Księgozbiory polskie, cz. 16: Biblioteka panien Kossakówien (2)

Gdy panny Kossakówny, czyli późniejsze Pawlikowska-Jasnorzewska i Samozwaniec, nieco podrosły, poszerzyły znacząco swoje czytelnicze horyzonty i już nie wierszyki Jachowicza i powieści Verne’a je zajmowały, chociaż znowu ich lektury niekoniecznie szły w kierunku, który aprobowałaby bogobojna, mieszczańska matka i ksiądz spowiednik…

Dowiedz się więcej

Księgozbiory polskie, cz. 15: Biblioteka panien Kossakówien (1)

Maria i Magdalena, córki Wojciecha Kossaka, na przełomie XIX i XX wieku wychowywane były jak na panienki z dobrego, choć „artystycznego” domu przystało. Oznaczało to oczywiście również, przynajmniej w teorii, dobór stosownych książek. W praktyce jednak z tym doborem było różnie, do różnych też wniosków lektury i czasopisma doprowadzały inteligentne panny Kossakówny…

Dowiedz się więcej

„Chcę się stać ulotną wiatru smugą…” (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „Wojnę szatan spłodził…”

Nie chcę w tym udziału brać. Chcę się stać ulotną wiatru smugą.
I kiedy wszystko będzie skończone, powrócę do domu, do fiołków.
Wojenne zapiski Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej to portret kobiety, której świat rozpadł się w gruzy, a wraz z nim i ona zaczęła tracić integralność, rozsypywać się na cząstki. Przez wojnę świat stał się dla niej miejscem odrażającym i brudnym, brutalnym i pozbawionym piękna. Poetka straciła swój blask, zszarzała i zbrzydła, a oderwana od rodzinnego domu i najbliższych nie potrafiła już odzyskać energii, którą dawała jej Kossakówka i jej mieszkańcy.

Dowiedz się więcej

Obyczaje godowe kowali

Spacer po nasłonecznionym chodniku. „Tatusiu, to stytawka” – mówi Młodsza na widok owada o czerwonym grzbiecie w charakterystyczne czarne plamy. „To nie szczypawka – odpowiadam rutynowo. – To kowal”.  W kowalach jestem obkuty, bo ta rozmowa powtarza się od kilku lat o tej porze roku, najpierw ze Starszą, a teraz już i z Młodszą.  Pospolity … Dowiedz się więcej

Produkcyjniak na specjalne życzenie

Magdalena Samozwaniec W odlewni Parodia nowelki produkcyjnej – Jeszcze i tu musieli nam babę wtrynić – zrzędził stary mistrz-odlewnik, Marcin Klepka, zerkając spode łba na dorodną postać młodej dziewczyny stojącej przed nim w skromnym, aczkolwiek gustownym ceratowym fartuchu, o włosach czarnych i kręconych jak wełna żużlowa. – Nie gniewajcie się, ojczulku – rzekła miękko i … Dowiedz się więcej

Śpiesząca się do barw i zapachów, do radości i piękna („O Magdalenie Samozwaniec”

Portret Magdaleny Samozwaniec
pędzla Wojciecha Kossaka.
Trzydzieści dziewięć lat temu zmarła w Warszawie Magdalena Samozwaniec. Na obwolucie zbioru wspomnień o niej widnieje portret pędzla Wojciecha Kossaka, który namalował córkę z gęsim piórem i z zamyśloną, pełną skupienia miną. Jak przekonują zamieszczone w tomie teksty, od gęsiego pióra Madzia wolała maszynę do pisania, na której stukała od świtu, a powaga zdawała jej się być zupełnie obca – nawet na obrazie wygląda, jakby za chwilę miała wybuchnąć śmiechem.

Dowiedz się więcej