Nie tylko pasiaki (Karolina Sulej, „Rzeczy osobiste”)

Rzeczy osobiste

 

Praca Karoliny Sulej zbiera i systematyzuje rozproszone w źródłach drukowanych i archiwalnych oraz opracowaniach wzmianki o z pozoru nieistotnym, a w rzeczywistości ogromnie ważnym elemencie funkcjonowania nazistowskich obozów koncentracyjnych – ubiorze i osobistych drobiazgach więźniarek i więźniów. System dążył do maksymalnego zglajszachtowania swoich ofiar, ścinając im włosy, przydzielając jednolite, przynajmniej w teorii, ubiory, przy okazji upokarzając je i odbierając indywidualność. W takiej sytuacji warkocz lub lok wystający spod chustki czy zawadiacko włożona czapka stawały się oznaką oporu przeciwko potężnemu przeciwnikowi, wzmacniały psychicznie i tym samym pomagały przetrwać.

Wymazywanie i nieczystość

Proces niszczenia jednostki zaczynał się w chwili przybycia do obozu. Wrzaski i bicie służyły zastraszeniu nowych więźniów, strzyżenie i przebieranie w pasiaki (który to wzór nie został wybrany przypadkowo, jak pokazują badania Michela Pastoureau) lub (częściej, szczególnie w późniejszych fazach wojny) niedobrane, zwykle zniszczone ubrania cywilne zmieniało ich w anonimową masę. Te wstępne rytuały były szczególnie upokarzające dla kobiet, które odbierały je wręcz jako gwałt. Kluczowe znaczenie miało szybkie otrząśnięcie się z wywołanego przez obozowy system upokorzenia, odzyskanie poczucia sprawczości – zamiana części odzieży na bardziej pasujące, nauczenie się „organizacji”, zdobywania rzeczy niezbędnych, by przetrwać, walka o własne ciało, utrzymanie go w choćby symbolicznej czystości, co w obliczu braku wody i urządzeń sanitarnych było niezwykle trudne. Brud zresztą stanowił jeden ze sposobów łamania więźniów i więźniarek; oznaką ostatecznego upadku, zmuzułmanienia, była rezygnacja z dbałości o higienę. Mimo surowych regulaminów i dążenia do upodlenia więźniarskiej masy schludny wygląd, lepsze, cieplejsze ubranie, dłuższe włosy, jakiś kolorowy dodatek stawały się przejawem buntu, oporu, niezgody na stan zezwierzęcenia. Pojawiały się nawet obozowe mody, choćby oznaczało to tylko kolorową chustkę na głowę. Pomagało to przetrwać nie tylko psychicznie, ale i fizycznie: dobry wygląd zapewniał lepsze traktowanie, zorganizowana ciepła sztuka odzieży chroniła przed zimnem podczas pracy czy niekończących się apeli.

Lekceważona codzienność

Karolina Sulej rzetelnie i systematycznie omawia kolejne etapy odbierania więźniom godności i indywidualności i prób jej odzyskiwania i utrzymywania: przybycie do obozu, kiedy tracili włosy i własne ubrania, a dostawali pasiaki, numery i winkle, starania o utrzymanie higieny, próby mycia się, prania, usuwania wszy. Wspomina o kwestiach zwykle wstydliwie pomijanych: menstruacji, defekacji, seksie – niepasujących do martyrologicznego tonu, w jakim po wojnie mówiono i pisano o obozach, pokazuje znaczenie „organizacji” w utrzymaniu się przy życiu, wspomina o trwalszych i bardziej przelotnych obozowych „modach”. Zestawia też wygląd więźniów z wyglądem esesmanów i nadzorczyń, zauważając, że szykowne mundury i uniformy stanowiły jednocześnie symbol władzy i dominacji obozowych funkcjonariuszy, jak i rodzaj pancerza oddzielającego ich od „zwierząt”, jakimi w ich oczach byli więźniowie. Bardzo ciekawe są rozdziały opowiadające o powrocie do człowieczeństwa po wyzwoleniu obozów: kiedy ważne było nie tylko odzyskanie sił i zdrowia, ale również cywilnych nawyków – trudności, po latach chodzenia w drewniakach, sprawiało choćby dobranie właściwego obuwia i przypomnienie sobie, jak się w nim porusza. Fascynujące są dwa ostatnie rozdziały, opowiadające o gromadzeniu i konserwowaniu pamiątek więźniarskich i obozowych, szczególnie odzieży, przez dziesięciolecia nie traktowanej jako ważne źródło do badania obozowej rzeczywistości, co się szczęśliwie zmienia od pewnego czasu. Autorka korzysta ze wspomnień i relacji zarówno mężczyzn, jak i kobiet z wielu obozów, dzięki czemu obraz „rzeczy osobistych” jest dość szeroki i różnorodny – siłą rzeczy, ponieważ kwestie ubioru uważane są za domenę kobiet, to ich głos wybrzmiewa szczególnie silnie po latach dominacji narracji męskiej; doborowi cytatów nie można nic zarzucić. Towarzyszące im komentarze wydawały mi się jednak miejscami dość pobieżne, ale może to tylko kwestia mojej znajomości literatury obozowej. Przeszkadzał mi za to brak przypisów, które pozwalałyby zlokalizować źródła cytowanych wspomnień czy interpretacji, drażniło też to, że Karolina Sulej często wspomina o zdjęciach, opisuje je, jednak wydawnictwo mocno ograniczyło szatę ikonograficzną i na tych opisach musimy poprzestać. Mimo to mam nadzieję, że autorka nie zaprzestanie swoich badań, ponieważ przywracają one pamięć o istotnych, a zaniedbywanych wcześniej aspektach funkcjonowania obozów koncentracyjnych i zagłady, a także życia ich więźniarek i więźniów.

Karolina Sulej, Rzeczy osobiste. Opowieść o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady, Czerwone i Czarne 2020.

 

(Odwiedzono 457 razy, 2 razy dziś)

20 komentarzy do “Nie tylko pasiaki (Karolina Sulej, „Rzeczy osobiste”)”

  1. A już miałam nadzieję, że książka jest doskonała.;( Brak przypisów w lit. faktu drażni szczególnie.
    Zaskakujące, co piszesz o obozowej modzie – wydawać by się mogło, że nie było ku temu warunków. Tego akurat nie pamiętam z przeczytanych wspomnień, natomiast kwestię (nie)dbania o higienę i wygląd owszem.

    Odpowiedz
    • Widziałem opinie, że to doskonała książka, ale jednak nie. Dobra, przydatna, miejscami odkrywcza, podejrzewam, że odbiór zależy od poziomu wiedzy i zainteresowania tematyką obozową. Bardziej niż przypisów szkoda mi zdjęć, nie cierpię, jak mi ktoś opisuje fotografię, zamiast ją pokazać.

      Odpowiedz
  2. O, nie wiedziałam, że taka książka się ukazała. Przeczytałabym ją. Pamiętam z „Czy to jest człowiek” Primo Leviego, jak ważne w obozie były buty. Źle dobrane, stawały się narzędziem tortur i powodowały rany, a potem zakażenia, które często kończyły się śmiercią. A nawet jeśli od takich butów nie robiło się zakażenie, to więzień i tak cierpiał: wszędzie docierał ostatni, nie był w stanie uciekać od esesmanów itd.

    Odpowiedz
    • Wątek butów pojawia się często we wspomnieniach, marzeniem były solidne narciarskie albo, w wariancie minimalistycznym, chociaż z jednej pary i w miarę dopasowane. Dziwne, że przegapiłaś wydanie „Rzeczy osobistych”, było wokół nich sporo szumu, nominacja do Nagrody Kapuścińskiego itp. Ale zdecydowanie jako całość to przeceniona książka, szczególnie jak się wcześniej miało kontakt z literaturą obozową. Choć jest kilka nowych kwestii.

      Odpowiedz
  3. Po Borowskim i „Proszę państwa do gazu” już nie bardzo mam chęć cokolwiek na ten temat czytać… Jego zdaniem od butów ważniejsza była bielizna…

    Odpowiedz
      • Ja mam życiowy niefart, bo współpracuję często z obcokrajowcami, którzy jakoś gremialnie chcą Auschwitz zwiedzać przy okazji pobytu w Polsce, przy czym ja im towarzyszę, co na mnie źle działa. Zwłaszcza to, co nazywają przemysłem zagłady, te beznamiętne raporty o „pozyskanych” surowcach i zamówienia na cyklon B (znam niemiecki). Przyznam, że ostatnio jak byłam z Włochem, energetykiem, i pani przewodniczka włoskiej grupy opowiadała o parametrach spalania zwłok w krematorium, to nie zdzierżyłam i chcieli do mnie pogotowie wzywać, ale skończyło się na wymiotach do kosza na śmieci i oddychaniu w torebkę :-( Debilka jestem, Borowskiego sobie przypomniałam wcześniej, a wyobraźni mam za dużo. Włoch się z kolei popłakał w rekonstrukcji zbiorowego kibla w Birkenau. Żeby nie było tak różowo, to byli i tacy co se strzelali selfiki na torach :-( Stanowczo więcej nie jadę…

        Odpowiedz
        • Współczuję przeżyć. Miałem okazję współtłumaczyć książkę, w której od strony technologicznej rozważano kwestie krematoriów, ciężkie przeżycie, a jak się to ogląda w rzeczywistości to trudno wytrzymać.

          Odpowiedz
        • Dziękuję za komentarz. Od zawsze miałam przeczucie, że pojechanie do Auschwitz będzie dla mnie przeżyciem zbyt mocnym. Mieszkam w Polsce od urodzenia, skończyłam szkołę podstawową w PRL – i jak to w tamtym czasie- o wojnie ogólnie i obozach w szczególe uczono, zachęcano do czytania itd. W Auschwitz (i żadnym innym obozie) nie byłam, omijam, zaprzyjaźnionym cudzoziemcom odmawiam towarzyszenia w zwiedzaniu. Mam objawy somatyczne na samą myśl o tym, co tam się działo – jakby szczególny rodzaj nerwicy. I utwierdziłaś mnie, że świadoma decyzja o niepodjęciu wyzwania zobaczenia tych miejsc, to dobra decyzja.

          Odpowiedz
  4. Higiena, rzecz w ekstremalnych i odczłowieczających okolicznościach ważna. Oglądam teraz „Terror” na podstawie Simmonsa i jest tam scena jak oficer łaje marynarza za brudne paznokcie pouczając, że wyjątkowo ciężkie warunki nie są wymówką na zarastanie brudem. Książki jestem ciekaw, ale po Pannach z Wesela obiecałem sobie powieść :)

    Odpowiedz
      • Ja często po wysiłku i pracach przydomowych, wychodząc spod prysznica rzucam w przestrzeń: „No, wreszcie czuję się jak człowiek!” i chyba coś w tym jest :)

        Odpowiedz
        • Zgadzam się w 100%, jedną z większych przyjemności życiowych jest jak człowiek taki zmordowany, spocony i brudny wlezie pod prysznic i zmyje to z siebie. Możliwość ułożenia się następnie do snu w świeżo powleczonej pościeli należy już do kategorii absolutnego luksusu :-)
          Kurczę patrzcie, tu mi umknęło, nie pamiętam w jakiej to książce (dość starej) cynicznie zwrócono uwagę na fakt, że klasyka XIX wiecznej literatury, tzn. człek biedny, aczkolwiek czysty i schludnie odziany, to w warunkach praktycznych oksymoron. Kojarzy mi się taki tekst skądś, z którym się zgodziłam w pełni, że to się tak łatwo mówi, ale w praktyce nie było takiej możliwości, aby ten człowiek się ogarnął, biorąc pod uwagę warunki życiowe, brak pieniędzy i inne priorytety (np. żarcie).

          Odpowiedz
          • No ale jednak faktycznie funkcjonuje topos ubogiej, ale schludnej pary staruszków. Wydaje mi się jednak, że w pewnych okolicznościach dało się to osiągnąć, kwestia nawyku – a z nawykami higienicznymi kiedyś nie było najlepiej i trzeba to było sobie wyrobić.

            Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.