Zima wasza, wiosna nasza („PRL od grudnia 70 do czerwca 89”)

Jednego dnia na WOS-ie pan dyktował nam do zeszycików, że PZPR jest przewodnią siłą narodu, a następnego na ulicach pojawiły się plakaty, na których kowboj ze znaczkiem „Solidarności” w klapie kamizelki zachęcał do udziału w wyborach 4 czerwca 1989 roku. Wydarzenia toczyły się szybko, chociaż mnie interesował głównie egzamin do liceum. Jeszcze niedawno na murach widniało prześmiewcze hasło „Zima wasza, wiosna nasza, a lato Muminków”, a tu znienacka Adam Michnik nawoływał „Wasz prezydent, nasz premier”. Z dzieci epoki Gierka i stanu wojennego powoli stawaliśmy się młodzieżą III Rzeczypospolitej.

Dowiedz się więcej

Nagroda blogerów

Zachęcam wszystkich do zapoznania się z interesującym pomysłem – przyznawaniem Nagrody Blogerów dla książek, które naszym blogerskim zdaniem są najciekawsze i dostarczyły nam najwięcej wrażeń. Podstawowe kwestie do przemyślenia: – Jak przeprowadzić zbieranie nominacji? – Jak przeprowadzić głosowanie? – Jakie kategorie miałyby wchodzić w grę – według gatunku, kategorie wymyślone przez nas, czy jakiś miks? … Dowiedz się więcej

Bezradny wobec opowieści (John Boyne, „Chłopiec w pasiastej piżamie”)

 

Będę bezwględnie spojlował, ostrzegam lojalnie. Nie dam rady inaczej.

Kiedy dowiedziałem się, o czym jest Chłopiec w pasiastej piżamie, pomyślałem, że to się nie może udać. Nie da rady napisać książki o przyjaźni niemieckiego chłopca, na dodatek syna komendanta obozu, z małym więźniem Żydem. Wszystko, co wiem na temat Auschwitz i Holocaustu kazało mi odrzucać taką opowieść. Skoro jednak powieść powstała, to autor musiał jakoś pokonać bariery, które ja uważałem za nie do pokonania. I faktycznie pokonał je, ale styl, w jakim to uczynił i efekt końcowy wzbudzają we mnie bardzo mieszane uczucia.

Dowiedz się więcej

Gigantyczne gacie Obeliksa (Michel Pastoureau, „Diabelska materia”)

Diabelska materia
Zawsze w podziw wprawiała mnie pomysłowość historyków zachodnich, a szczególnie francuskich, w wymyślaniu tematów badań. Nieskrępowani żadnym ideologicznym gorsetem i dysponujący niemal nieograniczoną bazą źródłową mogą sobie pozwalać na dowolne fantazje. Historia histerii? Gilotyny? Miłości macierzyńskiej? Żaden problem. Zajęcie się dziejami pasków i pasiastych tkanin doskonale się w tę tendencję wpisuje.

Dowiedz się więcej

W krainie lentilków (Mariusz Szczygieł, „Gottland”)

 Gottland

W połowie lat osiemdziesiątych kilkunastoletniemu przybyszowi z Polski  Czechosłowacja jawiła się jako coś w rodzaju wielkiego sklepu ze słodyczami. W wiejskim sklepiku niedaleko obozu pionierskiego, w którym mieszkała nasza grupa kolonijna, było chyba więcej rodzajów czekolady, niż widziałem w życiu, a lentilki nie stanowiły rarytasu pokątnie szmuglowanego do naszych przaśnych warzywniaków. Naiwna młodość dziwiła się: czemu tu może być wszystko, a u nas nie ma nic? Nikt nie wypowiadał tego pytania na głos, a gdyby nawet to zrobił, to pewnie i tak nie usłyszałby odpowiedzi. Nikt z nas też nie zaglądał za kolorowe fasady, nie wnikał, co tak naprawdę zakrywają pełne sklepowe regały.

Dowiedz się więcej