Młody malarz Klaudiusz Lantier pewnej nocy zaprasza do swej pracowni dziewczynę, która przyjechała do Paryża do pracy i zgubiła się w wielkim mieście. Zafascynowany śpiącą Krystyną pragnie ją namalować, uczynić częścią wielkiego dzieła, które przygotowuje na Salon. Jak nietrudno przewidzieć, przypadkowa znajomość zmienia się w coś dużo poważniejszego.
Pensjonat Pod Paździerzem (Margaret Durrell, „Co się stało z Margo?”
Gerald Durrell przedstawia swoją starszą siostrę Margo jako niezbyt bystrą nastolatkę skupioną na chłopcach, strojach i stanie cery. Po wybuchu drugiej wojny wyszła za lotnika i wyjechała z nim do Afryki Południowej. Urodziła dwóch synów, rozwiodła się z mężem i w 1947 roku otworzyła w Bournemouth pensjonat. Kilkanaście lat później pisała o tym książkę, odnalezioną na strychu w latach dziewięćdziesiątych i wydaną z pochwalnym wstępem jej młodszego brata, choć może lepiej byłoby zostawić tekst tam, gdzie leżał.
Niemęska dziewiątka
Jest taki pogląd, że Prawdziwą Literaturę piszą jedynie mężczyźni. To ich doświadczenia są Uniwersalne i Wszechogarniające, to oni Walczą, Cierpią, Tworzą i Kochają. Tylko oni Żyją. Dziesięciolecia mijają, a pogląd trzyma się mocno, i wielu czytelników programowo nie sięga po książki pisane przez kobiety. No bo cóż oni znajdą w tej damskiej literaturze?
Krzywda i zemsta (Janusz Domagalik, „Marek”)
Janusz Domagalik opowiada o urażonej dumie, niesłusznych podejrzeniach, poczuciu żalu, braku komunikacji, a przede wszystkim o tym, jak łatwo kogoś skrzywdzić i złamać i jak trudno potem pomóc mu się podnieść.
„Narzędzie odnowy ludzkości” (Pierre Boulle, „Planeta małp”)
Para kosmicznych podróżników wyławia dryfującą w przestrzeni butelkę z manuskryptem, opowieścią ziemskiego dziennikarza Ulissesa Mérou o wyprawie na Betelgezę w gwiazdozbiorze Oriona i nadzwyczajnych wypadkach na jednej z planet tego odległego układu.
Pisarze ze starej szkoły (XXXV): Bździna dwa razy zapłacona
Tadeusz Wittlin był wprawdzie prawnikiem, jednak parał się literaturą, należał do między innymi autorów satyrycznego pisma „Cyrulik Warszawski”. Po zamknięciu tego tygodnika w 1934 roku stracił pracę i dochody, ale zupełnym przypadkiem znalazł żyłę złota: nic się bowiem nie sprzedawało równie dobrze, jak brukowe powieści, a przepis na takie dzieło wydawał się dość prosty. Okazało się jednak, że Wittlin padł ofiarą własnego sukcesu…