Kręgi na wodzie (Jarosław Iwaszkiewicz, „Książka moich wspomnień”)

Książka moich wspomnień

Gdy w 1941 roku Jarosław Iwaszkiewicz zaczynał pisać swoje wspomnienia, miał 47 lat i chociaż nie mógł o tym wiedzieć, przeżył niemal równo połowę życia. Ludzie w sile wieku raczej rzadko siadają do spisywania pamiętników, ale tu sytuacja była szczególna: dokoła pisarza trwała wojna i nikt nie był pewny dnia i godziny. Stąd ta chęć utrwalenia ulotnych śladów, jakie „pozostawiają nasze życia na powierzchni tego świata”, owych kręgów na wodzie, „które stają się coraz słabsze, coraz dalsze i przemijają”.

Dowiedz się więcej

Dziewiąte!

Dziewiąte urodzinyKolejny 5 stycznia i kolejne, już dziewiąte, urodziny bloga. Do których Zacofany-w-lekturze raczej dopełzł, niż dobiegł w podskokach, a o zeszłorocznej jesieni najchętniej by zapomniał. Dziękuję wszystkim, którzy trwali tu razem ze mną, ze szczególnym uwzględnieniem kolegi Bazyla (po raz kolejny zdobywcy tytułu naczelnego komentatora), ale też wszystkim, którzy odwiedzają profile na facebooku i instagramie. Wiele razy Wasze komentarze i reakcje sprawiały, że odkładałem na później decyzję, żeby w końcu dać sobie spokój z tym całym blogowaniem. Wreszcie jednak mamy nowy rok, można robić nowe postanowienia, żeby pisać częściej, czytać lepsze książki i w ogóle więcej się udzielać. Oby tylko udało się je zrealizować.

Dowiedz się więcej

Każde pokolenie wznosi się jak fala… (Jarosław Iwaszkiewicz, „Sława i chwała”)

Sława i chwała

Z czytaniem „Sławy i chwały” było jak z wejściem bez mapy na nieznany górski szlak: nie wiesz, jak wygląda droga ani dokąd cię zaprowadzi. Zaczęło się od monotonnego podejścia przez mroczny las, gdzie nogawki chwytały kolczaste jeżyny, a twarz chłostały iglaste gałęzie. I już miałem dać sobie spokój i zawrócić na piwo do miasteczka, kiedy między tym gąszczem zaczęły pojawiać się a to przebłyski błękitnego nieba, a to fragmenty jakichś interesujących widoków, kamienista ścieżka zaś jakby złagodniała i maszerowało się żwawiej, by wreszcie wyjść z drzew i napawać się rozległym widokiem.

Dowiedz się więcej

Pisarze ze starej szkoły (XXXI): O opisach przyrody

Kiedy ostatni raz we współczesnej powieści natrafiliście na opis przyrody? Ale taki prawdziwy, a nie zdawkowe nakreślenie scenerii wydarzeń? No właśnie… Coraz trudniej taki znaleźć. Wydawało mi się, że to zjawisko dość świeżej daty, tymczasem już czterdzieści lat temu ubolewał nad tym Bohdan Czeszko w swojej recenzji „Podróży do Polski” Jarosława Iwaszkiewicza.

Dowiedz się więcej

„Odrobinka w tej wielkiej całości” (Jarosław Iwaszkiewicz, „Podróże do Polski”)

Piechotą, konnym wozem, koleją, samochodem, a nawet motorówką przemierzał Jarosław Iwaszkiewicz Polskę, kraj bliski i znajomy, a jednocześnie egzotyczny i daleki – bo taka była Polska dla małego chłopca wychowywanego na Ukrainie, który znał ją początkowo tylko z opowieści, i taka pozostała dla dorosłego mężczyzny. Przez całe swe długie życie Iwaszkiewicz, jak sam pisze, nie zdołał się Polską nasycić, nie zdążyła mu też ona spowszednieć. Oglądał ją zawsze z niezmiennym zaciekawieniem, inspirowała go i pobudzała. Z tych wrażeń i wspomnień, „nieokreślonych uczuć, impresjonistycznych obrazów, bezideowych rysunków” składa się tom „Podróże do Polski”.

Dowiedz się więcej

„Mogli tak gadać godzinami…” (Piotr Mitzner, „Hania i Jarosław Iwaszkiewiczowie”)

 

 
Jednego książce Piotra Mitznera odmówić nie można – czyta się ją znakomicie. Do tego stopnia, że umieszczona na przemyślnej konstrukcji z garnków (patent a la Mama Żakowa z „Szóstej klepki”) umilała mi jakieś monotonne czynności kuchenne. Język jest potoczysty, a liczne cytaty – z utworów Iwaszkiewicza, dzienników i korespondencji małżonków, wspomnień i relacji ich krewnych, przyjaciół i znajomych – smakowite. Może trochę za dużo tu poezji w prozie, ale autor uznał, że i w wierszach Jarosława mogą kryć się wskazówki pozwalające odkryć na czym polegał fenomen małżeństwa Iwaszkiewiczów, którzy wytrwali ze sobą niemal sześćdziesiąt lat.

Dowiedz się więcej