Nec locus ubi Trochenbrod (Avrom Bendavid-Val, „Niebiosa są puste”)

 



Czy zastanawialiście się kiedyś, jak potoczyło się życie wypędzonych z Anatewki bohaterów „Skrzypka na dachu”? Ci, którzy mieli szczęście dotrzeć bezpiecznie do Ameryki lub Palestyny, dożyli pewnie w spokoju swoich dni. Młodsi ze zgrozą kilkadziesiąt lat później dowiadywali się, jaki los spotkał ich krewnych, przyjaciół i znajomych, którzy zostali na Wschodzie.

Dowiedz się więcej

„Zrobiłem, co mogłem” (Denis Avey i Rob Broomby, „Człowiek, który wkradł się do Auschwitz”)

Gdyby powstał kiedyś (a aż dziw, że dotąd to nie nastąpiło) film opowiadający o wojennych przeżyciach Denisa Aveya, publiczność i krytycy sarkaliby pewnie, że scenarzyści przesadzili z mnożeniem dramatycznych przejść głównego bohatera. W życiu jednak wszystko może się zdarzyć.

Dowiedz się więcej

„Życie ludzkie jest ważniejsze niż honor” (Witold Bereś, Krzysztof Burnetko, „Kazik Ratajzer. Bohater z cienia”)

 

Szymek Ratajzer wychował się na warszawskim Czerniakowie, w dzielnicy opisywanej przez Stanisława Grzesiuka w „Boso, ale w ostrogach”. Bawił się z polskimi chłopcami, przestrzegał tego samego kodeksu zachowań. Wykształcony na ulicach Czerniakowa spryt, tupet, znajomość języka, obyczajów, miasta – wraz z nieżydowskim wyglądem – okazały się ważne w czasie okupacji. Aż do 1942 roku Szymek mieszkał poza gettem, nie budząc żadnych podejrzeń. Pod koniec tego roku wszedł do wymarłej dzielnicy żydowskiej i wstąpił do Żydowskiej Organizacji Bojowej. Jej członkowie przygotowywali powstanie, a Szymek stał się „Kazikiem” – to imię przylgnie do niego już na zawsze.

Dowiedz się więcej

„Nikt nie śmiał wziąć tego dziecka za rękę…” (Maria Zarębińska, „Dzieci Warszawy”)

W swoich wspomnieniach z czasów okupacji Jeremi Przybora przedstawił wydarzenie, które zapewne nie było rzadkością na warszawskiej ulicy:

Na kamiennym progu czy też parapecie wnęki okiennej znajdującej się na poziomie chodnika siedziało żydowskie dziecko. Żywy, obciągnięty pergaminową skórą mały szkielecik o czaszce, w której żywe były tylko wielkie, milczące, przerażone, czarne oczy. Nie wiadomo, jak tu się znalazło. […] Tłumek stał nieruchomo i patrzył bez słowa, jak zahipnotyzowany, na tę małą śmierć, przycupniętą tu, w biały jeszcze dzień, w samym sercu ruchliwej „aryjskiej” dzielnicy, we wnęce okna sutereny, jakby wyszła właśnie spod ziemi i nikomu nie groziła, póki nie weźmie się jej za rękę. Więc nikt nie śmiał wziąć tego dziecka za rękę. I ja też nie śmiałem. Ale ono mi tego nie darowało, nie dało się wymazać z pamięci. I wiem, że śmierć, która przyjdzie po mnie, to nie będzie staruszka z kosą ani rycerz z filmu Bergmana…

Dowiedz się więcej

Sto głosów, sto opowieści (Lyn Smith, „Holokaust”)

Sto głosów, sto opowieści. Każda inna, a jednak wszystkie podobne. Okruchy pamięci układające się w wielki fresk. Najpierw jasne kolory spokoju i bezpieczeństwa przedwojennego życia, w które wkrada się szarość pierwszych antysemickich ustaw i represji w Niemczech. Z chwilą wybuchu wojny obraz robi się coraz mroczniejszy – czernią rozpaczy i czerwienią bólu, z rzadka usiany perłowymi plamkami ludzkich odruchów, kiedy ktoś nakarmił, przechował, pomógł, dał szansę przeżycia. Zbliżające się wyzwolenie nieznacznie tylko rozjaśnia malowidło, gdyż jeszcze w ostatniej chwili – a i już po wojnie – tysiące umierały, najpierw w niekończących się marszach śmierci w panicznej ucieczce przed nadciągającymi aliantami, a potem z osłabienia i braku odpowiedniej opieki. Pochłonięta po latach głodu tabliczka czekolady wręczona przez amerykańskiego żołnierza mogła zabić.

Dowiedz się więcej

„Musimy pamiętać, by nigdy nie zapomnieć” (Philip Bialowitz, Joseph Bialowitz, „Bunt w Sobiborze”)

Philip Bialowitz od lat podtrzymuje pamięć o Holokauście, wierząc, że jest to winien wszystkim pomordowanym, i żywiąc przekonanie, że jego doświadczenia i przeżycia pomogą młodszym pokoleniom przeciwstawić się współczesnemu ludobójstwu. O swoich losach opowiadał w różnych miejscach i różnym słuchaczom, wreszcie postanowił spisać wspomnienia, gdyż – jak napisał na ich zakończenie – „musimy pamiętać, żeby nie zapomnieć”, podjąć wysiłek kultywowania pamięci o czasach zbrodni i poniżenia.

Dowiedz się więcej