„Opowieści są jak rzeki, meandrują, a czasem rozwidlają się”. Czasem zaś się łączą i płyną jakiś odcinek razem, by znienacka opaść burzliwą kaskadą z wysokiego klifu. „Rzeka wygląda inaczej z perspektywy tego, kto stoi na brzegu, inaczej dla kogoś, kto płynie łodzią, a jeszcze inaczej, gdy śledzimy jej bieg na mapie”. Natomiast czytelnik, który sięgnie po opowieść Agnieszki Hałas, żeby sobie niezobowiązująco pobrodzić w łagodnej wodzie do kolan, niech się nastawi na to, że zostanie porwany znienacka przez podstępny nurt, by potem walczyć o utrzymanie głowy na powierzchni, gdy rwący prąd pociągnie go w nieznanym kierunku, a wiry odbiorą mu orientację.
Poza schematem
Piotr nie pamięta kim był, zanim zamieszkał w domku wiedźmy. Po śmierci staruszki wyplata z włóczki amulety, które sprzedaje przechodniom, by chroniły ich przed inwazją szarych – istot, które wysysają z ludzi uczucia, myśli i pragnienia, „aż w końcu nie ma już człowieka, tylko skorupa szarego dymu”. Olga mieszka z matką i tłucze korekty za marne grosze. Pewnego wieczoru znajduje kotkę, którą ktoś podpalił, i w poszukiwaniu pomocy trafia do dziwnego świata. Grafik Dominik jest w trakcie rozwodu, gdy spotkany w pociągu nieznajomy oferuje mu pomoc w rozwiązaniu bolesnego problemu z żoną. Ścieżki tej trójki muszą się jakoś ze sobą skrzyżować, lecz jeśli uważacie, że czytelniczy instynkt i znajomość schematów fabularnych pozwolą wam choćby w przybliżeniu odgadnąć, w jakim kierunku potoczą się ich losy, to się mylicie.
Sny wewnątrz snów w snach
Agnieszka Hałas stworzyła intrygujących, pełnokrwistych bohaterów z ciężkim bagażem wspomnień, traum i kompleksów. Olga i Dominik musieli zmagać się z niezrozumieniem, brakiem miłości, toksycznymi relacjami, odbierającymi resztki wiary w siebie, podkopującymi samoocenę. Blizny na ciele po samookaleczeniach ostatecznie się zagoiły, blizny na ich psychice nie miały na to szansy; co najwyżej mogły lekko przyschnąć. Stopniowo odkrywamy kolejne epizody z ich przeszłości, zagłębiamy się w mroczne głębie bolesnych przeżyć, za dnia upchniętych gdzieś w zakamarkach umysłu, ale wypływających w nocy, w koszmarnych snach. Snach, które trudno odróżnić od rzeczywistości, tych, które każą sobie zadać pytanie, czy już się zwariowało; snach wewnątrz snów w snach, utkanych ze strzępów wspomnień, mniej lub bardziej czytelnych symboli, wątków z baśni, filmów, piosenek, gier.
Czy leci z nami pilot?
„Olga i osty” to powieść, która intryguje od pierwszych stron, a po kilkunastu nieodwracalnie pochłania i nie puszcza aż do końca. Kolejne przypuszczenia co do biegu fabuły padają w gruzy, a czasem nawet wydaje się, że wszystko zmierza donikąd, bo niemożliwe, żeby nawet sama autorka panowała nad tymi równoległymi, przenikającymi się, a nawet zapętlającymi wątkami: w końcu mamy tu „tyle możliwości, tyle ścieżek, światy jak bańki mydlane, pączkujące jedne z drugich”, że łatwo się pogubić. Ale bez obaw. Agnieszka Hałas całkowicie kontroluje sytuację i konsekwentnie zmierza ku finałowi. A że drogami, którymi sami byśmy nie poszli? Tym lepiej dla nas, bo dostajemy powieść nieoczywistą i zaskakującą, intrygującą i z duszną, niepokojącą atmosferą. Czyli zupełnie inną, niż próbuje nam wcisnąć wydawca okładkowym tekstem, że poczytamy o rozpoczynaniu nowego życia w kolejnym domu nad rozlewiskiem, tyle że w „baśniowym świecie”. Ja tam serdecznie dziękuję za taką baśń. (Za paskudną okładkę też dziękuję).
Agnieszka Hałas, Olga i osty, W.A.B. 2016.
O „Oldze i ostach” pisały też McAgnes, Krwawa Siekiera i Silaqui.
Masz gadane. Dwie kolejne książki, które mam w kolejce do przeczytania, to Twoja sprawka :) Hałas nawet podczytywałem parę stron, ale uznałem, że na pierwszy ogień pójdzie historia.
Jestę influenserę w takim razie :) Czytaj, czytaj, stratny nie będziesz.
Po pierwsze, czy Ty mnie czasem nie obrażasz (zarażasz, jeśli wywiedziemy od influency)? Po drugie, czy to znaczy, że zwiększyłem Ci osiągi? :P
PS. Gdybyś miał zaszufladkować „Olgę …”, to jakiej etykietki byś użył?
Osiągi? Każdy komentarz to kolejny sukces :D „Olgi” to ja bym nie szufladkował. Szczerze mówiąc, to spodziewałem się lekkiego fantasy, chatka czarodzieja, te sprawy. A to jest powieść życiowo-psychologiczna.
Już widziałam u Agnieszki z Dowolnika i rozpoczęłam polowanie na promocję. ;)
A Ty utwierdzasz mnie tylko w tym, że warto.
Udanych łowów! :)
U mnie na liście już od pewnego czasu, ale dobrze przeczytać przekonującą recenzję.
Dziękuję uprzejmie. Ja po Twojej rekomendacji czekam na trzeci tom Teatru, żeby się wziąć za czytanie.
Nawet okładka ma w sobie coś intrygującego. Musiałabym zabrać się za książki z nieco innego nurtu, niż czytam obecnie… Tylko najpierw musiałabym wyczytać stosy, a te zdają się nie mieć końca ostatnio.
Świetna książka.
Więcej nam takich :)
Popieram.
A tak ZIB – to z boku to tak właśnie ma wyglądać? Lista blogów nieklikalna taka ponumerowana? Oryginalnie.
Skąd, zepsuł się ten cholerny gadżet nie wiem czemu. A jak go wywalę, to mi nie wstanie :D Chociaż i tak mam wrażenie, że pokazuje pięć blogów na krzyż.
Nie, skąd, jest prawie setka.
Tia, na liście, ale w aktualnościach pokazuje dużo mniej. Ale zmotywowałaś mnie, jutro poszukam jakichś informacji i albo się naprawi, albo wywali :)