Skip to content

Zacofany w lekturze

Blog Piotra Chojnackiego. Książki nowe, stare, znane i zupełnie zapomniane, pełna swoboda wyboru.

Menu
  • Strona główna
  • O mnie
  • Powieści młodzieżowe PRL
  • Przestały oczekiwać 2011
  • Przestały oczekiwać 2012
  • Przestały oczekiwać 2013
  • Przestały oczekiwać 2014
  • Przestały oczekiwać 2015
  • Przestały oczekiwać 2016
  • Przestały oczekiwać 2017
  • Przestały oczekiwać 2018
  • Przestały oczekiwać 2019
  • Przestały oczekiwać 2020
  • Przestały oczekiwać 2021
  • Polityka prywatności
  • Przestały oczekiwać 2022
  • Przestały oczekiwać 2023
  • Przestały oczekiwać 2024
  • Przestały oczekiwać 2025
Menu

Czytajcie „Położną”! (Jennifer Worth, „Zawołajcie położną”; „Shadows of the Workhouse”; „Farewell to the East End”)

Posted on 21 września 201431 stycznia 2017 by Piotr (zacofany.w.lekturze)
On weterynarz, ona – pielęgniarka i położna; on zaczynał swą zawodową karierę w latach trzydziestych w górach na północy Anglii, ona – w latach pięćdziesiątych w najuboższej dzielnicy Londynu. Oboje mieli dar obserwacji i lekkie pióro; oboje wbrew wszelkim codziennym trudnościom i frustracjom kochali swoją pracę, oddani byli swoim pacjentom, których mogli nie lubić – bez względu na to, czy chodziło o złośliwego knura, czy niedomytą, krzykliwą kobietę – ale którym zobowiązali się pomagać. U obojga też widać zachwyt życiem w rozmaitych jego przejawach. James Herriot doczekał się godnego następcy. A raczej, precyzyjnie mówiąc, następczyni.
Jennifer Worth była już pielęgniarką, kiedy postanowiła zdobyć również kwalifikacje położnej w (jak sądziła) małym, prywatnym szpitalu w londyńskiej dzielnicy dokerów, Poplars. Ku jej zdziwieniu prywatna placówka okazała się klasztorem; zamieszkujące go zakonnice od końca XIX wieku niosły pomoc medyczną i położniczą najuboższym mieszkańcom, których nie stać było nawet na chleb, o lekarzu nie wspominając. Porody domowe były tu normalnością, wizja szpitala wywoływała grozę wśród ludzi wciąż pamiętających brudne umieralnie z przeszłości i wiktoriańskie przytułki. Zakonnice i ich współpracowniczki wprowadzały nowe standardy w opiece nad ciężarnymi (rzecz wcześniej tu niespotykana) i podczas porodów (począwszy od zapewnienia specjalnych pakietów z materiałami sanitarnymi).
Wraz z kilkoma świeckimi koleżankami Jennifer pod okiem sióstr zaczyna swoją praktykę. Zgłębia tajniki położnictwa, a równocześnie nieustannie poznaje toczące się wokół niej życie stołecznych slumsów: zatłoczonych ponad miarę, pozbawionych bieżącej wody i kanalizacji, a niekiedy nawet ogrzewania. Poznaje ich mieszkańców: tych mających pracę i bezrobotnych, spokojnych i brutali, trzeźwych i pijanych, czystych i brudasów. Każde wezwanie do porodu oznacza wejście w nową ludzką historię; zazwyczaj typową dla okolicy, niekiedy jednak odsłaniającą przed Jennifer i jej koleżankami jakiś nowy wymiar ludzkiej egzystencji.
Dzieci z East Endu w ruinach zbombardowanego domu.
W trzech tomach swych wspomnień Worth zbiera historie, które szczególnie zapadły jej w pamięć. Trzeba przyznać, że i czytelnik nie może długo zapomnieć o zwariowanej siostrze Monice Joan, o perfekcyjnym angielsko-hiszpańskim małżeństwie, które odkryło tajemnicę idealnego pożycia, czy o dziewczynie dwudziestu jeden marynarzy. Jak w życiu – dramat przeplata się ze śmiechem, ktoś się rodzi, a ktoś umiera, jednym się wiedzie, innym świat wali się na głowę. Zakonnice i położne zazwyczaj są tylko świadkami, i to przelotnymi. Przychodzą odebrać poród albo zająć się chorym i odchodzą. Odgrywają małą rolę w opowieści, której początku i końca nigdy nie poznają, chyba że w wyjątkowych okolicznościach.
Kiedy niedawno w antologii reportażu polskiego czytałem tekst o położnej, która prowadziła po wojnie pionierską działalność na zabitej dechami wsi, kiwałem głową nad naszym zapóźnieniem cywilizacyjnym. Okazuje się jednak, że rzeczywistość polskiej wioski i londyńskich slumsów niezbyt się różniła – fatalne warunki higieniczne, słaba świadomość, jak powinna wyglądać opieka nad ciężarną i noworodkiem, opór przed przyjmowaniem porodu przez fachową siłę, a nie babkę, sąsiadkę czy „znającą”… Książki Worth są więc też pożyteczną lekcją historii społecznej Anglii; pozwalają wniknąć w nieznany świat cockneyów, ich codzienne życie, zwyczaje, łączące ich więzi, codzienne problemy – biedę i bezrobocie, ale i występujące wśród nich patologie – alkoholizm, przemoc domową, przestępczość, prostytucję. Świat pod wieloma względami niezmieniony od czasów Dickensa.
Jennifer Worth w zakończeniu „Zawołajcie położną” potwierdziła, że wzorem dla niej były książki Jamesa Herriota. Chciała wprowadzić położne na karty literatury. W pełni jej się udało (na dodatek, sądząc po liczbie wspomnień pielęgniarek i położnych, jakie można znaleźć w anglojęzycznych księgarniach, pociągnęła za sobą całą rzeszę naśladowczyń). Cały cykl, że użyję banału, po prostu wciąga. Zacząłem pierwszą część i oprzytomniałem pod koniec trzeciej. Z tym światem i zaludniającym go postaciami trudno się rozstać, mimo iż czasem mowa jest o sprawach bardzo bolesnych, jak wiktoriański system przytułków i tamtejszych metod wychowawczych, tragiczne losy dotkniętych gruźlicą Mastertonów, pokątne aborcje czy pozbywanie się niechcianych dzieci.
Położna podczas wizyty, East End, Londyn, lata pięćdziesiąte.
Worth zmienia nastroje, prowadzi nas od postaci do postaci, od epizodu do epizodu, nie tracąc rytmu, chociaż zdarzają się drobne, konieczne powtórzenia pewnych detali. Używa nieskomplikowanego języka, a mimo to świetnie oddaje wszelkie subtelności. Trzeba też przyznać, że obcując na co dzień z narodzinami i śmiercią potrafi pisać o nich bez patosu i zawsze znajduje właściwe słowa. Używa też, oczywiście, mnóstwa medycznej terminologii, a także cockneya i oddaje specyfikę miejscowego akcentu. Mając porównanie oryginału i polskiego przekładu, muszę złożyć wyrazy uznania i zawodowej zawiści Marcie Kisiel, która nie zagubiła żadnej z cech języka autorki. Mam też nadzieję, że dwa kolejne tomy wspomnień Jennifer Worth szybko ukażą się po polsku, bo już nabrałem ochoty na powtórkę.
Jennifer Worth, Zawołajcie położną, tłum. Marta Kisiel-Małecka, Wydawnictwo Literackie 2014.
Jennifer Worth, Shadows of the Workhouse, HarperCollins 2013.
Jennifer Worth, Farewell to the East End, HarperCollins 2013.

Udostępnij:

  • Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
  • Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
  • Kliknij, aby udostępnić na Threads (Otwiera się w nowym oknie) Threads
  • Kliknij, aby udostępnić na Bluesky (Otwiera się w nowym oknie) Bluesky

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

39 thoughts on “Czytajcie „Położną”! (Jennifer Worth, „Zawołajcie położną”; „Shadows of the Workhouse”; „Farewell to the East End”)”

  1. Kasia Sawicka pisze:
    21 września 2014 o 09:27

    Czytam, a jakże ;-) I czytając drugą część w oryginale mogę się podpisać wszystkimi odnóżami, że Marta jest również świetną tłumaczką :-)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 10:56

      No świetną :) A wydawnictwo niech się pośpieszy z dalszymi tomami :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  2. Anka Kubacka pisze:
    21 września 2014 o 09:39

    Przeczytałam jedynie pierwszą część wydaną przez Literackie, nie miałam świadomości, że jest ich więcej. Poszperam i znajdę, gdyż to naprawdę kawał dobrej obyczajówki. Co więcej, moja mama i siostra są położnymi, więc znam realia. Również polecam!

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 11:10

      Druga i trzecia część są trochę odmienne konstrukcyjnie, ale równie atrakcyjne.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  3. Kasiek pisze:
    21 września 2014 o 14:50

    Mam ochotę podpisać się pod Twoim apelem, by czytać tę książkę, obiema rękami. Bardzo chcę zapoznać się z kolejnymi tomami. Podobały mi się te wspomnienia, popłakałam się i oczywiście sięgnęłam po serial :)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 15:03

      ja nieczuły drań jestem, bo płakać mi się nie chciało. Ale serial bym obejrzał, może wydadzą na płytach dołączanych do jakiegoś programu TV :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Kasiek pisze:
      21 września 2014 o 17:15

      Wyślij mi na FB adres, może coś da się zrobić. Ja tkliwa niewiasta, płaczę czytając instrukcję obsługi uniwersalnego pilota

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 17:35

      No dobra, trochę mnie rozwaliła historia Jane i jej przyjaciół :) Lecę na FB, dzięki.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  4. Marlow pisze:
    21 września 2014 o 17:00

    Jest jednak różnica pomiędzy historią społeczną Polski i Wielkiej Brytanii :-) Gdy czyta się „Spojrzenie na kulturę robotniczą w Anglii” Higginsa (1957, wyd. polskie 1976), to wypisz wymaluj można znaleźć w niej to, co u nas pojawiło się po 1989 r. :-)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 17:09

      Kolega to tak od razu za grubej rury, a my tu tylko o porodach :) W tej kwestii podobieństwa są, w kwestii kultury robotniczej natomiast błyskawicznie udało nam się nadrobić dystans dzielący nas od świata :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Marlow pisze:
      21 września 2014 o 17:15

      To prawda, choć może jeśli chodzi o niektóre aspekty, to niepotrzebnie było się tak śpieszyć :-)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 17:36

      Z takiego disco polo możemy być dumni, bo to nasze, ojczyste :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  5. zielonomi pisze:
    21 września 2014 o 19:00

    Pięknie opracowany tekst.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 19:10

      Dzięki :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  6. momarta pisze:
    21 września 2014 o 20:53

    Moje niezłomne postanowienie, że do końca życia nie kupię już ani jednej książki jakby nieco sklęsło. Może jak wygrzebię z kartonów Herriota i zrobię sobie powtórkę, to się zaspokoję?
    Oboje są chyba znakomitym dowodem na to, że każdy człowiek i w każdym miejscu może mieć pasjonujące życie. Jeśli tylko potrafi patrzeć i czuć.
    PS. Nie mów, że trzymacie jeszcze te straszne książki dla przyszłych rodziców! Tę po lewej też miałam:) Przy pierwszym dziecku parę razy do niej nawet zajrzałam, przy drugim już wiedziałam, że powinnam trzymać się od nich z daleka. Były to niemal jedyne książki, z którymi rozstałam się bez żalu.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 21:08

      Powtórka Herriota zawsze jest dobrym pomysłem, tylko uważaj, żebyś się nie rozdrażniła. Chociaż Herriot napisał parę rzeczy więcej niż Worth, przy której niedosyt jest ogromny.
      I owszem, oboje reprezentują właśnie taką postawę.
      A książki trzymamy, bo są pożyczone. Głupio je jakoś zutylizować, chociaż właścicielka się nie upomina. „Będziemy rodzicami” skonfiskowałem mojej żonie od razu po przekartkowaniu, tam są wyłącznie opowieści o komplikacjach, powikłaniach i chorobach. To drugie było lepsze, chociaż reprezentuje poziom dla wyjątkowo opornych :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. momarta pisze:
      21 września 2014 o 21:13

      Rozdrażnia to mnie teraz Harry Potter, przez którego zaniedbuję wszystko i wszystkich wokół. Herriot może tylko pomóc!:P A do tego czasu może moja biblioteka zaopatrzy się w Worth?:)
      Moja książka też była pożyczona. Zapytałam koleżankę, czy chce ją z powrotem, co spotkało się z bardzo gwałtowną reakcją w stylu „Apage!” Zawiozłam ją więc do antykwariatu, gdzie nowy właściciel wydarł mi ją niemal z torby. Trochę było mi żal jego żony, ale chęć pozbycia się dzieła była silniejsza:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      21 września 2014 o 21:22

      Z Potterem to już tak jest. Najlepiej wziąć tydzień urlopu albo lewe L4 i skończyć. A następną powtórkę zaplanować na przyszłoroczny urlop :)
      Na Worth w bibliotece są spore szanse, bo to materiał na bestseller. Może podsuń paniom bibiotekarkom małą sugestię.
      Spróbuję wydobyć od właścicielki jakąś wiążącą odpowiedź w kwestii zwrotu. Kto wie, może i ja się wzbogacę na tych dziełach :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. momarta pisze:
      22 września 2014 o 18:31

      Dobrnęłam do piątego tomu tylko dzięki L4:) Legalnemu. Na następne szanse jednak marne. W dalszym ciągu jednak nie rozumiem, czemu dałeś to do przeczytania ośmiolatce, w każdym razie poczynając od czwartego tomu.
      A sugestię w bibliotece owszem, podsunę. Już przy następnej bytności. O ile oczywiście do tego czasu znajdę książkę, którą muszę oddać:(

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. zacofany.w.lekturze pisze:
      22 września 2014 o 19:30

      Ośmiolatce dałem pierwszy tom, w płonnej nadziei, że zanim dobrnie do czwartego, to nieco dorośnie. No ale jak ją wciągnęło, to poleciało migiem. Nie zauważyłem objawów traumy, śmierć Cedryka niewiele ją obeszła. Młody nosorożec po prostu :P To tylko my, starsi, płaczemy po bohaterach literackich :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    6. Bazyl pisze:
      23 września 2014 o 11:14

      Że tak się wetnę. Starszy też migusiem czytnął całego Pottera pożyczając od sąsiadki i co ja miałem zrobić? Z dzieckiem się szarpać? I też traumy nie widzę. W związku z tym chyba zabiorę na trzeciego Hobbita do kina. Młodszego też. Najwyżej dostanę czarną kropkę w rankingu rodzicielskim :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  7. Bazyl pisze:
    23 września 2014 o 11:11

    Jakiż ładny kindelek w gustownej skórce, że tak zauważę, bo nikt nie raczył.
    Mam nadzieję, że te wspomnienia położnej trochę mniej straszne, niż historie których musiałem wysłuchiwać w poczekalni u gina, w czasach kiedy Kitek był w ciąży? :P

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 września 2014 o 12:34

      Dzielny byłeś z tą poczekalnią u gina, wyjątkowo przygnębiające miejsca to są :P Zdecydowanie wspomnienia położnej mają lżejszy ciężar gatunkowy.
      A ładnym kindelkiem w gustownym skaju chwaliłem się wcześniej, ale nikt nie raczył zauważyć :P Do skórzanego etui jeszcze mi trochę brakuje, niestety.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Bazyl pisze:
      24 września 2014 o 06:02

      Ważne, że wygląda jak skóra. Ja po „Dżerzim” Głowackiego muszę przetrącić czymś lżejszym gatunkowo. A z „Położną” poczekam, bo jak się wkręcę tak jak Ty, to sobie z kontynuacjami nie poradzę :( A z czekania cholernie nie lubię :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 września 2014 o 06:51

      Technologia obróbki plastiku jest bardzo zaawansowana, wszystko da się podrobić :)
      Skoro nie chcesz się wkręcać w Położną, to może wkręć się w Herriota?

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. Bazyl pisze:
      24 września 2014 o 07:23

      Kiedy mi dziś w ręce „Sońka” wpadła :(

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 września 2014 o 07:29

      Aaa, to czytaj, też mam w planach :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  8. Aga CM pisze:
    25 września 2014 o 08:16

    Czytałam już kilka opinii na temat tej książki i przyznam się szczerze, że nie jestem do końca do niej przekonana. Nadal się waham czy po nią sięgnąć.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      25 września 2014 o 08:29

      A co Cię szczególnie zniechęca?

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  9. Elenkaa _ pisze:
    1 października 2014 o 07:45

    Kiedy miałam właśnie zacząć oglądać serial, dowiedziałam się, że niedługo zostanie wydana książka, więc wstrzymałam się i tak na razie czekam na możliwość jej przeczytania. Ale kusi mnie bardzo :)

    Zapraszam do mnie na konkurs:
    http://pasion-libros.blogspot.com/2014/09/konkurs-nr-2-30-day-book-challenge.html

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  10. Bibliomisiek pisze:
    3 października 2014 o 08:48

    ZWL, mam pytanie nie na temat: czy „Z psich pazurów” Winslowa, które właśnie czytam, to Twój przekład, czy zbieżność nazwisk?

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      3 października 2014 o 08:55

      Mój, ale nie przyznaję się do niego, książka wyszła bez redakcji :( A szkoda, bo mnie się bardzo podobała ta książka.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Bibliomisiek pisze:
      3 października 2014 o 09:20

      Nie znam się na redakcji, wyłapałem tylko kilka literówek, ogólnie czyta mi się – pod względem stylu – gładko, jak na tą gęstość stylu autora. Chociaż wobrażam sobie, że w przekłądzie mógł być ciężki. Ten styl kojarzy mi się z Ellroyem – to w tym gatunku najwyższy komplement jaki umiem sformułować :) Książka znakomita, chociaż miejscami jest autentycznie straszna (są tu sceny, po których nie mogłem zasnąć, co mi się dotychczas nie zdarzało, a czytałem już różne mocne rzeczy). Ogółem mam wrażenie, że „Pazury” zasługują na porządniejsze wydanie – w większym wydawnictwie, z większą promocją i z poważniejszą okładką, bo ten koszmarek co jest, sugeruje sensacyjniak klasy „B”, a to kawał znakomitego sensacyjnego dramatu z drapieżnym podtekstem politycznym. Sam bym po nią nie sięgnął (i pewnie nawet nie trafił), gdyby nie peany wyczytane w „Ameksyce” właśnie.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      3 października 2014 o 09:23

      Dziękuję Ci za tę opinię. Jedyną redakcję robiłem sam, na złamanym tekście. Powieść trudna w przekładzie, dużo slangu rozmaitego. Osobiście bym tak jedną trzecią wyrzucił, bo miejscami autor smęci, ale są tam sceny znakomite.
      Też żałuję, że książka przepadła całkowicie. Widzę, że Winslow jest wydawany, może ktoś zechce wznowić, poprawić tekst i wypromować.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  11. joly_fh pisze:
    8 października 2014 o 07:15

    Poluję na tę książkę, ale póki co bezskutecznie (Położną, nie Winslowa)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  12. 5000lib pisze:
    17 października 2014 o 14:09

    Dzień dobry,
    Mam całkowicie innego rodzaju pytanie. Blog będzie kontynuowany?
    Pozdrawiam

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      17 października 2014 o 15:58

      Nic mi nie wiadomo o tym, by miał nie być kontynuowany :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Bibliomisiek pisze:
      17 października 2014 o 16:18

      Bloger to nie asceta – wystarczy post od czasu do czasu ;)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  13. Pingback: Fakty przed Pożeracza, czyli non-fiction z lumpeksu – Qbuś pożera książki

OdpowiedzAnuluj pisanie odpowiedzi

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email, aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez e-mail.

Wyszukiwanie

Instagram

W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Jerzy Kozłowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Jerzy Kozłowski
2 tygodnie ago
View on Instagram |
1/5
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów.  Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. 
Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów. Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
3 tygodnie ago
View on Instagram |
2/5
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia  odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
1 miesiąc ago
View on Instagram |
3/5
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Anna Bańkowska
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Anna Bańkowska
2 miesiące ago
View on Instagram |
4/5
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Piotr W. Cholewa
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Piotr W. Cholewa
2 miesiące ago
View on Instagram |
5/5
zajrzyj na instagram

Blog o książkach, blog z recenzjami książek, recenzje klasyki,
książki recenzje

Pozycjonowanie strony: VD.pl

© 2025 Zacofany w lekturze | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme
Ta strona używa ciasteczek (cookie)Rozumiem Chcę wiedzieć więcej
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
%d