Współpraca międzynarodowa w każdej sferze przynieść może korzyści wszystkim zainteresowanym. Już dawno temu zrozumiano to nawet w sferach porządkowo-pralniczych, przyswajając na grunt polski zagraniczne metody prania bielizny…
Sposób finlandzki
Bieliznę przygotowujemy jak zwykle i tak jak do zwykłego prania moczymy ją na noc w ciepłym roztworze proszku. Tego samego wieczoru lub popołudnia przygotowujemy mydło. Do 6 l wrzącej wody wrzucamy 12 g sody dla zmiękczenia wody, następnie wkładamy 400 g udartego na grubej tarce dobrego mydła, rozgotowujemy je i studzimy roztwór. Do wystudzonego, ale nie zastygniętego mydła dolewamy 1/20 l (3–4 łyżki) oczyszczonej nafty aptecznej i studzimy, mieszając często, aby nafta nie występowała na wierzch. Po ostudzeniu masa powinna być galaretowata. Rano wyżymamy bieliznę z moczenia, nacieramy ją zastudzonym mydłem, zwijając ciasno w wałki, i wkładamy do kotła ze zmiękczoną letnią (18°C) wodą. Następnie gotujemy bieliznę przez godzinę, licząc od chwili zawrzenia. Po wygotowaniu wyciskamy bieliznę wyżymaczką i wkładamy do balii. Przedtem rozgotowujemy w zmiękczonej wodzie 400 g mydła lub 250 g mydła i 250 g wysokoprocentowego proszku, rozcieńczamy odpowiednią ilością zmiękczonej wody i tymi wrzącymi mydlinami zaparzamy wygotowaną bieliznę. Po przestudzeniu pierzemy ją starannie na tarze, zwracając uwagę na brudniejsze miejsca, a po przewróceniu na lewą stronę parzymy dwukrotnie czystą, wrzącą wodą, płucząc za każdym razem. W końcu farbkujemy i krochmalimy. Sposób finlandzki oszczędza czas i wysiłek, jest natomiast bardzo kosztowny, wymaga bowiem dużo więcej mydła, a także opału do trzykrotnego przygotowania odpowiedniej ilości wrzątku. Parzenie to jest konieczne i do właściwego przebiegu prania, i do usunięcia z bielizny woni nafty. Proporcja mydła jest przewidziana do wyprania bielizny 4–5 osób, zużytej w ciągu miesiąca (ok. 10 kg). Sposobem tym jednak nie można prać kolorów.
Sposób radziecki
Przed praniem sposobem radzieckim naprawiamy bieliznę i czyścimy z plam, takich jak atrament i rdza, ale jej nie moczymy, tylko segregujemy według rodzajów i stopnia zabrudzenia. Sztuki splamione krwią musimy namoczyć w letniej wodzie, a chusteczki do nosa odmoczyć ze śluzu, który zagotowany na sucho zostawia plamy typowe dla białka.
W kotle przygotowujemy roztwór do wygotowania bielizny, licząc na 1 kg bielizny 4 l wody, 2 dkg proszku do prania i 4 dkg mydła. Do wrzącego roztworu wrzucamy suchą bieliznę i zanurzamy ją w roztworze łopatką do mieszania bielizny. Gotujemy ją 1/2 godziny, licząc od ponownego zagotowania się roztworu, a następnie wyjmujemy ją do balii i wyciskamy przez wyżymaczkę. Do gotowania drugiej partii bielizny przygotowujemy świeży roztwór, gdyż pozostały jest tak brudny, że nie nadaje się do użytku. Po wygotowaniu pierzemy bieliznę na tarze w świeżym roztworze mydła, przygotowanym według wypróbowanej dla danego gatunku mydła proporcji. Przy praniu zwracamy specjalną uwagę na miejsca zazwyczaj bardziej zabrudzone. Po wypraniu zaparzamy bieliznę czystą wodą, płuczemy w tej wodzie, a po raz drugi w zimnej, w końcu farbkujemy i krochmalimy.
Pranie sposobem finlandzkim i radzieckim ma tę wspólną zaletę, że redukuje pranie na tarach do jednorazowego przeprania, a przez wygotowanie usuwa od razu znaczną część brudu, tak że zmniejsza znacznie wysiłek i skraca czas prania. Oba sposoby prania jednak wymagają dysponowania dużym kotłem do wygotowywania bielizny i przygotowywania drugiego roztworu mydła, tak by uniknąć zbyt długich przestojów w pracy.
Ujemną cechą prania sposobem finlandzkim jest to, że wymaga dużej ilości wrzątku, a mimo to zdarza się, że w bieliźnie pozostaje nikła woń nafty. Nafta jest jednak konieczna, gdyż rozpuszcza dobrze i szybko brud, wskutek czego bielizna jest czysta i biała. Sposobem finlandzkim można prać wszystkie rodzaje białej bielizny.
Radziecki sposób prania wymaga nieco mniej mydła i nie tak dużej ilości gorącej wody, ale nadaje się raczej do prania bielizny stołowej i pościelowej, jako niezbyt brudnej. Bielizna osobista prana kilkakrotnie tym sposobem wypada mniej korzystnie.
W praktyce
A jak stosowanie tych metod wyglądało w praktyce? Tak wspominała Joanna Chmielewska, chociaż w jej przypadku o klęsce zadecydowało zapewne nadmierne uproszczenie metody…
Jakoś też w tamtym czasie zdobyłam sprzątaczkę, Gienię, już nie pierwszej młodości, ale na pewno lepszą w gospodarstwie domowym ode mnie. Przychodziła raz albo dwa razy na tydzień, paliła w piecach, robiła jaki taki porządek i czasem przepierkę.
Do prania raczej nie miałam talentu. Z pralniami były chyba jakieś kłopoty, Marysia, moja szwagierka, twierdziła, że się ich brzydzi i zaraziła mnie tym uczuciem. Postanowiłam zrobić pranie sama, metodą ulgową, radziecką, na bazie gotowania. Wiedziałam, że wkłada się do kotła suchą bieliznę, z mydłem oczywiście i proszkiem, gotuje dwie godziny, a potem trzeba to tylko wypłukać. No i ukrochmalić, ale z góry założyłam, że tak z krochmaleniem, jak i z maglem dam sobie spokój, uprasuję i tyle. Prasować umiałam.
Zrobiłam co trzeba, schowałam szmaty na miejsce, po czym przyszła Gienia. Przykucnęła przy szafce i coś tam robiła.
— Dlaczego pani te brudne rzeczy położyła razem z czystymi? — spytała nagle ze zdziwieniem.
Oburzyłam się.
— Jakie brudne? Pani Gieniu, to jest świeżo uprane!
Gienia wyjęła jedną poszewkę, rozłożyła i obejrzała.
— To jest uprane…?
— No tak… Ruskim sposobem.
Gienia nie powiedziała nic. Pokiwała głową, popatrzyła na mnie dziwnie, przejrzała bieliznę i moje dzieło zabrała do swojej córki, która akurat robiła pranie. Następnie przyniosła to i rzeczywiście, jakieś takie zrobiło się znacznie bielsze…
To jest ten moment, w którym człowiek nabiera chęci wystawienia, choćby malutkiego, ale jednak pomnika, wynalazcy automatu. Szczególnie jak pomyśli, że mógł się ładnych parę lat temu urodzić w Finlandii :P
Chyba gorzej byłoby się urodzić w ZSRR :D
Brudne majty, ale o ile mniej zachodu :P Niemniej rozumiem, że nie tylko o aspekt bieliźniany Ci chodzi? :)
Nie tylko, przypuszczam, że Finowie wcześniej zrezygnowali z prania na tarze :P
Mnie zawsze zastanawiały sceny w filmach, w których dziewczęta i kobiety – bez względu na narodowość – zawzięcie tłukły brudną odzież, pościel itp. w potoku. Brr! To dopiero był wyczyn – uprać cokolwiek bez detergentów w b. zimnej wodzie.
Podejrzewam, że jednak najpierw moczyły te ciuchy w jakimś roztworze ługu/popiołu i dopiero potem tłukły, chyba było o tym w którymś wcześniejszym odcinku. Niestety jakoś literatura półgębkiem opisuje pranie kijanką :(
Z ługiem czy bez, dla mnie to był wyczyn.;)
No zdecydowanie, pamiętam mycie garnków w lodowatym potoku w górach, a na pewno trwało to krócej niż klepanie kijankami.
Od razu w sposobie radzieckim (nie wiem dlaczego) rzuciło mi się w oczy „Sztuki splamione krwią…”
To na pewno jakaś wywrotowa aluzja! A potem jeszcze odmaczanie śluzu :D
Pot i krew, pot i krew
Wszystkie liście spadły z drzew
Pot i krew, pot i krew
Jadę i unoszę dumnie brew
Krew i brew, przebóg! :D
Interesujące jest to na jak wiele sposobów można wykonać pranie
Pomysłowość ludzka jest niewyczerpana.