Skip to content

Zacofany w lekturze

Blog Piotra Chojnackiego. Książki nowe, stare, znane i zupełnie zapomniane, pełna swoboda wyboru.

Menu
  • Strona główna
  • O mnie
  • Powieści młodzieżowe PRL
  • Przestały oczekiwać 2011
  • Przestały oczekiwać 2012
  • Przestały oczekiwać 2013
  • Przestały oczekiwać 2014
  • Przestały oczekiwać 2015
  • Przestały oczekiwać 2016
  • Przestały oczekiwać 2017
  • Przestały oczekiwać 2018
  • Przestały oczekiwać 2019
  • Przestały oczekiwać 2020
  • Przestały oczekiwać 2021
  • Polityka prywatności
  • Przestały oczekiwać 2022
  • Przestały oczekiwać 2023
  • Przestały oczekiwać 2024
  • Przestały oczekiwać 2025
Menu

„Dobry reporter upędzi bimber nawet z nogi od krzesła” („100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku”, pod red. Mariusza Szczygła)

Posted on 23 listopada 201411 października 2017 by Piotr (zacofany.w.lekturze)
100/XX Antologia polskiego reportażu
Gdyby miał tę antologię polskiego reportażu XX wieku określić jednym słowem, to nie użyłbym przymiotnika „znakomita”.
Ani „rewelacyjna”.
Ani „wybitna”.
Nie „nowatorska”, „odkrywcza”, bynajmniej nie „wiekopomna”.
Użyłbym słowa „inspirująca”.

Czytywałem w życiu różne antologie, w tym również reportażu, ale żadna nie sprawiła, że wypisywałem na kartce kolejne nazwiska i tytuły do zdobycia i przeczytania. Może to być, rzecz jasna, kwestia skali przedsięwzięcia Mariusza Szczygła, który postanowił zebrać setkę najlepszych reportaży z ubiegłego stulecia.

W takim zbiorze trudno o rzeczy przypadkowe.

W każdym razie już wśród pierwszych dziesięciu tekstów, tych sprzed 1918 roku, trzy pierwsze trafienia. O ile o reporterskim zacięciu Reymonta miałem pojęcie, o tyle Konopnicka i Rodziewiczówna nieco mnie ogłuszyły – szczególnie ta ostatnia napisała tekst stylem odległym od poetyzowania w „Lecie leśnych ludzi”, rzeczowym, konkretnym, a równocześnie barwnym i poruszającym. Napisałbym, że „męskim”, ale niekoniecznie byłby to dla autorki komplement, szczególnie gdyby zestawić ją z pompatycznym reportażem Żeromskiego lub wyrafinowanym stylistycznie, ale zwyczajnie nudnym Parandowskim.
Pod wpływem antologii wyciągnąłem z półek zebrane niegdyś reportaże…
Rodziewiczówna (opis rozbicia magazynu ze spirytusem):

Przy spirytusie była już wojskowa władza – tłum pomimo to rzucał się do rowu, kędy ciekł strumień ognisty. Pod groźbą kul chłeptał i czerpał. Zaczęto zarzucać gnojem i ludzkimi ekskrementami – bezskutecznie – jeszcze był pożądany i smaczny. Kto nie docisnął się, by pić, ten przesiąkłą płynem ziemię ssał i połykał. Przy oświetleniu pochodni obraz był ciekawy jako studium ludzkości z XX wieku. Homo sapiens używał. Wracając, zajrzałam do mych pszczół. Kłębami całymi osiadły puste ściany swych siedzib, otulając swymi ciałami matkę, do śmierci wierne, karne, przywiązane.

A to Żeromski o zamku w Malborku (wybrałem najciekawszy fragment tekstu):

Po zwiedzeniu go zostaje wrażenie nudy i pustki. Nie ma tam ani jednego dzieła sztuki, a to, co zostało wskrzeszone z ruiny zamczyska, z ruiny, w którą je pogrążył wandalizm Fryderyka II, zostało odrestaurowane na życzenie Wilhelma II z taką starannością, że jest pomnikiem nie tyle kultury, obyczajów i czasu Krzyżaków, ile monumentem manii wielkości i krzyżackich gustów ekscesarza. Cały ów zamek i znaczna większość dawnej twierdzy ma nowe czerwone lub zielone dachy, nowe podmurowania i łuki przyporne, zaopatrzony jest w chodniczki, opatrzony drzewkami, wyszorowany, wymieciony, wyświechtany i wypucowany z pruską dokładnością, jak stary szyszak, który by się chciało wsadzić sobie na głowę. Wiekowa zbójecka czatownia na Litwiny, Prusy i Słowiany, która w ruinie taiła w sobie z pewnością dziką poezję dzikich rycerzy z nad Nogatu, dziś daleko bardziej niż zamek w Kwidzynie jest jak gdyby przechowywaną w wacie i dydaktycznie wydobywaną na pokaz z zamczystego pudełka. „Cokolwieczek zanadto tu jest czysto” – jakby powiedział rosyjski pisarz Szczedryn.

…ale też zaopatrzyłem się w kilka nowych tomów.

Duże wrażenie robią reportaże międzywojenne

– według mnie najciekawsze są te poświęcone sprawom społecznym: biedzie, bezrobociu, przestępczości. Plejada wielkich nazwisk, ale też autorów znanych tylko historykom prasy albo miłośnikom reportażu. Z jednej strony Nałkowska, Szelburg-Zarembina, Krzywicka, Uniłowski, Słonimski, Wańkowicz, Pruszyński, z drugiej zaś fenomenalny Konrad Wrzos odmalowujący pogrążone w kryzysie Zawiercie, Tadeusz Staniewski odtwarzający historię strajku szkolnego we Wrześni czy Tadeusz Dębicki piszący o sytuacji w Kongu („I aby utrzymać swój autorytet, biali uczą się, jak należy bić krajowców. Ja sam otrzymałem również wskazówki w tym zakresie. Głowy, plecy i karki mają twarde, uderzenia tam wymierzone mijają się z celem. Skutecznie za to jest bić kijem w łydki i pod kolana. Przewracają się od razu na ziemię. Trzciną lepiej jest bić po rękach i po twarzy. Kto wie, czy świat cywilizowany nie wyda kiedyś podręcznika o tym, jak należy bić Murzynów? Wszak idziemy ciągle naprzód”). Tematów do reportaży nie brakowało, ale nawet przy chwilowej posusze „dobry reporter upędzi bimber nawet z nogi od krzesła”. Tak twierdził Józef Moszyński, reprezentowany przez błyskotliwy drobiazg o wpływie radia na życie Polaków.
W moich notatkach co jakiś czas pojawiają się

wykrzykniki przy kolejnych nazwiskach

(Perec Opoczyński! Dąbrowska! Brandys! Strońska! Łopieńska! Mularczyk! Kąkolewski!) albo lakoniczne uwagi (Roszko – bdb, Redliński – „kupić reportaże!”, Nawrocki – bdb, Krall – „rewelacja”, Miller – „świetny”, Pietkiewicz – „takie sobie”, Lipiński – „rewelacyjny!”). W całym tym bogactwie zdarzają się też teksty, które odbierałem gorzej, tematy mniej interesujące, styl i konstrukcja, które do mnie nie przemawiały. Wspomniałem już o Parandowskim; irytujący był Lovell, nudzili Święch, Giełżyński i Jagielski.
Tak wyglądają moje notatki z lektury.
Mistrzostwem samym w sobie są wstępy Mariusza Szczygła do poszczególnych tekstów: minieseje składające się na fascynującą historię polskiego reportażu:

A więc przy oczywistych autorach – nieoczywiste teksty. A poza tym – mnóstwo autorów nieoczywistych. Z jednej strony ci, którzy zupełnie się z reportażem nie kojarzą, jak Maria Rodziewiczówna czy Michał Ogórek. Z drugiej – wspaniali reporterzy z różnych powodów zapomniani. Są tu autorzy wyłącznie jednej książki, a czasem tylko jednego reportażu. Jeden był dyrektorem szkoły, inny architektem, jeszcze inny pilotem, a wielu, zwłaszcza przed wojną, było pisarzami.

Szczygieł jednak wskazuje nie tylko na bogactwo biografii, zawodów, życiowych doświadczeń. Pokazuje też

różnorodność definicji reportażu

– wielu twórców definiowało ten gatunek na swój użytek. Każdy miał własne podejście do tematu, do swoich bohaterów. Jedni wysuwali siebie na pierwszy plan, inni starannie trzymali się w cieniu. Jedni komentowali i oceniali, inni pozostawiali to czytelnikom. Jedni poruszali sprawy poważne i zasadnicze, innym wystarczał drobny epizod. Ta rozmaitość jest wielką zaletą polskiego reportażu, chociaż wzbudzała też głosy krytyki:

Nigdy nie byłem entuzjastą reportażu impresyjnego, lubującego się w drobnych incydentach, nic nieznaczących wydarzeniach i wypadkach – a gdzie coraz częściej reporterzy szukają schronienia przed ważnymi problemami. Zaczęło się to od słynnego Buszu po polsku Ryszarda Kapuścińskiego. Książki naprawdę pięknej i wzruszającej, ale składającej się jedynie ze świetnie napisanych impresji. A tymczasem przy impresyjnym ukazywaniu problemu reporter wymiguje się od jednoznacznego osądu i wzięcia zań odpowiedzialności. (Jerzy Lovell; jego reportaż, chociaż poświęcony wstrząsającej sprawie, pisany jest w nieznośnej manierze, a sam autor feruje wyrok tonem nieznoszącym sprzeciwu)

Hanna Krall zasługuje na oddzielne zdjęcie. I porządną powtórkę.

Mierzi mnie atmosfera nabożeństwa wokół pisania i czytania reportaży. Teoretyków będzie niebawem więcej niż praktyków, a praktyków więcej niż napisanych przez nich tekstów. Gatunków i rodzajów, w których nie umiem się połapać, więcej niż tytułów. Dawanie mleka jest powinnością krowy, jak powinnością reportera jest pokazywanie życia. Jeżeli tego nie robi, jeżeli jego bohaterowie szeleszczą papierem, a konflikty śmieszą czytelników – należy po prostu zwolnić z pracy, a nie budować teorię o jeszcze jednym, nowym, kreatywno-interwencyjno-psychologiczno-neoklasycystycznym gatunku reportażu. […] Czytelnik znajduje w gazetach wiele artykułów mówiących o tym, jak powinno być. I tylko jeden mówiący jak jest. To reportaż właśnie. (Andrzej Krzysztof Wróblewski)

W reportażach wybranych przez Szczygła bohaterowie nie szeleszczą papierem, a ich konflikty nie wydają się trywialne. Natomiast bez wątpienia teksty te spełniają zasadniczy warunek postawiony przez Wróblewskiego: pokazują życie. W całym bogactwie jego przejawów, we wszystkich barwach.
A ci autorzy zapewne znajdą się w edycji reportaży XXI wieku…
PS. Antologię zacząłem czytać 7 czerwca, skończyłem wczoraj. Czytałem zrywami, po kilka tekstów, z dłuższą przerwą pomiędzy tomami. Taki tryb zupełnie nie przeszkadza w odbiorze; zresztą zbiór można czytać według dowolnie wybranych kryteriów. Z bólem serca zrezygnowałem z kupna wersji papierowej, poprzestając na e-booku (przekonany przez Kasię.Eire) – i był to niegłupi pomysł. Wielkość papierowych tomiszcz ogranicza możliwość czytania do wygodnego fotela, dzięki czytnikowi natomiast miałem książkę zawsze pod ręką: nieoceniona rzecz dla kogoś, kto musi wykorzystywać na czytanie każdą chwilę i każde miejsce. Chociaż nie pogniewałbym się, gdyby ktoś umeblował moją bibliotekę również dwoma imponującymi tomami.
100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku, t. 1-2, red. Mariusz Szczygieł, Czarne 2014.

Udostępnij:

  • Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
  • Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
  • Kliknij, aby udostępnić na Threads (Otwiera się w nowym oknie) Threads
  • Kliknij, aby udostępnić na Bluesky (Otwiera się w nowym oknie) Bluesky

Dodaj do ulubionych:

Lubię Wczytywanie…

58 thoughts on “„Dobry reporter upędzi bimber nawet z nogi od krzesła” („100/XX. Antologia polskiego reportażu XX wieku”, pod red. Mariusza Szczygła)”

  1. Katarzyna Sawicka pisze:
    23 listopada 2014 o 09:05

    Miałam taki sam pomysł ze zdjęciem notatek do tekstu o „Księgach Jakubowych” Tokarczuk ;-)
    Cytat z Rodziewiczównej świetny, dla niej samej już chciałabym sięgnąć po antologię, a przecież wstępy Szczygła są same w sobie wystarczającą rekomendacją :) A ponieważ ostatnio jakoś tak czytam same opasłe tomiszcza to nawet te parę miesięcy czytania nie odstrasza ;P

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 09:41

      Porządna książka wymaga porządnych notatek :) W przeciwieństwie do innych grubych książek, tę spokojnie da się czytać na raty, to duży plus i jaka wygoda :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. momarta pisze:
      23 listopada 2014 o 19:35

      Załamujecie mnie tymi notatkami. Ja nawet założyłam sobie onegdaj kajecik, ale po odnotowaniu wrażeń z pierwszych dziesięciu lektur sklęsłam i teraz nie mam ochoty wpisywać tam nawet przeczytanych tytułów. Nie wiem czy to lenistwo, czy brak czasu, czy po prostu obawa przed uczynieniem z lektury przyjemności do tej, jaka towarzyszy odrabianiu lekcji:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 20:00

      No weź, żeby nie te skrótowe bazgroły na odwrotach kopert to bym po dwóch dniach nie pamiętał co i o czym czytałem. Proteza taka. Zawsze możesz przylepiać kolorowe karteczki albo mazać na marginesach, chociaż na czytniku to raczej trudno :P
      A wrażeniach odcyfrowane z notatek zamieszcza się na blogu :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 20:00

      No weź, żeby nie te skrótowe bazgroły na odwrotach kopert to bym po dwóch dniach nie pamiętał co i o czym czytałem. Proteza taka. Zawsze możesz przylepiać kolorowe karteczki albo mazać na marginesach, chociaż na czytniku to raczej trudno :P
      A wrażeniach odcyfrowane z notatek zamieszcza się na blogu :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. momarta pisze:
      23 listopada 2014 o 20:55

      Czemu Wy wszyscy tak podwójnie piszecie? O czymś nie wiem?:P
      Jak na skrótowe bazgroły to całkiem sporo Ci się tego uzbierało. Ja też niestety nie pamiętam i owszem, właśnie dlatego próbowałam robić notatki, ale za bardzo mnie to męczy. Poza tym ostatnio czytam wyłącznie w łazience podczas robienia makijażu, tudzież układania fryzury, więc sam rozumiesz;)
      Mazać po marginesach? Natychmiast by mi mażąca ręka uschła!

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    6. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:02

      Ja tam nic podwójnie nie piszę. Na kartce mam: „bohaterka idiotka”, a na blogu pisam: „bohaterka nie poraża inteligencją”. Na kartce mam: „kiepskie”, na blogu – „powieść z pewnością nie należy do najwybitniejszych dzieł literackich” :P
      Nie mam wielkiego oświadczenia z makijażem, ale czy nie wymaga on raczej patrzenia w lustro niż w książkę?

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    7. momarta pisze:
      23 listopada 2014 o 21:07

      Hm, to może dlatego ostatnio niektórzy mówią mi, że źle wyglądam? Czytanie szkodzi na urodę, jak widać:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    8. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:14

      To na pewno kwestia niewłaściwego oświetlenia, a nie czytania :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  2. koczowniczka pisze:
    23 listopada 2014 o 11:42

    Tekst Rodziewiczówny rzeczywiście napisany jest z o wiele większą werwą i plastyczniej niż Żeromskiego. Jeśli to jest najciekawszy fragment z Żeromskiego, aż strach myśleć, jakie były te słabsze :)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 11:46

      Reszta Żeromskiego podobna w stylu, tylko mniej wyrazista. Mnie się kojarzył z „Na tropach Smętkach” Wańkowicza, brakowało napięcia, same okrągłe zdanka. Słuszne i prawdziwe, ale nudne.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. koczowniczka pisze:
      23 listopada 2014 o 14:12

      Z tego wynika, że Żeromski był jednak lepszy w powieściach niż w reportażach. Pamiętam, że jego „Dzieje grzechu” czytałam kiedyś z wielką ciekawością, niecierpliwie przewracając kartki. Napięcia w tej książce było bardzo dużo :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 14:15

      Może mu się u schyłku życia tak zrobiło, bo jakby się uprzeć, to z jego dzienników młodzieńczych dałoby się pewnie wykroić coś w rodzaju reportażu :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  3. Marlow pisze:
    23 listopada 2014 o 12:01

    Jakoś nie mogę nabrać przekonania do reportaży, owszem dobrze się je czyta w tygodnikach w pociągu, ale mają przez to dla mnie bardzo efemeryczny charakter i szybko tracą na aktualności.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 12:14

      Spora część ma walory literackie, część spokojnie można czytać jak opowiadania. Nie wspominając o walorze poznawczym – jako źródło historyczne są cenne, uwielbiam rozmaite smaczki z dawnych czasów. Tygodników nie czytam, więc wszystko ma posmak świeżości :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  4. czytanki.anki pisze:
    23 listopada 2014 o 12:57

    Właśnie – określenie „reportaż” jest b. pojemne, co widać zwłaszcza w sytuacji, gdy czyta się teksty z różnych, b. odległych dekad. Czasami zastanawiam się, czy niektórzy autorzy nie byliby zdziwieni, widząc swoje dzieła w tej antologii, bo przecież pisali do prasy głównie artykuły albo relacje.;)
    Odkładając na bok kwestię definicji, trzeba przyznać, że taki przegląd przez jeden wiek to przedni pomysł.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 13:02

      Na pewno by się zdziwili. Tekst Iłłakowiczówny jest fragmentem listu, a Dąbrowskiej – notatkami z dziennika. Ale to chyba dzięki pojemności definicji ten zbiór jest tak różnorodny i ciekawy. Ja już czekam na trzeci tom, który ponoć jest w jakiejś wstępnej fazie.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. czytanki.anki pisze:
      24 listopada 2014 o 09:13

      Na pewno różnorodność formy dobrze robi antologii i przede wszystkim daje pogląd na to, jak pisano dla prasy np. 100 lat temu. Czytając niedawno „Wspomnienia i reportaże” Iłłakowiczówny, byłam lekko zaskoczona formą – dzisiaj wszystkie teksty z tego zbioru uznalibyśmy za wspomnienia. Gatunek się zmienia, co również jest ciekawe.
      Trzeci tom? Nie miałam pojęcia.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 09:29

      Chwilowo chyba trzeci tom nie wyszedł poza prace koncepcyjne i czytanie kolejnych tekstów :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  5. Rozkminy Hadyny pisze:
    23 listopada 2014 o 13:01

    Rodziewiczówna naprawdę mocna. I zaskakujący Dębicki o instrukcjach jak bić Murzynów.
    Mojej Hannie Krall przydałaby się nie tyle powtórka, co eksploracja.

    Niesamowicie barwny przekrój ubiegłego wieku – poleciłbyś komuś, kto reportażami nigdy się nie interesował?

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 13:12

      Dębicki jest znakomity, z sarkazmem odnosi się do wyższości białej rasy, co odbija od reportażu bodajże Goetla o Gandhim, bo ten jest z kolei protekcjonalny wobec krajowców.
      Nie wiem, czy początkującego nie przerazi ogrom tego materiału; może lepiej zacząć od mniejszej antologii albo od zbioru tekstów jednego autora, albo po prostu książkowego reportażu. „Gottland” wydaje się idealny na początek

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Agnieszka pisze:
      23 listopada 2014 o 18:50

      Albo „Bukareszt” M. Rejmer.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  6. Kasiek pisze:
    23 listopada 2014 o 16:42

    No dzięki ZWL, moja Rodzina już CIę klnie :P bo zażyczyłam sobie Antalogii w prezencie :P

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  7. zacofany.w.lekturze pisze:
    23 listopada 2014 o 16:46

    Niech Ci kupią w e-booku, sporo zaoszczędzą :D

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. Kasiek pisze:
      23 listopada 2014 o 20:54

      jak czytnik będą mi musieli od razu kupić to niekoniecznie :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:03

      W gruncie rzeczy i na dłuższą metę byłoby to dużo bardziej opłacalne :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. Kasiek pisze:
      23 listopada 2014 o 21:28

      Fundamenty domu by się uradowały

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:31

      A przecież chciałabyś gdzieś mieszkać, czyż nie? :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. Kasiek pisze:
      24 listopada 2014 o 06:14

      Mieszkać jak mieszkać, ale Kot i książki muszą być pod dachem :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    6. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 07:19

      Tym bardziej, myśl o kocie i książkach, miej wzgląd :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  8. Agnieszka pisze:
    23 listopada 2014 o 18:49

    Cytat z Rodziewiczównej powala. Czytalam parę jej powiesci w epoce podlotka, i raczej nie spodziewalabym się czegos tak naturalistycznego po tej autorce. Zdecydowanie zachęciles mnie do lektury antologii!

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 20:03

      Raz w życiu chyba jej się tak udało. Może była tak zajęta i wstrząśnięta wydarzeniami, że nie miała siły dopisywać tych wszystkich koroneczek i ozdobniczków.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  9. momarta pisze:
    23 listopada 2014 o 20:58

    A ja przestałam czytać, niestety. Rozmiar antologii mnie najwyraźniej przytłoczył, zwłaszcza że w czasie tej lektury meandrowanie jest nieuniknione. Natomiast w pełni się zgadzam, że to co w tych reportażach (a czasem nie-reportażach) najbardziej wartościowe to tło społeczne. Pewnych rzeczy nie uda się odtworzyć na podstawie solidnych zapisków najsolidniejszych historyków; tu trzeba ucha i oka, a niektórzy z antologijnych twórców niewątpliwie takie mieli.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:06

      Może zamiast meandrować, spróbuj jakoś bardziej prostolinijnie? Pomeandruję sobie teraz, wybierając wg nastroju z tych wszystkich nagromadzonych dodatkowych tomów.
      Co do tła społecznego – czy nie odniosłaś wrażenia, że wbrew temu, co napisał wyżej Marlow, wiele z tych tekstów społecznych jest wciąż aktualnych? Taka Wasilewska i jej relacja z poradni świadomego małżeństwa na przykład…

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. momarta pisze:
      23 listopada 2014 o 21:10

      Nie da rady, gdyż natychmiast zapomnę co chciałam przeczytać i żeby sobie przypomnieć, będę musiała przeczytać Antologię jeszcze raz:P
      A jeśli chodzi o tło społeczne, tak, odniosłam takie wrażenie. Wasilewskiej jeszcze nie czytałam, ale parę razy w czasie lektury albo miałam skojarzenia ze współczesnością, albo pomyślałam, że teraz, dzięki historycznemu światełku, lepiej rozumiem to, co wydarzyło się później, lub też nawet to, co dzieje się aktualnie.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:20

      Wasilewską polecam, nie jest długa, za to widać i wrażliwość, i zmysł obserwacji, i dobre pióro.
      I cieszę się, że się zgadzamy w kwestii aktualności :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:20

      Wasilewską polecam, nie jest długa, za to widać i wrażliwość, i zmysł obserwacji, i dobre pióro.
      I cieszę się, że się zgadzamy w kwestii aktualności :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    5. momarta pisze:
      23 listopada 2014 o 21:29

      Kusisz, kusisz… Muszę umyć dzisiaj włosy, to może i przeczytam przy okazji suszenia?:) (jeśli muszę, to włączę echo, ale może dosłyszysz za pierwszym razem. Blogger szwankuje, czy to kolega taki niecierpliwy i wciska guziki po dwa razy?)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    6. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 21:32

      Szwankuje mój net, nie fatyguj się powtarzaniem :P Lepiej zadbaj o koafiurę :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    7. momarta pisze:
      24 listopada 2014 o 20:55

      Gdybym miała włosy do pasa, pewnie zdążyłabym przeczytać ze dwa reportaże, a tak starczyło (z trudem) tylko na Wasilewską:) Faktycznie zaskakująca, niestety poniekąd aktualna (choć chyba z inną wymową niż ta, o którą jej chodziło). Pióro przyzwoite, ale – by obracać się w tych samych klimatach – wolę Krzywicką z jej emocjonalnym subiektywizmem niż suchą Wasilewską.Tak czy siak, nie przypuszczałam, że lektura twórczości Wandy Wasilewskiej może być tak bezbolesna.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    8. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 21:03

      Zapuszczaj więc pukle, to będzie z korzyścią dla Twojego oczytania. Wasilewska sucha? Ja ten tekst odebrałem jako dość emocjonalny, co autorka skrzętnie ukryła za beznamiętnością relacji.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    9. momarta pisze:
      24 listopada 2014 o 21:08

      Z puklami nie da rady, muszę opracować inny plan:P
      No nie, emocjonalne to nie było, właśnie przez tą beznamiętność. Ale umiejętności obserwacji nie można jej odmówić.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    10. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 21:17

      Mnie Wasilewska ruszyła.
      Pukle se zawsze możesz doczepić, technologia pozwala już na takie rzeczy :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    11. momarta pisze:
      24 listopada 2014 o 21:29

      Mnie po dotyczących niemal tego samego, tyle że wiele lat później, tekstach Ostałowskiej, doprawdy niewiele już rusza.
      Doczepianie pukli strasznie drogie (nie żebym się nie dowiadywała), wolę wydać na książki. Tudzież sukienki:P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    12. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 21:32

      To ja Ostałowskiej nie znam więc mogę się ekscytować Wasilewską:P
      Skoro nie chcesz doczepiać pukli, to może chociaż jakieś smarowidło na szybszy porost zastosuj – w końcu tyle książek czeka na przeczytanie :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    13. momarta pisze:
      24 listopada 2014 o 21:49

      Kończąc spór o to, która z wzmiankowanych pań dostarcza mocniejszych wrażeń, należy się jednak głęboko zasmucić, że ciągle tkwimy niemal w tym samym miejscu. Mimo że tacy niby postępowi jesteśmy.
      Smarowidło trzeba by wcierać, a ja strasznie niesystematyczna jestem. Pozostaje mi liczyć na to, że jednak kiedyś los się odmieni i zacznę czytać książki także poza łazienką. I nie mam na myśli ubikacji.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    14. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 21:56

      Tkwimy, niestety. A ja do dziś pamiętam, jaki aktualny wydawał mi się Boy czytany do wtóru sejmowej debaty w sprawie aborcji :(
      To może coś do łykania, jakieś skrzypy? Ja tam w łazience nie umiem i nie mogę czytać, to już wolę z doskoku po parę stron podczas dobranocki.

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  10. Anna pisze:
    23 listopada 2014 o 22:44

    Dwa razy chciałam promocyjnie kupić i dwa razy się nie zdecydowałam. Za trzecim razem kupię!

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      23 listopada 2014 o 22:47

      Jak promocja, to nie ma się nad czym zastanawiać. Będzie jak znalazł na długie zimowe wieczory. Chociaż u Ciebie chyba nie ma długich zimowych wieczorów? :D

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  11. Claudette pisze:
    24 listopada 2014 o 09:38

    Marzyłam o tej antologii od kiedy tylko ją zobaczyłam. Chciałam wersję elektroniczną książki, jednakże mając ją tylko przez chwilę w ręce w księgarni zakochałam się w wersji papierowej.

    I teraz już mam. Własne grube dwa tomy, zakupione na Targach Książki w Krakowie, jako nagroda za kilka godzin wcześniej zdany egzamin. Jeszcze nie czytałam. Na razie leżakują w moim domu rodzinnym, w torbie, którą otrzymałam do kompletu, w fabrycznej folii. Na razie nęcą mnie wizualnie.

    Czytając Twoje wrażenia uśmiech nie schodził z mej twarzy. Każde Twoje zdanie, ba, każde słowo jest potwierdzeniem tego, iż ten zbiór jest właśnie dla mnie. Trochę żałuję, że nie będę mogła go mieć zawsze ze sobą, na czytniku, ale z drugiej strony nie mogę doczekać się powolnej celebracji reportaży w domowym zaciszu, w czeluści ulubionego fotela, z kubkiem gorącej Earl Gray na podorędziu.

    Muszę zaopatrzyć się tylko w jakiś uroczy notatnik :)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      24 listopada 2014 o 10:02

      Szczęśliwi, którzy mogą celebrować w fotelu z earl greyem :) Ja przezornie nie oglądałem zbyt dokładnie papierowej wersji, żeby jednak nie przedłożyć tych dwóch tomów nad poręczność ebooka. W każdym razie przyjemnej lektury:)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  12. Pani pisze:
    25 listopada 2014 o 16:35

    Całkiem niczego sobie ten blog jak na prowadzonego przez faceta. Zastanawiam się tylko jaki sens męczyć się z książką przez kilka miesięcy. Jak nie idzie to nie idzie, są w końcu inne zajęcia dla facetów. Chyba że ktoś żadnych zajęć nie umie sobie wymyślić. Rodziewiczówna to autorka którą na nowo odkryłam. To była kobieta cud.

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
    1. zacofany.w.lekturze pisze:
      25 listopada 2014 o 17:10

      Bóg zapłać za łaskawe słowo, mimo iż jestem facetem. Nie wydaje mi się, żebym pisał coś o męczeniu się nad tą książką, to nieuprawniona nadinterpretacja. Choć faktycznie, zamiast czytać, mogłem kopać rowy i orać pola :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    2. Bazyl pisze:
      4 grudnia 2014 o 11:54

      I gnój rozrzucać! :P A literatura faktu kapryśną jest. Raz wchodzi, że mało się oczu nie pogubi, a raz nie lzia. Ja utknąłem w biografii ojca dyrektora i jak stanąłem na reklamówkach z kasą, tak ruszyć nie mogę. Za to kończę opowieść graficzną Eisnera i mi się bardzo podoba :)

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    3. zacofany.w.lekturze pisze:
      4 grudnia 2014 o 12:29

      Szczególnie gnój rozrzucać :) A temat albo nas bierze, albo nie, widać ojciec dyrektor nie jest Ci pisany :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
    4. Bazyl pisze:
      5 grudnia 2014 o 07:15

      Nie jestem widać targetem. Może za 30 lat będzie mnie to bardziej jarać :P

      Wczytywanie…
      Odpowiedz
  13. Kasia pisze:
    28 listopada 2014 o 12:00

    Miałam to samo: mnóstwo notatek z nazwiskami, o które trzeba poszerzyć lekturę reportaży :)

    Wczytywanie…
    Odpowiedz
  14. Pingback: Obrazki z podróży (Maria Konopnicka, „Na normandzkim brzegu”) | Beznadziejnie zacofany w lekturze

OdpowiedzAnuluj pisanie odpowiedzi

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

Wprowadź swój adres email, aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez e-mail.

Wyszukiwanie

Instagram

W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Jerzy Kozłowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W dniu, w którym Mau z chłopca miał stać się mężczyzną, nie było radosnej uroczystości, nie było rytualnego tatuażu, nie było obfitej uczty. W ogóle nic nie było, skończył się świat, jaki Mau znał od urodzenia. Zostały stosy ciał do pochowania i dziwne głosy w głowie. Poczucie nierzeczywistości, zawieszenia między życiem a śmiercią, tym, co realne, a tym, co jest jedynie wytworem rozgorączkowanego umysłu. Terry Pratchett świetnie opowiada o odbudowie po tragedii, o kładzeniu podwalin pod nowe życie i rewizji dawnych wierzeń i tradycji. Niby dla dzieci, ale jednak również (a może przede wszystkim) dla dorosłych. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Jerzy Kozłowski
2 tygodnie ago
View on Instagram |
1/5
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów.  Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. 
Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Minęło osiemdziesiąt lat od ostatecznego pokonania myślących maszyn. Ludzkość podnosi się z traumy i próbuje organizować swoje życie na licznych planetach. Imperium, znajdujące się pod władzą przedstawicieli rodu Corrinów, staje się jednak areną rywalizacji sił, które – jeśli się ich nie powstrzyma – mogą wywołać potężny konflikt w imię własnych interesów. Trzy tomy cyklu „Wielkie szkoły Diuny” są sprawnie napisaną, wielowątkową historią opowiadającą o wydarzeniach, które legły u podstaw późniejszych o tysiąclecia wydarzeń opisywanych w zasadniczym cyklu „Diuny”. Tysiąc siedemset stron bardzo dobrej, wciągającej rozrywki. Przekład Andrzej Jankowski i Marek Michowski
3 tygodnie ago
View on Instagram |
2/5
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia  odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
W smętnym nadmorskim kurorcie po sezonie ginie dziewiętnastolatka. Do zbrodni przyznaje się zakochany w niej chłopak, więc sprawa zostaje uznana za rozwiązaną. Niedługo potem do starszego sierżanta Igielskiego zgłasza się jednak mężczyzna, który nie tylko bierze na siebie winę za tę śmierć, ale zeznaje też, że od wielu lat regularnie w tym samym miejscu mordował inne młode dziewczyny. Nad „Pokutą” unosi się senna atmosfera miejsca, które ożywia się na krótko w sezonie turystycznym. Jesienią jest deszczowo, zimno, beznadziejnie i nudno. Nawet morderstwo elektryzuje mieszkańców tylko na parę chwil, a prowadzący dochodzenia odbijają się od muru obojętności. Cały tekst już na blogu, link w bio.
1 miesiąc ago
View on Instagram |
3/5
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Anna Bańkowska
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
„Rilla ze Złotych Iskier” to książka nierówna, momentami nieznośnie patetyczna albo przesadnie ckliwa, niekiedy jednak prawdziwie przejmująca. Poza tym, że jest historią nastolatki przechodzącej przyspieszony kurs dojrzewania podczas wojny, jest też (a może nawet przede wszystkim) opowieścią o małej społeczności i jej postawach wobec wojny: bo nawet obserwowana z daleka i poprzez prasowe doniesienia budzi grozę, a kiedy uczestniczą w niej kanadyjscy chłopcy, znani od małego, wywiera głęboki wpływ na życie całej wioski, żyjącej w rytmie nie pór roku, lecz kolejnych ofensyw. Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Anna Bańkowska
2 miesiące ago
View on Instagram |
4/5
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio.
Przekład Piotr W. Cholewa
zacofany.w.lekturze
zacofany.w.lekturze
•
Follow
Rob Wilkins, jak sam o sobie pisze, miał być kimś w rodzaju „gosposi ze wsi”, osobą, która wpadnie na parę godzin, ogarnie znanemu pisarzowi formularze podatkowe i uzupełni mleko w lodówce. Znanym pisarzem był Terry Pratchett, a „gosposia ze wsi” szybko okazała się człowiekiem, który zajmował się „wszystkimi drobiazgami i rzeczami o wiele większymi”, oraz wiernym przyjacielem. A także wyśmienitym biografem, umiejętnie łączącym fakty z bardzo osobistym spojrzeniem (co nie oznacza jednak braku krytycyzmu). Cały tekst już na blogu, link w bio. Przekład Piotr W. Cholewa
2 miesiące ago
View on Instagram |
5/5
zajrzyj na instagram

Blog o książkach, blog z recenzjami książek, recenzje klasyki,
książki recenzje

Pozycjonowanie strony: VD.pl

© 2025 Zacofany w lekturze | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme
Ta strona używa ciasteczek (cookie)Rozumiem Chcę wiedzieć więcej
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
%d