„Opowieści są jak rzeki, meandrują, a czasem rozwidlają się”. Czasem zaś się łączą i płyną jakiś odcinek razem, by znienacka opaść burzliwą kaskadą z wysokiego klifu. „Rzeka wygląda inaczej z perspektywy tego, kto stoi na brzegu, inaczej dla kogoś, kto płynie łodzią, a jeszcze inaczej, gdy śledzimy jej bieg na mapie”. Natomiast czytelnik, który sięgnie po opowieść Agnieszki Hałas, żeby sobie niezobowiązująco pobrodzić w łagodnej wodzie do kolan, niech się nastawi na to, że zostanie porwany znienacka przez podstępny nurt, by potem walczyć o utrzymanie głowy na powierzchni, gdy rwący prąd pociągnie go w nieznanym kierunku, a wiry odbiorą mu orientację.
Dowiedz się więcej