Na bohatera „Popiołu i czerwieni”, w przeciwieństwie do Józefa K., nikt nie zrobił doniesienia, ale i tak pewnego dnia, zaraz po wylądowaniu w kraju bez nazwy, został zatrzymany jako podejrzany o przenoszenie wirusa, który wywołał epidemię w owym państwie. Nieporozumienie szybko się wyjaśniło i mężczyzna mógł udać się do mieszkania, które wynajęła dla niego macierzysta firma: został bowiem oddelegowany do centrali na praktykę, mimo iż w swoim lokalnym oddziale nie wyróżniał się niczym szczególnym.