„Jak będę duży, to odkopię Troję!” (H.A. Stoll, „Sen o Troi”)

Sen o Troi
Kiedy w 1871 roku Henryk Schliemann wbijał łopatę w tureckie wzgórze Hissarlik, miał 49 lat. Wydobył się z nędzy, poznał wiele języków obcych, zdobył majątek, prowadząc interesy na niemal całym świecie, ale przede wszystkim wreszcie realizował swoje dziecięce marzenie: odkrywał Troję, opiewaną przez Homera, gród, o którego istnieniu nie wszyscy byli przekonani, uznawany niekiedy za wymysł poety.

Troja była jego obsesją

od chwili, gdy w bibliotece swego ojca, pastora, odkrył wiersze Homera. Ilion owładnął wyobraźnią chłopca; już gdy miał osiem i pół roku zamierzał wyruszyć na poszukiwania, nauczywszy się wpierw po grecku. Henryk nie wiedział wtedy, ile czasu minie, zanim faktycznie zbliży się do swego celu.
Wykopaliska w Troi, drzeworyt, ok. 1873 roku.
Historia opisana przez H.A. Stolla dawno temu owładnęła moją wyobraźnią jak chyba żadna inna, może poza „Bogami, grobami i uczonymi” W. Cerama. Trudno, żeby tak się nie stało: obie są porywającymi, barwnymi opowieściami o odkrywaniu zaginionych skarbów, o wielkiej przygodzie, która dała początek archeologii. Schliemann to jeden z jej pionierów; self-made man, poliglota, samouk, obdarzony niezwykłą intuicją i wyobraźnią, a przede wszystkim ogromną wiarą w to, że Troja istniała i da się odnaleźć jej ślady. Rok za rokiem śledzimy jego życie, razem z nim pokonujemy przeciwności losu, uczestniczymy w przełomowych chwilach, obserwujemy fantastyczną karierę od zabiedzonego subiekta do kupca prowadzącego interesy na wszystkich kontynentach. Stoll mówi wyraźnie: jeśli macie cel, marzenie, nie rezygnujcie z niego, nie zapominajcie o nim, walczcie o jego realizację mimo przeszkód, szyderstw, ludzkiej niechęci. Schliemannowi się powiodło, zapisał się w historii jako odkrywca Troi, udowodnił przeciwnikom, że ma rację.
Zofia Schliemann w tzw. klejnotach Heleny znalezionych w Troi.

Powieść przeznaczona jest dla młodzieży,

więc autor tak rozkłada akcenty, by czytelnicy mogli uważać Schliemanna za wzór do naśladowania: podkreśla ambicję, upór w dążeniu do celu, pilną naukę na własną rękę, odwagę w stawianiu pytań i znajdowaniu odpowiedzi sprzecznych z uznanymi poglądami. „Ci, którzy torują nowe drogi – żyją wiecznie”, podkreśla. Nie da się jednak ukryć, że bohater książki nie był postacią świetlaną. Jego sen o Troi przeradzał się niekiedy w przerażającą obsesję: włos staje na głowie, gdy czytamy, że w ramach konkurów o rękę swej drugiej żony urządził jej regularny egzamin z Homera, a całej służbie nadawał imiona zaczerpnięte z „Iliady”; pokolenia archeologów wpadają w rozpacz na myśl o tym, ile strat przyniosły gorączkowe wykopaliska Schliemanna, który pogardzał wszystkim, co nie należało do jego ukochanej epoki, i jak gruz i śmieci traktował znaleziska greckie, hellenistyczne czy rzymskie. Wytrwałość w dążeniu do celu stawała się uporem, który nie zważał na zdrowie własne i cudze, zmieniała się w porywczość, gdy coś stawało jej na przeszkodzie. To wszystko jednak zauważą pewnie dorośli czytelnicy, a mimo to – tak jak i ja po latach – dadzą się porwać tej historii i będą śledzić zmienne koleje życia Schliemanna: może nie dla niego samego, ale by ujrzeć, jak realizuje się marzenie z dzieciństwa, jedno z tych, o których większość z nas szybko zapomina, a którego Schliemann nie zapomniał.
Henryk Schliemann.

 

H.A. Stoll, Sen o Troi, tłum. Halina i Stanisław Kowalewscy, Nasza Księgarnia 1988. 
(Odwiedzono 1 507 razy, 8 razy dziś)

32 komentarze do “„Jak będę duży, to odkopię Troję!” (H.A. Stoll, „Sen o Troi”)”

  1. Ciekawe, ilu z nas za młodu marzyło o tym, by zostać archeologiem? Mnie trzymało chyba przez rok, choć „Snu o Troi” nie czytałam (w każdym razie po lekturze Twojego posta nie otworzyła mi się żadna klapka w głowie).
    I nie wiem, którą żoną Schliemanna była Zofia, ale to chyba oczywiste, że takie klejnoty nie mogły przypaść byle komu!:)

    Odpowiedz
  2. Aż mi serce żywiej zabiło, moja ukochana książka, którą dostałam w prezencie w 1971 roku, życiorys Heinricha Schliemanna znałam długi czas prawie na pamięć… i oczywiście chciałam zostać archeologiem :)

    Odpowiedz
  3. Ciekawa jestem, czy czytałeś Grecki skarb?, jako wielbiciel i Stone i Schilemanna pewnie tak. Ja do dziś pamiętam rozdział z książki Bogowie, groby i uczeni o odkrywaniu skarbów Tutenchamona, miałam tę scenę przed oczami, kiedy oglądałam skrzynie,sarkofag i skarby z grobowca w Muzeum kairskim. Ależ to działało na wyobraźnię. No i jaki budujący przykład, spełnienia marzeń, dzięki wytrwałości, wierze i pracy. Snu o Troi nie czytałam, ale Grecki skarb bardzo mi się podobał. A te perły to myślałam były podarunkiem od szanownej małżonki dla Ciebie, a tu okazuje się, że na odwrót :)

    Odpowiedz
    • Znikła moja odpowiedź :( napisałam, że antypatyczny nie jest, ale też nie jest ukazany, jako człowiek bez wad i mimo, iż bywa irytujący, to da się go lubić. Stone zresztą mam wrażenie lubi swoich bohaterów.

      Odpowiedz
  4. Ja znam tylko wariant Cerama, swoją drogą ciekawe czy powieść Stolla nie była czasami inspiracją dla „Złotych koron księcia Dardanów”.

    Odpowiedz
  5. Wszyscy napisali już wszystko co chciałem napisać. I o „Greckim skarbie” i o archeologach – niszczycielach, i o zafiksowanym do przesady Heniu. Ech, tak to jest jak się nie jest na bieżąco :(

    Odpowiedz
    • Ale zupełnie się nie przejmuj:) Dodatkowy komentarzyk jest, dodatkowa odsłona wygenerowana, więc jakby wypasiony sponsor pytał o oglądalność, to będzie świetnie wyglądało :P A na drugi raz proszę się nie zaniedbywać tak haniebnie:P

      Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.