Nec locus ubi Trochenbrod (Avrom Bendavid-Val, „Niebiosa są puste”)

 



Czy zastanawialiście się kiedyś, jak potoczyło się życie wypędzonych z Anatewki bohaterów „Skrzypka na dachu”? Ci, którzy mieli szczęście dotrzeć bezpiecznie do Ameryki lub Palestyny, dożyli pewnie w spokoju swoich dni. Młodsi ze zgrozą kilkadziesiąt lat później dowiadywali się, jaki los spotkał ich krewnych, przyjaciół i znajomych, którzy zostali na Wschodzie.

Ponoć pierwowzorem filmowej Anatewki, w książce Szołema Alejchema o Tewje Mleczarzu zwanej Kasrylewką, był Trochenbrod – niemal całkowicie żydowskie miasteczko położone wśród lasów w trójkącie między Kowlem, Łuckiem i Równem. Powstało jako miejsce ucieczki Żydów, nękanych przez restrykcyjne prawo rosyjskie. Na niedostępnych nieużytkach chcieli znaleźć wytchnienie i zejść z oczu władz. Pierwsze dziecko urodziło się w osadzie w 1813 roku. Osiedle rozrastało się, jego żydowscy mieszkańcy zajęli się uprawą ziemi, a z biegiem czasu także rzemiosłem i handlem. Trochenbrod stał się w końcu pełnym życia i gwaru miasteczkiem, rozłożonym wzdłuż jedynej ulicy. Rozwijał się tak dynamicznie, że mieszkańcy sąsiednich wsi uważają dziś, że zaćmiłby w końcu Łuck.
Ani Trochenbrod, ani trochenbrodzianie nie dostali jednak szansy, by się przekonać o tym, czy faktycznie mają taki potencjał. W drugim tygodniu sierpnia 1942 roku do miasta zjechała niemiecka Grupa Operacyjna. Los mieszkańców się dopełnił: z sześciu tysięcy ocalało około sześciuset. Zabudowania na rozkaz Niemców ograbiono i rozebrano. O istnieniu ludnej osady świadczy dziś jedynie rząd drzew i krzewów, potomków tych, które rosły kiedyś przy jedynej trochenbrodzkiej ulicy.
Avrom Bendavid-Val to syn mieszkańca Trochenbrodu, który przed wojną wyemigrował do Palestyny, a potem do Stanów Zjednoczonych. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych postanowił dowiedzieć się więcej o miejscu pochodzenia ojca: odkrył, że miasteczko faktycznie istniało i że zostało całkowicie zniszczone podczas wojny. Wyruszył w pierwszą z wielu wypraw na Ukrainę, by odnaleźć to na poły mityczne dla siebie miejsce. Wzruszony stanął tam, gdzie niegdyś toczyło się pracowite życie trochenbrodzian. Nic po nich nie zostało. A przynajmniej tak mu się początkowo wydawało.
Bendavid-Val postanowił zebrać strzępy wiadomości o mieście: zapiski z dokumentów, pamiętników, wspomnień, zdjęcia; przekopywał biblioteki i archiwa, jeździł po świecie, by rozmawiać z potomkami trochenbrodzian i wreszcie spisał dzieje tego niezwykłego sztetla, typowego dla Europy Wschodniej miasteczka żydowskiego. Trochenbrod jawi się jako ostoja tradycyjnych wartości – tych, o których opowiada pierwsza scena „Skrzypka na dachu”. Trochenbrodzianie pochlebiali sobie, że to ich miejsce na ziemi stało się wzorem dla Kasrylewki–Anatewki. Tak samo obchodzono tu szabat, świętowano wesela i pogrzeby, przestrzegano przepisów prawa mojżeszowego, wspólnie pracowano i bawiono się. Opowieść płynie nieśpiesznie, raz jest bardziej szczegółowa, raz mniej, zależnie od tego, ile udało się dowiedzieć, przeplatają się wydarzenia wielkie i małe, tragiczne i zabawne. Wiele w niej ciepła i nostalgii za światem, którego już nie ma, wiele ciekawych detali, historii rodzinnych, ale i wiele bólu tych, którzy patrzyli, jak ginie świat, który znali. Zapewne w dużym stopniu ten miniony świat jest wyidealizowany, ale bez trudu możemy to autorowi – a przede wszystkim jego rozmówcom – wybaczyć. Dajmy się ponieść wizji Trochenbrodu i pomyślmy też przez chwilę o wszystkich, którym nie dane było cieszyć się szabasowym błogosławieństwem
Niech Pan was ochrania i broni.
Niech was osłoni od hańby i łez.
Niech was doprowadzi do światłości Izraela.
 
Bądźcie jak Rut i jak Estera,
byście mogły zasłużyć na wieczną chwałę.
 
Wzmocnij ich o Panie
i trzymaj ich z dala od obcych dróg.
 
Niech was błogosławi Bóg i da wam długie życie.
Niech Pan wysłucha naszą szabasową modlitwę.
Niech Bóg uczyni z was dobre matki i żony,
Niech da wam opiekuńczych mężów
Niech Pan was ochrania i broni.
Niech Pan ukoi wasz ból.
 
Ześlij im o Panie szczęście i pokój.
Wysłuchaj naszą szabasową modlitwę.
 
Amen.
Avrom Bendavid-Val, Niebiosa są puste, tłum. Małgorzata Szubert, Świat Książki 2012.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Świat Książki. Tłumaczenie modlitwy szabasowej z filmu „Skrzypek na dachu” za: http://hep.fuw.edu.pl/~trochim/Duch/modlitwy/tokids.html
(Odwiedzono 391 razy, 1 razy dziś)

43 komentarze do “Nec locus ubi Trochenbrod (Avrom Bendavid-Val, „Niebiosa są puste”)”

  1. Pośrednio o tą miejscowość zatrąca historia samoobrony Przebraża (tam jest określana jako Zofiówka – mieszkali tam też Polacy i był kościół), o tej ostatniej świetną książkę „Czerwone noce” napisał Henryk Cybulski (dowódca samoobrony).

    Odpowiedz
    • Kościół był, fundacji Radziwiłłów, zbudowany tak, że katolicy idący na mszę musieli przejść przez całą miejscowość – a to dawało asumpt do zadrażnień. W samej Zofiówce/Trochenbrodzie mieszkało kilkoro Polaków – posterunkowy, naczelniczka poczty z synem – on wspomina o partyzantach z Przebraża, którzy pomogli Żydom.

      Odpowiedz
    • Aż tak nie pamiętam „Czerwonych nocy”, dostałem je dawno temu w prezencie i byłem pod dużym wrażeniem, tak że wiele razy do nich wracałem ale jakiś czas temu gdzieś mi się zapodziała więc pewnie po skojarzeniu po Twoim poście bez poszukiwań na allegro się nie obejdzie.

      Odpowiedz
    • Dla mnie była to ważna książka ze względu na losy rodziny ale to już całkiem inna historia, ale niezależnie od tego czytałem je, jak nie przymierzając dobrą powieść przygodową chociaż to nie najlepsze porównanie.

      Odpowiedz
  2. Wpisywać Ci tu, że mnie zainteresowałeś i będę się za książką rozglądać, czy takie czytelnicze wyznania Cię nie interesują? Bo już się gubię, kogo ciekawią moje procesy decyzyjne, a kogo nie ;)

    Odpowiedz
  3. Twoje recenzje są dla mnie zawsze nie tylko cennym źródłem informacji, ale często również wzruszeń, o jakich w ogóle trudno mówić za pomocą słów. Ta jest właśnie taka. Dziękuję za to, co przeżyłam czytając Twój piękny tekst. Najchętniej nauczyłabym się go na pamięć.
    Bendavid-Val miał świetny pomysł na książkę, bo wydaje mi się, że na pytanie otwierające Twoją recenzję wiele osób odpowie „tak”. Ja też.
    Czy któryś dokument/fragment pamiętnika można będzie wykorzystać w Płaszczu?

    Odpowiedz
  4. Nie ma to, jak spojrzenie na temat oczami … historyka. Druga lekcja, Twój powyższy tekst, pozwolił mi utrwalić to, co przeczytałam w książce. Dziękuję za tę naukę … i za przypomnienie Skrzypka na dachu! W Twoim Trochenbrodzie chętnie bym zamieszkała (no, może tak do 42r.)

    … i jeszcze Wszystko jest iluminacją Johnatana Safrana Foera kojarzy się z książką Bendavida – Vala.

    Odpowiedz
  5. Ostatnio wiele myślałam na temat Skrzypka na dachu czytając Iskrę życia Remarqua, historię mieszkańców obozu koncentracyjnego znajdującego się w Niemczech, którego więźniami byli w większości Żydzi. Chyba była to jedna z najbardziej wstrząsających książek, jakie czytałam na temat ludobójstwa i totalitaryzmu. Rzadko sięgam do tego typu książek, ponieważ ich lektura nie należy do przyjemności, ale mocno potrząsa czytelnikiem. Przypominam sobie też drugą adaptację Skrzypka na dachu (musicalu) w reż Gruzy w Teatrze Muzycznym w Gdyni, które kończy scena, w której bohaterowie w pasiakach stoją na tle torów kolejowych- taki epilog do losów mieszkańców Anatewki-Trochenbrod- i wielu innych miasteczek dopisała historia. A pieśń – szabasowej modlitwy jest przepiękna. No i ten piękny świat, który odszedł- nawet, jeśli jak piszesz troszkę wyidealizowany – to nadal wzrusza.

    Odpowiedz
    • Od wczoraj ciągle słucham soundtracku i jeszcze nie mam dość. Nie widziałem niestety żadnej adaptacji Skrzypka poza filmową, ale zakończenie, o którym piszesz, wydaje mi się dość zgrzytliwe i dosłowne. Czy nie odzierało ono widzów z nadziei, którą jednak wyczuwa się w filmie?

      Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.