Skip to content

Zacofany w lekturze

Blog Piotra Chojnackiego. Książki nowe, stare, znane i zupełnie zapomniane, pełna swoboda wyboru.

Menu
  • Strona główna
  • O mnie
  • Powieści młodzieżowe PRL
  • Przestały oczekiwać 2011
  • Przestały oczekiwać 2012
  • Przestały oczekiwać 2013
  • Przestały oczekiwać 2014
  • Przestały oczekiwać 2015
  • Przestały oczekiwać 2016
  • Przestały oczekiwać 2017
  • Przestały oczekiwać 2018
  • Przestały oczekiwać 2019
  • Przestały oczekiwać 2020
  • Przestały oczekiwać 2021
  • Polityka prywatności
  • Przestały oczekiwać 2022
  • Przestały oczekiwać 2023
  • Przestały oczekiwać 2024
  • Przestały oczekiwać 2025
Menu

O Targach Książki Historycznej w Warszawie

Posted on 30 listopada 20125 stycznia 2015 by Piotr (zacofany.w.lekturze)

W połowie lat dziewięćdziesiątych dla ubogich studentów warszawskie Targi Książki Historycznej były znakomitą okazją do zebrania sobie fachowych biblioteczek. Wydawnictwa wyprzedawały bowiem wtedy na potęgę zapasy magazynowe i można było wyjść z pełnym plecakiem książek, tuląc do piersi wypchaną reklamówkę, w której oberwały się uszy, a mimo to następnego dnia mieć na bułkę i kefir w sklepie obok uniwersyteckiej bramy. Niekiedy nawet na zupkę w mlecznym barze czule nazywanym „Karaluchem”. Zakupy wymagały co prawda męczących wspinaczek po piętrach w ekstremalnych warunkach termicznych, bo na parterze Klubu Garnizonowego wiało chłodem od wielkich drzwi wejściowych, a na piętrze buchało żarem z rozpalonych kaloryferów, ale młodość wiele zniesie. Niestety po kilku edycjach targów szalone okazje się skończyły, ceny przestały powalać i targi straciły wiele ze swego uroku.
Później miałem okazję bywać na targach w ramach obowiązków służbowych, co oznaczało kilkugodzinny dyżur na stoisku w lodowatym kącie parteru niedaleko wejścia albo spływanie potem na tropikalnym piętrze, gdzie dla wyrównania temperatury otwierano okno, a późnojesienne powiewy przynosiły katar i chrypkę. Zawsze ciekawe były spotkania z czytelnikami. Jedni pokazywali palcem upatrzoną książkę i biegli dalej, inni wdawali się w pogawędki i wspomnienia, a niektórzy z rozwianym włosem pytali o taką książkę w niebieskiej okładce na temat partyzantów/Gomułki/Stalina/powstania warszawskiego (niepotrzebne skreślić). Ostatecznie książka okazywała się mieć okładkę zieloną w drobny rzucik i zwykle była wydana przez zupełnie inne wydawnictwo.
Parę lat temu imprezę przeniesiono do Arkad Kubickiego u stóp Zamku Królewskiego  i bardzo byłem ciekaw tego miejsca, ale służbowe dyżury mnie omijały. W tym roku wyprzedziłem konkurencję i zaklepałem sobie termin na samo otwarcie.
W czwartek 29 listopada pojawiłem się więc przed Zamkiem. Na placu stoi już ogromna choinka

latarnie obwieszono bombkami

za to nie było ani jednego targowego plakatu, banera czy choćby marnej strzałki pokazującej drogę do Arkad.
Mimo to już parę minut przed dziesiątą tłumek stał przed bramą w oczekiwaniu.

Wewnątrz trwała jeszcze krzątanina na stoiskach, damski głos przez głośniki nawoływał do usuwania samochodów sprzed wejścia, a tłum powoli gęstniał mimo wczesnej pory. Arkady są idealnym miejscem na taką imprezę: mają historyczny klimat (te sklepienia!) i odpowiednio dużo przestrzeni, żeby nie trzeba się było zadeptywać. Zjawili się wszyscy liczący się wydawcy, ceny zróżnicowane: jedni postawili na spore obniżki, inni ograniczyli się do symbolicznych rabatów. Oprócz książek są gry planszowe, repliki broni, a do niewątpliwych atrakcji należy stoisko, na którym można obejrzeć faksymile Biblii Gutenberga, kosztujące (bagatela!) tyle, co nowy samochód. Nie zapomnijcie więc platynowej karty kredytowej. Jak zwykle przy targowych okazjach zorganizowano liczne spotkania autorskie, panele dyskusyjne i pokazy filmowe oraz grup rekonstrukcji historycznej; szczegóły w programie.
Jako rasowy reporter nie sprawdziłem, czy mam naładowane baterie w aparacie (nie miałem), więc serwis fotograficzny jest nader skromny, zapomniałem też o targowej gazetce i wynikach Nagrody Klio, ale tu na szczęście mogę się wesprzeć gotowcem. Za to nie kupiłem ani jednej książki.
I dla formalności: targi trwają do niedzieli, wstęp wolny.
Oficjalna strona: http://www.pwkh.pl/index.php?id_kat=1

Udostępnij:

  • Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
  • Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
  • Kliknij, aby udostępnić na Threads (Otwiera się w nowym oknie) Threads
  • Kliknij, aby udostępnić na Bluesky (Otwiera się w nowym oknie) Bluesky

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

30 thoughts on “O Targach Książki Historycznej w Warszawie”

  1. czytanki.anki pisze:
    30 listopada 2012 o 08:17

    Impreza chyba w ogóle była słabo reklamowana, bardziej na oczy rzuciły mi się promocje dobrej książki we Wrocławiu. Miejsce za to świetne.
    Nie kupiłeś ani jednej książki – jak to możliwe?;)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 08:22

      Reklama jest głównie w pismach i na stronach związanych z historią, miłośnicy wiedzą, a widać na innych organizatorom nie zależy. I tak wachlarz imprez towarzyszących jest dużo szerszy niż jeszcze parę czy paręnaście lat temu. A nie kupiłem nic, bo po pierwsze nic mnie nie rzuciło na kolana, szczególnie cenowo, a po drugie sprytnie wziąłem ze sobą równowartość biletu na autobus powrotny do domu :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. czytanki.anki pisze:
      30 listopada 2012 o 08:48

      Takie posunięcie z gotówką byłoby dla mnie b. wyrafinowaną formą masochizmu.;)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 08:54

      Na wypadek napadu rozrzutności przed wejściem sprytnie ustawiono bankomat:P Ja bym się bardziej męczył z portfelem pieniędzy, który bym gryzł, żeby nie popaść w zakupowy amok – a tak obyło się bez ekscesów:)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. czytanki.anki pisze:
      30 listopada 2012 o 10:12

      Czyli: w tym szaleństwie jest metoda.;)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 10:14

      A pewnie:)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  2. Mała Mi pisze:
    30 listopada 2012 o 08:30

    I kolejny minus nie bycia Warszawianką… Ciągle mam nadzieję, że kiedyś się tam przeniosę na stałe :) Obecność na takich targach to marzenie :)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  3. zacofany.w.lekturze pisze:
    30 listopada 2012 o 08:55

    Teraz chyba coraz łatwiej spełnić marzenie o targach, bo są organizowane w niemal wszystkich większych miastach i nawet takich specjalistycznych imprez jak targi historyczne jest już kilka poza Warszawą.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  4. Taki jest świat pisze:
    30 listopada 2012 o 09:08

    Dla mnie trochę za daleko, a szkoda :(

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  5. Filety z Izydora pisze:
    30 listopada 2012 o 10:39

    Może będe na chwilę, ale jeszcze zobaczymy. Chyba nie jest zbyt mądre, zeby jedną ręką redukować biblioteczkę, a drugą kupowac nowe. Wprawdzei et nowe ejszcze nei są przeżarte przez roztocza, więc zawsze coś:).

    Szkoda, że Ty już byłeś, bo miałąm taki chytry plan, że jak się uda, to może z zaskoczenia wpadnę się przywitaćPPP

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 10:41

      Zamiast książek kup grę planszową albo gustowną szablę:) Albo reprodukcję plakatu :D Nie podejrzewałem Cię o bywanie na tych targach, bo moglibyśmy się jakoś umówić.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Filety z Izydora pisze:
      30 listopada 2012 o 11:03

      Macie szable??????
      I czy ta gra zawinięta w szary papier to z Twojej fabryki? Jak w dobrej cenie, to bym może zainwestowała.

      P.S. No zasadniczo nie bywam, ale może akurat będe w okolicy. Tylko widzę, że jedno wydawnictwo na które się nastawiałam nie pojawiło się w tym roku, to mi zmniejsza motywację:).

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 11:05

      Szable na drugim końcu Arkad:) A gra w szarym nasza, nawet jest promocyjna cena targowa:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  6. Filety z Izydora pisze:
    30 listopada 2012 o 11:08

    Bardzo dobrze, będziemy obczajać te promocje:).
    A w razie, gdybyś za rok miał dyżur, to dawaj znać.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 11:08

      Ok, zamieszczę stosowne obwieszczenia:)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Filety z Izydora pisze:
      30 listopada 2012 o 11:16

      Na pewno niejeden/niejedna skorzystaPPP

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 11:24

      Będę się odmachiwał szabelką:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. Lirael pisze:
      30 listopada 2012 o 18:12

      Za rok będzie się działo. Organizatorzy będą musieli wynająć dodatkową firmę ochroniarską, żeby dać odpór rozszalałym tłumom szturmującym stoisko ZWL. :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 18:16

      Może się przynajmniej jakiś ruch w interesie zrobi:PP Szturmy na stoisko nie będą potrzebne, kafejka była zorganizowana, średnio kameralna, ale nie wymagajmy za dużo:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    6. Lirael pisze:
      30 listopada 2012 o 18:19

      Kafejka to za mało. Dobrym rozwiązaniem byłyby telebimy umieszczone na zewnątrz. :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  7. Bazyl pisze:
    30 listopada 2012 o 12:08

    Ja z roku na rok obiecuję sobie powrót do historycznego konika, ale jakoś tak … Książki zakupione na zaś kurzą się straszliwie, więc po co dokładać im koleżanek? Ale gry bym pooglądał. I repliki :D

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 12:27

      No właśnie, u mnie kolekcja historyczna też zasnuta pajęczynami:)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Bazyl pisze:
      30 listopada 2012 o 12:30

      Ja to czasem nawet rękę wyciągam, ale świadom, że do takiej lektury potrzeba jasnej głowy i świętego spokoju, zaraz ją opuszczam :(

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      30 listopada 2012 o 12:39

      Ja tak spoglądam na moje ceramy:(

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  8. Lirael pisze:
    30 listopada 2012 o 18:17

    Ekstremalne warunki kojarzą mi się z tegorocznymi targami w Pałacu Kultury, to był horror. Miłośnicy książek mieli okazję integrować się w tłoku przypominającym zatłoczony autobus w godzinach szczytu. :( W dodatku wstęp bynajmniej nie był za darmo.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  9. grendella pisze:
    1 grudnia 2012 o 21:55

    Ech, Karaluch mi się przypomniał… Wspomnień czar ;)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      1 grudnia 2012 o 22:01

      On chyba nadal funkcjonuje, ale już chyba nie jako Karaluch:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. grendella pisze:
      1 grudnia 2012 o 22:20

      coś tam funkcjonuje, siostra mówiła. Ale to se ne vrati.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      1 grudnia 2012 o 22:28

      Już te 15 lat temu po karaluchach nie było śladu:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  10. ASTON pisze:
    22 kwietnia 2013 o 19:36

    Miło było tu zajrzeć, pozdrawiam

    Wczytywanie…
    Odpowiedz

OdpowiedzAnuluj pisanie odpowiedzi

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email, aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez e-mail.

Wyszukiwanie

Instagram

W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Jerzy Kozłowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Jerzy Kozłowski
2 tygodnie ago
View on Instagram |
1/5
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów.  Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. 
Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów. Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
3 tygodnie ago
View on Instagram |
2/5
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia  odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
1 miesiąc ago
View on Instagram |
3/5
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Anna Bańkowska
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Anna Bańkowska
2 miesiące ago
View on Instagram |
4/5
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Piotr W. Cholewa
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Piotr W. Cholewa
2 miesiące ago
View on Instagram |
5/5
zajrzyj na instagram

Blog o książkach, blog z recenzjami książek, recenzje klasyki,
książki recenzje

Pozycjonowanie strony: VD.pl

© 2025 Zacofany w lekturze | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme
Ta strona używa ciasteczek (cookie)Rozumiem Chcę wiedzieć więcej
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
%d