Krwawy kisiel z anioła, alleluja! (Marta Kisiel, „Dożywocie”)

Dożywocie

Znaleźć w dzisiejszych zdegenerowanych czasach śmieszną książkę jest trudniej, niż wygrzebać brylant w kaszance. Kiedy więc trafię na coś, co rekomendowane jest już choćby jako zabawne, to nie mogę się oprzeć pokusie. Zdobywam i czytam. W przypadku „Dożywocia” Marty Kisiel odgłosy zachwytu dobiegały z wielu stron, a najgorętszą orędowniczką Lichotki była Matka Chrzestna tego bloga, zakochana wręcz w pewnym zasmarkanym aniele.

Dowiedz się więcej

Mała rocznica

Mamy dziś ostatnią sobotę karnawału, co samo w sobie zachęca do imprezowania: kubek herbaty z cytryną, kocyk i apetyczna książka – szał ciał i uprzęży. Poza tym tak się miło złożyło, że równo dwa miesiące temu BZL wystartował i do dziś zaliczył 3000 wejść! Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują, szczególnie Matce Chrzestnej; bez Niej … Dowiedz się więcej

Marzec miesiącem ankietowania

Od kwietnia rusza powszechny spis ludności, więc ankiet do wypełnienia nikomu nie zabraknie. W mojej skromnej ankiecie lutowej bezapelacyjnie wygrała „Emma” Jane Austen, która nie dała najmniejszych szans konkurencji. Podejrzewam, że głosujące panie (albowiem żaden przedstawiciel płci męskiej jeszcze się tu nie objawił) a) zagłosowały na to, co same najlepiej znają, b) zrobiły to z … Dowiedz się więcej

„Poszłam na wojnę taka mała…” (Swietłana Aleksijewicz, „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”)

 

Są książki, których nie mogę czytać spokojnie. Co kilka stron, co pół rozdziału wzrok wędruje za okno, żebym mógł uspokoić emocje i pozbierać myśli. Tak było z książką Swietłany Aleksijewicz, białoruskiej reporterki. Postanowiła ona zebrać relacje żołnierek, uczestniczek Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, dziewcząt i kobiet, które wiedzione najczęściej patriotycznym odruchem wstępowały do armii i trafiały na front.

Dowiedz się więcej