Beznadziejnie zacofany w lekturze ma zaszczyt przedstawić
Oryginalne trupy w gorsecie na motocyklu, oprócz tego szykarna programa lutowa, m.in. człowiek-osioł, bezustanny śmiech, bezdenne krowy, które połykają wszystko, konie bez rąk, grające w szachy. Gentleman-balon, unoszący się w powietrze i tam pozostający. Początek o godz. 8. Każdy człowiek może wprowadzić kobietą, każda kobieta dziecko, każde dziecko psa, każdy pies szczeka.
Poza tym czas omówić ankietę. Głosów oddano 44 (prawdziwie mistyczna liczba), a wyniki wyglądają tak:
E. Zola „W matni” 5 (11%)
F. Herbert „Heretycy Diuny” 6 (13%)
M. Szczygieł „Gottland” 11 (25%)
J. Boyne „Chłopiec w pasiastej piżamie” 13 (29%)
J. Thorwald „Stulecie chirurgów” 9 (20%)
Nie wiem, o co tyle szumu z tym „Chłopcem”, ale zapoznam się, bo i tak muszę oddać do biblioteki. Ponieważ „Gottland” wydawał się bez szans, to przeczytałem sobie z zachwytem na boku i jak się otrząsnę z nawału pracy, to napiszę.
Ankieta marcowa z okazji Dnia Kobiet zawiera dzieła kobiece, pierwsze z brzegu, więc proszę się nie oburzać, że tak mało ambitnie podszedłem do zagadnienia.
** Cytat, tylko lekko podrasowany, oczywiście z Oparów absurdu.
Zapraszam do przeczytania
(Odwiedzono 211 razy, 1 razy dziś)
Czekam na recenzję „Gottlandu” tym niecierpliwiej, że – jak wiesz – czytam teraz „Zrób sobie raj” :) Ale się doczekam, a to najważniejsze :)
A co do „Chłopca…” – sama nie wiem, bo jeszcze nie czytałam, kiedyś może zdołam w końcu przeczytać ;)
A szykarna programa lutowa – miodzio :D
W kwestii „Gottlandu” będzie kolejna porcja uniesień, mało oryginalnie:)
Ja też właśnie zakończyłam lekturę „Gottlandu” – świetny jest…
A jeśli chodzi o ankietę marcową -czemuż nie ma tam nic miejscowych (w sensie krajowych) literatek? Toż i u nas parę ciekawych książek z tzw. babskiego nurtu by się znalazło…
Z babskim pozdrowieniem;)
Bo chwilowo pod ręką stoi tylko „Porwanie” Chmielewskiej, a nie chciało mi się grzebać głębiej na półkach. Poza tym to Międzynarodowy Dzień Kobiet:)
A my polskie baby to takie zaściankowe jesteśmy… Buuu…
A jak o Chmielewską chodzi to rzeczywiście jest parę lepszych książek, choć ta mi się też podobała. Ale ja w stosunku do pani Joanny to prawie bezkrytyczna jestem:)
Ojczyźnianą ankietę się rozpisze na 11 listopada, o ;)
Zagłosowałam na Kamilę. Coś jej się należy za te wszystkie lata z Karolem.PPPP
A pomyśl, ile jeszcze lat z Karolem PRZED nią :P
Ciekawa jestem, który reportaż z „Gottlandu” podobał Ci się najbardziej. Ja najmocniej zapamiętałam dwa, ale całą książkę wspominam z entuzjazmem.
Niecierpliwie będę czekać na Twoją recenzję.
„Chłopiec w pasiastej piżamie” zrobił na mnie duże wrażenie w czasie lektury, ale głębszych śladów chyba jednak nie pozostawił.
Żałuję, że nie wygrało „W matni”. Głosowałabym na Zolę, ale przegapiłam ankietę. To mnie zdopingowało do natychmiastowego oddania głosu w nowej. :)
Zniknęły slajdy z Twoimi książkami.:(
Może to i dobrze, bo na widok Twojego Galstworthy’ego dostawałam paroksyzmów zazdrości. Mój jest wydany siermiężnie.
A tak serio, to mam nadzieję, że slajdy niebawem wrócą.
„W matni” was nie ominie, stoi przygotowane do czytania.
Slajdy zdjąłem, bo wydawało mi się, że strasznie muliły stronę, ale skoro daje się odczuć brak, to wrócą. A mój Galsworthy świeci niestety gołym płótnem, po obwolutach śladu nie ma.
Wychodzi więc na to, że szybciej czytasz książki pomijane w głosowaniu. Zapamiętać ;)
A jednak odkryłam ten pokrętny mechanizm zbyt późno i zagłosowałam już – na „Emmę”. Z przyjemnością poczytam sobie jak oddajesz się romantycznym uniesieniom z salonowymi gierkami w tle :P
Skoro nikt nie chciał poznać mojej opinii o „Gottlandzie”, a mnie ręce świerzbiały, to musiało się tak skończyć:) A w powieściach Jane Austen to właśnie salonowe gierki lubię najbardziej, bo przecież nie romantyczne uniesienia:)