Trup na plaży, trupy w szafie (Aneta Jadowska, „Trup na plaży”)

Trup na plażyTo miała być lekka, bezpretensjonalna lektura na dwa wieczory. I była – do czasu, gdy do trupa znalezionego na plaży zaczęły dołączać trupy wypadające znienacka z rodzinnej szafy wprost pod nogi energicznej bohaterce. 

Denat w kąpielówkach

Magda Garstka, po studiach w Łodzi, gdzie od śmierci ojca mieszkała z ciotką, wraca do rodzinnej Ustki. Chwilowo, żeby zastanowić się, co dalej. Pomaga więc babci w prowadzeniu pensjonatu, pracuje też jako kelnerka w kawiarni. Pewnego dnia podczas porannego spaceru po plaży znajduje trupa. Co prawda denatem zajmują się policjanci, ale dziewczyna nie zamierza zostawiać śledztwa w ich rękach, szczególnie że mężczyzna wynajmował pokój u jej babci. Tajemniczy przybysz intensywnie czegoś szukał w okolicy, Magda rusza więc po jego śladach. Przy okazji odkrywa, że w małym mieście niewiele da się ukryć przed ludzkimi oczami, a ona – jako wnuczka swojej babci – łatwo zdobywa zaufanie swoich rozmówców. W pewnym momencie jednak sprawa topielca schodzi nieco na dalszy plan, bo w pensjonacie dochodzi do dziwnych wydarzeń.

Powrót do domu

Aneta Jadowska zgrabnie wykorzystuje motyw powrotu w rodzinne strony w poszukiwaniu siebie i dla zmierzenia się z niejasnymi wydarzeniami z przeszłości. Od śmierci ojca minęło sporo lat, ale Magda wciąż zastanawia się, dlaczego opieki nad nią w tamtym czasie nie przejęli dziadkowie. Ta niewiedza rzuca cień na stosunki z babcią, która jest dynamiczną starszą panią realizującą swoje marzenia: jej lista rzeczy, których chciałaby spróbować, jest naprawdę długa. Poza tym w Ustce mieszka stryj dziewczyny, policjant, który nie dość, że zawsze spieszy bratanicy z pomocą, to jeszcze chyba dyskretnie sprzyja prowadzonemu przez nią śledztwu, ujawniając więcej, niż powinien. Poza czynnościami dochodzeniowymi Garstkę pochłania praca i w pensjonacie, i w kawiarni – bardzo lubi to miejsce, gdzie poza pysznymi wypiekami i kawą można dostać wytwarzane na miejscu krówki. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby faktycznemu producentowi skoczyła sprzedaż, bo wizja tych słodyczy szalenie pobudza kubki smakowe. Podobnie obrazy morza, plaży i miasteczka wzbudzają chęć natychmiastowego wyjazdu do Ustki, gdzie z torebką krówek można spacerować po brzegu obmywanym falami.

Zakłócona sielanka

„Trup na plaży” to jednak nie tylko sympatycznie napisany kryminał z elementami obyczajowymi i sporą dawką humoru (bardzo udany opis wieczoru panieńskiego kuzynki Magdy) oraz zarysowującym się wątkiem uczuciowym. Mamy tu też opowieść o silnych rodzinnych więzach: Garstkowie zawsze są gotowi sobie pomagać i się chronić; wracająca po latach do Ustki Magda czuje się, jakby nigdy nie wyjeżdżała. Tę sielankowość przełamuje Jadowska, poruszając kwestię przemocy domowej, wstydliwie ukrywanej przez długie lata. Wskazuje, że to nie tylko problem rodzin patologicznych, wykształcenie i stan majątkowy nie mają znaczenia. Podkreśla, jak trudno jest się ofiarom wyrwać i rozpocząć nowe życie; kluczowe znaczenie ma tu wsparcie nie tylko prawne i materialne, ale również psychologiczne; znalezienie bezpiecznego miejsca, w którym można odzyskać kontrolę nad własnym życiem.

Nie tylko dla kobiet

Sposób prowadzenia wątków (i bardzo obiecujący napis na okładce, że jest to pierwszy tom cyklu „Garstka z Ustki”) każe się spodziewać ciągu dalszego. Będę go wypatrywał, bo zapowiada się bardzo obiecująco. Wbrew dawanym Magdzie przez wszystkich mieszkańców zapewnieniom, że Ustka to miejscowość spokojna, zapewne miasto stanie się miejscem, gdzie skupiać się będzie różnoraka przestępcza aktywność. Ku utrapieniu policji, dla urozmaicenia życia energicznej Garstce i ku uciesze czytelników. Gdybyż tylko wydawca zrezygnował z reklamowania powieści Jadowskiej sloganem „rozrywkowy kryminał w stylu Joanny Chmielewskiej dla trzech pokoleń kobiet”. Podobieństwa z Chmielewską kończą się na tym, że autorka i bohaterka są kobietami, no i że mamy trupa. Ograniczanie zaś odbiorców książki wyłącznie do kobiet, nawet ich trzech pokoleń, to strata dla czytelników płci męskiej, którzy „Trupa” na pewno nie odrzucą ze wstrętem. Pomijając ten marketingowy zgrzyt, cykl o Garstce zapowiada się bardzo smakowicie. Jeśli się porządnie rozkręci, to Aneta Jadowska ma duże szanse na otrzymanie honorowego obywatelstwa Ustki za promowanie uroków tego nadmorskiego miasta. O ile w następnym tomie nie uśmierci burmistrza…

Aneta Jadowska, Trup na plaży i inne sekrety rodzinne, Wydawnictwo SQN 2017.

Podobne pozycje:

Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne

Aneta Jadowska

(Odwiedzono 750 razy, 3 razy dziś)

8 komentarzy do “Trup na plaży, trupy w szafie (Aneta Jadowska, „Trup na plaży”)”

  1. Przeglądam sobie zaległe wpisy, dotarłam do Ciebie. Pranie skomentowałam, potem przeczytałam o Kubie, którego też radośnie chciałam skomentować, bo do Natalii Rolleczek mam stosunek osobisty (skoligacona jestem), ale oczywiście tam jest milion komentarzy i w zasadzie każdy z nich chciałam skomentować, po czym brakło mi energii (jest 00:35) i odłożyłam to na później.
    A teraz ten wpis, przeczytałam z ciekawością, bo się na tego Trupa zasadzam, przewijam, chcąc poczytać komentarze i… nie ma.
    Najpierw sprawdziłam datę wpisu, bo może ukazał się pięć minut temu i jeszcze nikt nie zdążył. Potem sprawdziłam adres bloga, bo może niechcący wklikałam się na jakiś inny. Potem jeszcze raz sprawdziłam datę wpisu. I zdziwiłam się, ale i ucieszyłam, bo będę PIERWSZA z komentarzem, i nawet wcale mi nie przeszkadza fakt, że komentarz zupełnie nie na temat. :)
    Ale radocha! :D

    Odpowiedz
    • Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy. I zwykle zaczyna kolega Bazyl. Ale on w weekendy jest offline, a w poniedziałek gdzieś przepadł. No i sobie tak tu wisiała sierotka bez komciów :D Za to mam pierwszy komentarz w stylu Pudelka :D I koniecznie skomentuj Kubę, koniecznie!

      Odpowiedz
      • Nie zawsze jest offline, ale zazwyczaj jest rozleniwiony leżeniem albo uchetany lataniem po lesie i mu się najzwyczajniej w świecie nie chce :P Ale to akurat nie był ten przypadek. Po prostu czekałem z czytaniem wpisu do ukończenia lektury. I powiem szczerze, że dobrze jak człowiek się nie nastawia, bo jakbym się nastawił na kryminał, mógłbym być zły, a tak przeczytałem niezły obyczaj. Nie podobała mi się tylko „doklejka” z prolajfowcem, bo spokojnie ta przemoc by wystarczyła na tę książkę.

        Odpowiedz
  2. Super recenzja :) w ogóle bardzo dobre recenzje piszesz, przyjemnie się je czyta. Podobnie jak tą książkę, nie wiem dlaczego ale mnie urzekła, z przypadku wpadła w moje ręce i tak jakoś już została :)

    Odpowiedz
  3. Ja ostatnio mam rozbrat z kryminałami i dlatego pozwolę sobie na komentarz. Niedawno byłe feriować się zimowo w Kołobrzegu i przyznam zupełnie szczerze, że jakieś literackie morderstwo przydałoby się centrum tego miasta. W zeszłym roku udaliśmy się w celach poznawczych, ale w tym zdecydowanie trzymaliśmy się z dala.

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.