„Wszyscy unosimy się w podmuchach wiatru czasu” (Terry Pratchett, „Pasterska korona”)

Pasterska koronaGdyby do „Pasterskiej korony” przyłożyć zwykłą miarę, to mielibyśmy do czynienia z książką dobrą, ale jakby niedopracowaną, pierwszą wersją maszynopisu, która powinna zostać doszlifowana, wzbogacona, rozbudowana. Nie została z powodów oczywistych. Mimo to Terry Pratchett oddał nam w ręce opowieść ważną, a także – jak to miał w zwyczaju od dłuższego czasu – mówiącą wiele o nas samych i bardzo aktualną.

Dowiedz się więcej

Rychłoż się zejdziem znów?

pratchett_iatentdead

Pierwszy szkic tej notatki gryzmoliłem na odwrocie koperty, stojąc w popołudniowym korku. Bo właśnie wtedy w internecie pojawiła się informacja, że zmarł Terry Pratchett. Twórca postaci Niani Ogg i komendanta Vimesa, niegdyś prześmiewca, a wraz z upływem lat – choć to zabrzmi górnolotnie – coraz wnikliwszy diagnosta problemów ważnych i aktualnych.

Dowiedz się więcej

Wcale nie takie sobie bajeczki (Terry Pratchett, „Smoki na zamku Ukruszon”)

  Coś dla wielbicieli „Takich sobie bajeczek” Rudyarda Kiplinga i opowiastek Roalda Dahla. I sposób, by dzieci od najmłodszych lat zaznajamiały się z wyobraźnią  i poczuciem humoru Terry’ego Pratchetta. Najstarsze opowiadanie w tym zbiorze powstało w 1966 roku, gdy Pratchett miał 18 lat i pracował dla lokalnego pisma. Na jego łamach też drukował swoje historyjki … Dowiedz się więcej

Mokną smętnie na deszczu badyle (Terry Pratchett, „Para w ruch”; Rafał Kosik, „Felix, Net i Nika oraz nadprogramowe historie” i „Bunt maszyn”)

  Za oknem mokną w deszczu smętne badyle niegdysiejszych pomidorowych krzaczków. Rozregulowany po zmianie czasu organizm domaga się kolejnej porcji snu, a gnuśny umysł melduje, że właśnie popada w jesienną deprechę i co mu zrobisz? Możemy sobie od rana pośpiewać: albo jednak trochę powalczyć. No to powalczyłem, a rezultaty są takie: Do Ankh-Morpork zupełnie niespodziewanie … Dowiedz się więcej

Lektury z fasolowego zagonka, cz. 1

Jak się tak człowiek na serio zabierze za uprawę warzyw, to po robocie i owszem, ma ochotę poczytać coś lekkiego, ale żeby o tych lekturach napisać, to już niekoniecznie. Od pisania wzrok się psuje i plecy garbacieją, więc lepiej dać sobie spokój, internet nie zrobi się przez to uboższy. Nie powiem, przyjemna perspektywa, kusząca i demoralizująca. Nic tylko jej ulec, tym bardziej że z każdym dniem coraz trudniej wrócić do regularnego pisania. Na przełamanie więc tego rozleniwienia i w ramach rozgrzewki przed – mam nadzieję – powrotem już bez dłuższych przerw, notatka zbiorczo-wspomnieniowa.

Dowiedz się więcej