców, nikt ich nigdy nie przepraszał ani nie zachęcał do zmiany życia, awansu. Czy zresztą ktoś wychowany w takich warunkach będzie w stanie wyrwać się poza ulicę swojego dzieciństwa? A nawet jeśli zdoła, to czy ulica nie ściągnie go z powrotem?
Dowiedz się więcej