Palec w zupie (Natalia Sherba, „Czasodzieje. Klucz czasu”)

CzasodziejeGdyby porównać „Czasodziejów” do jakiejś potrawy, byłby to barszcz ukraiński. Ugotowany przez utalentowanego i doświadczonego kucharza zadowoli najwybredniejsze podniebienia, przygotowany przez amatora będzie po prostu czerwonawą zupą z warzywami i fasolą. Barszcz przygotowany przez Natalię Sherbę mieściłby się gdzieś pośrodku: od czasu do czasu chrupnąłby w zębach niedogotowany ziemniak, kolor zostawiałby nieco do życzenia, ale potrawa byłaby zjadliwa i w miarę sycąca. Byłaby, gdyby w drodze między kuchnią a stołem kelner nie włożył do talerza brudnego palca. Albo i dwóch.

Dowiedz się więcej

Notka na rozruch, czyli marudzenia większe i mniejsze

Przerwy w pisaniu mają zdecydowanie jedną złą stronę: całkowicie rozleniwiają i nie chce się wracać. Mam kilka rozgrzebanych tekstów, stos powakacyjnych książek do zrecenzowania i trudności z wykrzesaniem z siebie entuzjazmu do pisania. Zanim więc zbiorę siły do pełnowymiarowych tekstów, proponuję garść marudnych notek. Dla pomarudzenia udało mi się przełamać. Kolejność książek przypadkowa, rozrzut gatunkowy spory.

Dowiedz się więcej

Odrzucenie i przyjaźń (Aleksander Minkowski, „Gruby”)

GrubyGotów byłbym przysięgać, że „Gruby” Aleksandra Minkowskiego to typowa powieść przygodowa, pełna „chłopczyńskich” awantur, coś w stylu „Księgi urwisów” Niziurskiego. Tymczasem rocznicowa (bo w tym roku mija 50 lat od pierwszego wydania powieści) lektura pokazała, że własnym wspomnieniom nie można do końca ufać. „Gruby” okazał się bowiem niezłym studium psychologicznym dziecka po bolesnych przejściach, które właściwie samo próbuje się uporać z wojennymi przeżyciami, walcząc z odrzuceniem i marząc o przyjaźni i akceptacji.

Dowiedz się więcej

„Okręt, który morze ukochało szczególnie” (Stanisław Biskupski, „ORP »Orzeł« zaginął”)

20150627_155357Wracałem kilka dni temu z pracy, gdy w radio powiedzieli o odnalezieniu przez Norwegów wraku frachtowca „Rio de Janeiro”. Statek przewoził niemieckich żołnierzy, którzy mieli uczestniczyć w inwazji na Norwegię, a zatopił go w kwietniu 1940 roku polski okręt podwodny ORP „Orzeł”. Tak się przypadkiem złożyło, że tę historię poznałem w zeszłym tygodniu, nadrabiając czytelnicze zaległości.

Dowiedz się więcej

Ślepy zaułek (Alan Bradley, „As Chimney Sweepers Come to Dust”)

bradley_as chimne
Alanowi Bradleyowi zabrakło pomysłu. Już zdarzało mu się balansować nad otchłanią, w której kłapał zębiskami krokodyl z gatunku „za dużo deus ex machina” i jego krewniak, aligator „za dużo szczęśliwych zbiegów okoliczności”. Tym razem jednak Bradley poleciał w przepaść, w rozdziawione paszcze gadów. I w szpony rozżalonego partaniną czytelnika. Czyli mnie.

Dowiedz się więcej

O pożytkach z podróży w czasie (J.J. Herlinger, „Mister Hopkins wnuk Sherlocka”)

DSC_0908Zapewne wskutek jakiegoś szeroko rozgałęzionego spisku wiadomych sił światowe media od szesnastu lat utrzymują ludzkość w nieświadomości, że w czerwcu 1999 roku odbyła się pierwsza podróż w czasie! John Hopkins, wnuk samego Sherlocka Holmesa, przeniósł się wtedy skonstruowanym przez siebie wehikułem czasu do roku 526 p.n.e., by spotkać się z greckimi filozofami z Miletu: Anaksymandrem i Anaksymenesem. Wysłuchał dyskusji o tym, który z żywiołów jest źródłem wszechrzeczy, i obejrzał doświadczenie z elektryzowaniem bursztynu, po czym bez problemów wrócił do swego domu w Londynie.

Dowiedz się więcej