Rok 1904. Na bagnach w Luizjanie czwórka dzieciaków woduje własnoręcznie wykonane czółno. Pierwszy połów z nowej łodzi okazuje się szczęśliwy – w wyciągniętej z wody puszce znajdują aż trzy dolary. Na co wydać ten majątek? Eddie, Julie, Tit i Te Trois szukają inspiracji w „Renomowanym Katalogu Walker & Dawn”, który mieszkańcom prowincji daje dostęp do wszelakich dóbr materialnych. Wysyłają zamówienie i czekają, jak im się wydaje, w nieskończoność na przesyłkę. Paczka, gdy już do nich dociera, zawiera jednak coś zupełnie innego, niż wybrali…
Z południa na północ
Ten na pozór zwykły błąd przy pakowaniu ma dalekosiężne skutki dla całej czwórki i jeszcze paru osób wplątanych w, jak się okazuje, brzydką aferę kryminalną. Dzieciaki ruszają w daleką podróż do Chicago, by zwrócić pomyłkowo otrzymany przedmiot właścicielowi i zainkasować olbrzymią nagrodę, która mogłaby zmienić życie każdego z nich na zawsze i pozwolić zapomnieć o przeszłości. Przemierzają Stany Zjednoczone czółnem, parostatkiem, pociągiem, uczciwie płacąc za bilety i na gapę, poznają kolejne miasta, tak różne od ich rodzinnej okolicy, i ludzi, nie zawsze przyjaźnie nastawionych. Na każdym etapie muszą wykazać się zaradnością i sprytem, inteligencją, umiejętnością planowania i przewidywania – oraz determinacją w drodze do celu.
Marzenia i tajemnice
Bohaterowie książki są grupką sympatycznych, przedsiębiorczych dzieciaków; każde z czwórki ma swoje marzenia i tajemnice, do czegoś dąży albo od czegoś ucieka. Eddie, syn lekarza, jest wyczulony na przyrodę, pełen niezaspokojonej ciekawości, chęci poznania świata. Te Trois chciałby się wzbogacić, skończyć z życiem w nędzy w Luizjanie, a Julia pragnie wolności, zerwania z życiem córki lokalnej ladacznicy, bitej przez przypadkowych partnerów matki i wytykanej palcami przez wszystkich sąsiadów, również za to, że czule opiekuje się swoim czarnoskórym przyrodnim bratem, Titem. Nie wiemy, o czym marzy Tit: żyje zamknięty w swoim świecie, ożywia się tylko wtedy, gdy może coś policzyć albo zbadać jakiś mechanizm. Wszyscy kolejno opowiadają o etapach swojej przygody: dzięki temu poznajemy ich lepiej, widzimy, co się dla nich liczy, jak postrzegają świat, jak podróż i wszystkie niebezpieczne perypetie na nich wpływają, pozwalają im dojrzeć nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Okazuje się, że każde z nich ma cechy, które pomagają w drodze, zapewniają przetrwanie i wreszcie rozwikłanie zagadki. Starsi chłopcy traktują Julie jak równoprawną członkinię paczki, choć po trosze rywalizują o jej względy, Julie okazuje się od nich twardsza i pod wieloma względami bardziej doświadczona. Wszyscy razem dbają o Tita, który też będzie miał swoje chwile triumfu.
Blaski i cienie
Davide Morosinotto zgrabnie nawiązał do klimatów rodem z przygód Tomka Sawyera i Hucka Finna: nocnych eskapad, zabaw na bagnach, łowienia ryb, ale też ucieczki z domu, podróżowania pociągami towarowymi czy życia włóczęgów (parę razy zresztą mrugnął okiem do wielbicieli Marka Twaina). Pokazał również kontrast między życiem w Luizjanie a wielkimi miastami, tętniącymi życiem, pełnymi wielkich gmachów, automobili i ludzkich tłumów. Wykorzystał schemat powieści przygodowej, z elementami kryminału, pędzącą do przodu akcją pełną nagłych zwrotów i dramatycznych (choć zdarzają się również zabawne) epizodów, by opowiedzieć młodym czytelnikom także całkiem sporo o ciemnych stronach amerykańskiej rzeczywistości z początków ubiegłego wieku: biedzie, rasizmie i przemocy, w tym domowej, ale też instytucjonalnej. Całość jest szalenie atrakcyjna i wciągająca, klimat epoki dobrze oddany, a podkreślony dodatkowo czarno-białymi rycinami z dyskretnie wkomponowanymi objaśnieniami.
Chyba odpuszczę wspólne czytanie, bo okazuje się, że seria w którą wciągnął się Szymon ma jakiś miliard tomów i się nie doczekam. A ciekawość mnie zżera, no i jeszcze teraz Ty, Brute :) Idę ściągnąć z półki :)
Czytaj sam, czytaj, nie czekaj, Młody sobie nadrobi jak będzie chciał. U nas nie wypaliło, bo zaraz na początku jest wzmianka o morderstwie i to spaliło utwór w przedbiegach.
No i namówił. Jak się wciągnę, to jeszcze Twaina wyciągnę z półki :D
Twain się zestarzał, ale poczytać zawsze można :)
Może i tak, ale się nie certolił z opisami. U niego złe charaktery czuło się tak, że aż dreszcz przechodził. A teraz to wszystko ugrzecznione :P
No Indianin Joe miał swoje pięć minut :D Ale mnie bardziej przerażały nocne spacery po cmentarzach.
A wiesz, że akurat tego sztandarowego punktu dziecięcego programu udowadniania odwagi, nie miałem okazji przeżyć za pacholęctwa. Dopiero biegowe ścieżki zaprowadziły mnie po zachodzie słońca na teren nekropolii :)
Kurczę, odniósłbym się do książki, ale wyprztykam się ze spostrzeżeń, a chciałbym sklecić jakiś tekst :)
Ja nie miałem cmentarza pod ręką, ale jeśli nawet, to pewnie bym nie ryzykował :D A o książce napisz koniecznie.
Bardzo ciekawa książka. Sama bym chętnie przeczytała, bo uwielbiałam w dzieciństwie takie przygodówki. Może jak nie kiedyś najdzie na sentymentalną podróż do dzieciństwa, to sięgnę. :)
A tak na marginesie – moim zdaniem wydawnictwo Dwie Siostry ma w ogóle bardzo ciekawe i wartościowe książki dla dzieci i młodzieży w swojej ofercie. :)
Tak, Dwie Siostry zdecydowanie mają masę świetnych pozycji i nie boją się eksperymentów. No bo książka Włocha o Ameryce? A tymczasem to bardzo dobra rzecz.
To prawda. Żałować jedynie wypada, że z większości pozycji chłopstwo mi już wyrosło, a oferta dla starszego czytelnika jest u DS jednak na drugim miejscu :(
To się chyba u DS zmienia, ale faktycznie łatwiej o coś dla nastolatków starszych niż 10-11 lat.
Co nie zmienia faktu, że dziecięce ciągle zdejmuję z półki i kartkuję :)
„No bo książka Włocha o Ameryce? ”
Nic nowego, a spaghetti-westerny? ;D
To one były i książkowe?