Kobieta w epokach swego życia (Helena Boguszewska, „Całe życie Sabiny”)

Całe życie SabinySabinę spotykamy w gabinecie lekarskim, gdy poznaje diagnozę, która przykuje ją do łóżka. Chora, początkowo otoczona życzliwym zainteresowaniem rodziny, wkrótce powszednieje, coraz częściej za towarzystwo mając jedynie pielęgniarkę i służącą. Kobieta postanawia więc przemyśleć swoje życie i zaczyna wspominać według dość szczególnego klucza.

Odmienne twarze Sabiny

Z pierwszych scen powieści wynikałoby, że jej główna bohaterka jest stereotypową starą panną, ubogą krewną przytuloną z łaski przez krewnych. Okazuje się jednak, że Sabina miała własne życie, pełne trosk i problemów, ale też chwil szczęścia, sukcesów i miłości, miała kilka wcieleń, choć sama nie była pewna, które było prawdziwe, które było nią: dziewczynka w brzydkich sukienkach? Zakochana studentka? Zobojętniała, zmęczona żona i matka? Pewna siebie urzędniczka czy zesłana na prowincję nauczycielka, ku swojemu zaskoczeniu odnajdująca tam radość? Ta wiecznie zmartwiona i zgorzkniała czy ta, która chwile miłości opłacała lękiem przed ciążą? Bohaterka cofa się do przeszłości, bada, analizuje minione epizody, szuka klucza do siebie, przyczyn, dla których jej los ułożył się tak, a nie inaczej. Podążamy wraz z nią od epizodu do epizodu, według zmiennego klucza, który pozwala autorce ukazywać odmienne twarze Sabiny w kolejnych „epokach” jej życia.

Po sukniach, po mieszkaniach…

A „epoki” te określane są w sposób niezbyt oczywisty: Sabina przemyśliwuje swoje życie „po sukniach”, „po mieszkaniach”, „po służących”, „po książkach”, „po zabawach i zajęciach”, „po porankach” – „czy jej kto zabroni myśleć, jak się jej podoba? Stąpać po tych sukniach swego życia to tu, to tam i z powrotem?”. I stąpamy po tych sukniach, przemierzamy kolejne mieszkania, wysłuchujemy opowieści służących… Losy Sabiny odsłaniają się fragmentami, zależnie od tego, na jaki detal bohaterka zechce rzucić światło, jaki epizod sobie przypomnieć. Dowiadujemy się dość, żeby odtworzyć jej życie, wiele jednak musimy sami zrekonstruować, wiele się domyślić z niedomówień czy aluzji. Bohaterka okazuje się dużo bardziej niejednoznaczna, niż mogłoby się z początku wydawać – dławi ją monotonna codzienność małżeństwa i macierzyństwa, uszczęśliwia zdobyta wysoka pozycja zawodowa, cieszą kochankowie. A jednak gorycz przeważa nad radością i Sabina ma żal do samej siebie, że nie potrafiła się cieszyć, za rzadko w pełni upajała się życiem; „tęskni za głupstwem”, za tymi przemijającymi drobiazgami uprzyjemniającymi i wypełniającymi życie.

Helena Boguszewska pozostaje w cieniu innych pisarek polskich Dwudziestolecia, ale warto ją z tego cienia wydobyć, gdyż „Całe życie Sabiny” to dojrzały, psychologicznie wiarygodny portret kobiety, jej porażek i zwycięstw, prób ułożenia sobie życia zgodnie z konwenansem i poza nim, portret niejednoznaczny i złożony bycia nikim i bycia kimś. Interesująca jest konstrukcja powieści, te ciągi retrospekcji związane z jednym motywem, jednym elementem, pokazujące bohaterkę z coraz to innej strony, a równocześnie pełne drobiazgów z życia codziennego, dające wgląd w poglądy na życie, miłość, pracę, rodzinę, rolę kobiety w społeczeństwie, a nawet jej seksualność, ograniczaną lękiem przed ciążą.

Helena Boguszewska, Całe życie Sabiny, Czytelnik 1967.

(Odwiedzono 736 razy, 6 razy dziś)

29 komentarzy do “Kobieta w epokach swego życia (Helena Boguszewska, „Całe życie Sabiny”)”

  1. Mam na szczęście w domu i kiedyś z pewności przeczytam.;) Cieszę się, że czytelnik musi dokonać rekonstrukcji zdarzeń, to lubię. Najbardziej nęcąca jest dla mnie obyczajowość, zawsze to przecież warto poczytać o kobiecych sprawach u pisarek z epoki.

    Odpowiedz
    • Boguszewska się ładnie mieści obok Kuncewiczowej i Gojawiczyńskiej. Z obyczajowości mnie uderzały np. niepokoje bohaterki związane z ciążą i panika przy każdym spóźniającym się okresie plus sposoby na jego wywołanie. Ale jest też sporo innych smaczków – i o dziwo bohaterka nie spełnia się jako matka, bardzo to prawdziwie przedstawione.

      Odpowiedz
          • Grzeczne i nudne, chciałoby się powiedzieć.;( Cóż, w szkole nauczyciele gonili z materiałem, nie było czasu na szczegółowe omawianie życiorysów. A wystarczyło tylko zrobić wtręt, jak mój polonista, że „Nie mówi się o syfilisie Wyspiańskiego” albo „Z kolegami rzuciliśmy się na Dzieje grzechu w poszukiwaniu pikantnych fragmentów” i już – przynajmniej u niektórych uczniów – zapalały się lampki w zwojach mózgowych.;))))
            Żurawka to chyba dla mnie nowość, nie kojarzę z okolicznych ogródków. Prezentuje się godnie.;)

            Odpowiedz
  2. Zupełnie mi nie znane nazwisko, ale skoro stawiasz ją obok Kuncewiczowej i Gojawiczyńskiej (jestem na świeżo po lekturze Dziewcząt z Nowolipek i Kluczy) to jestem zainteresowana. A kobieta która nie spełnia się w roli matki to ciekawy temat. Mnie bardziej interesuje warstwa psychologiczna, której jak widzę nie brakuje. Zajrzałam do wikipedii i mimo najlepszych chęci nie kojarzę żadnego tytułu tym chętniej poczytam.

    Odpowiedz
  3. Wziąłbyś przeczytał coś ku pokrzepieniu serc, a nie rozdrapy i że złowrogo szumią wierzby czy duch czyjś na rozżarzone węgle gołą dupą usiadł :P Rozrywki, rozrywki, królestwo za r… A nie, wróć, właśnie czytam cykl o Joannie od samiuśkiego początku :)

    Odpowiedz
  4. A ja czytałam „Dzieci znikąd” tej autorki. :) Dużo w tej książce było dydaktyzmu i uproszczeń. Akcja działa się w domu dziecka, który był mocno wyidealizowany. Wychowawcy milutcy, żadnych kar…

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.