Po stresujących przeżyciach warto się odprężyć w pięknych okolicznościach przyrody, pooddychać świeżym powietrzem i oddać słodkiemu nicnierobieniu. Szczególnie jeśli kilka dni wcześniej głowiło się, jak sprowadzić na ziemię rakietę zrobioną z rury kanalizacyjnej i zneutralizować chmary mikroskopijnych robotów. Tego właśnie rodzaju przeżycia stały się udziałem Felixa, Neta i Niki w rozbudowanym do dwóch tomów „Orbitalnym spisku”. Bohaterowie mieli więc prawo być zmęczeni.
Wyjazd na ferie w góry nie zapowiadał się sensacyjnie.
Wręcz przeciwnie, wszystko miało być typowe: tani turnus z nieznanym biurem podróży, rozgruchotany autokar i niezbyt ciekawe towarzystwo w autokarze. Dopiero w przedziwnym pensjonacie „Trzy Kuzynki” stopniowo okazuje się, że na pewno nie będzie nudno. Nasza trójka od początku zarzeka się, że absolutnie nie będzie szukać nowych przygód. Pech dzieciaków polega jednak na tym, że przygody same ich znajdują. W pensjonacie zaczynają dziać się dziwne rzeczy, Nice śnią się niesamowite sny i szybko staje się jasne, że Felix, Net i Nika znowu wdepnęli w coś niezwykłego. Atmosfera mrocznieje powoli…
Zmiana scenerii i bohaterów drugoplanowych bardzo dobrze zrobiła tej książce. Pensjonat Trzy Kuzynki w odludnej okolicy, zamieszkany przez dziwaczne staruszki, od początku budzi niepokój, który narasta w miarę jak pojawiają się kolejne niewytłumaczalne zdarzenia i poznajemy elementy historii właścicielek pensjonatu.
Nowych bohaterów jest cały autokar:
para opiekunów młodzieży – nerwowa Olga i wyluzowany Krzysztof (typy znane doskonale każdemu, kto choć raz był na koloniach), kierowca Janusz, traktujący swoją pracę nader niezobowiązująco, oraz młodzieżowa menażeria: dwóch osiłków, niewidzący świata wokół siebie gracz, dwie chichotki, gotka w czerni, dla kontrastu jedna czerwonowłosa, jeden lizus i – co budzi szczególną niechęć trójki przyjaciół – konkurencyjna, również trzyosobowa paczka. Integracja młodzieży idzie opornie, każdy woli trzymać się na uboczu: jak się okaże, niemal wszyscy mają ku temu powody.
Tym razem Rafał Kosik z zadziwiającą konsekwencją trzymał się głównego wątku, powoli odsłaniając kolejne tajemnice pensjonatu i bohaterów i budując napięcie aż do samego finału. Tu i ówdzie, szczególnie w zakończeniu, można by się przyczepić przekombinowania, ale równie dobrze można uznać, że to cechy charakterystyczne całej serii i w końcu za to ją lubimy. Tak naprawdę niedosyt pozostawiły jedynie kreacje bohaterów drugoplanowych, traktowanych trochę jak marionetki do wygłaszania kwestii stosownych w danym momencie; różnili się od siebie jedynie akcesoriami: kolorem włosów, zamiłowaniem do pająków, nieodłącznym PSP czy podejrzaną torbą w ręku. Chyba tylko lizus Kleofas miał bardziej rozbudowany zestaw cech. To samo można wszakże powiedzieć i o kolegach Felixa, Neta i Niki ze szkoły, którzy pojawiają się w innych tomach. Szkoda jednak, że potencjał nowych postaci, szczególnie czerwonowłosej Laury, nie został wykorzystany w trochę większym stopniu.
Bez względu jednak na te utyskiwania, „Trzecia Kuzynka” to
najlepszy tom od czasów „Pałacu Snu”,
zwarty, z fabułą, która nie meandruje niepotrzebnie, z ograniczoną liczbą epizodów, które nie służą rozwojowi wydarzeń. Nawiązania do klasycznych powieści grozy: ponure domostwo na odludziu, dziwaczne właścicielki, odcięcie od cywilizacji, senne koszmary, tajemnicze przejścia i drzwi, samomalujące się obrazy są przyjemną odmianą po nasyconej techniką atmosferze poprzedniej części. Tym razem bohaterowie muszą sobie radzić sposobami chałupniczymi, bez używania wyrafinowanych wynalazków. Nie brakuje też humorystycznych scenek rodzajowych z życia zimowiska oraz zawirowań uczuciowych: Felix i Net nie należą do najlepszych znawców kobiecej natury.
Wyjście z utartych kolein znakomicie zrobiło cyklowi Rafała Kosika. Felix, Net i Nika raczej nie wrócą ze swoich ferii wypoczęci i zrelaksowani, za to ja z nowym optymizmem sięgnę po kolejny tom.
Rafał Kosik, Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka, Powergraph 2012.
Rafał Kosik, Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka, Powergraph 2012.
Zapraszam do przeczytania
(Odwiedzono 1 794 razy, 3 razy dziś)
Szkoda, że tym razem nie zamieściłeś w charakterze tła, wzorem poprzedniej części cyklu, jakiejś produkcji artystycznej Młodszej lub Starszej :)
Brokatowa rakieta była niezapomniana, teraz poszedłeś na łatwiznę ;)
Z tła za to starannie usunąłem Młodszą, która pchała się w kadr. Kajam się za obniżenie poziomu artystycznego, poprawię się przy następnym tomie, bo zapas brokatu jeszcze jest.
Mnie tło lekko zdumiewa – skąd takie coś u różowych księżniczek? I co to w ogóle jest???
Wszystko fajnie z tym Kosikiem, tylko jak skłonić Starszego, by w ogóle spojrzał w jego stronę? (a bez niego to ja się nie zbiorę, nie ma takiej opcji). Teraz walczy z „Hobbitem” i zarzeka się, że zaraz będzie czytał „Władcę pierścieni”. Rok w plecy, jak nic:(
To w tle to ruchomy zamek do gry ze Scoobie-Doo, mieliśmy okres niezdrowej fascynacji psem-kretynem i jego pogromcami duchów :P
Starszemu powiedz, że Kosik to podobny jest do Hobbita, tylko lepszy, u Starszej czasem działa. Właśnie jej zasugerowaliśmy, że Akademia Pana Kleksa to o szkole podobnej do Hogwartu i zaczęła czytać :D
Pokaż mi dzieci, które nie fascynowały się Scooby-Doo! U mnie na szczęście skończyło się na puzzlach – znacznie tańsza impreza.
Nie sądzę, aby wersja z porównaniem do Hobbita przeszła. Zaraz zapyta, czy są tam krasnoludy i smoki, i co powiem?
A u mnie – dzięki słuchanemu w podróży audiobookowi w genialnym wykonaniu P. Fronczewskiego – można zachęcać do H.Pottera, mówiąc że to o takiej samej szkole, jaka była u Pana Kleksa!:)
Gadżet sponsorowały ciotki, za to w użyciu jest do dziś :)
Jak to, co powiesz? Powiesz, że krasnoludy i smoki to tandeta dla przedszkolaków, bo u Kosika jest Yeti, UFO, duch i – uwaga uwaga! – transfomer przestępca!
To wykorzystuj patent. Możesz ewentualnie podmienić płyty, bo Pottera też czyta Fronczewski i jest szansa, że słuchacze nie zauważą różnicy :P
Z tym Kosikiem to pudło. Po pierwsze, jeśli sądzisz, że przejdzie mi przez gardło podnoszenie wartości ufoludków kosztem krasnoludów i smoków, to się mylisz. Po drugie, transformersy nigdy nie cieszyły się u nas poważaniem.
A Pottera mimo wszystko wolałabym najpierw w wersji papierowej, a dopiero potem odsłuchowej. Za rok będzie jak znalazł, chyba że uda mi się jednak wyperswadować tego Władcę.
Uuuu, koleżanka znaczy taka bardziej sfanatyzowana tolkienowsko? No to faktycznie, prędzej namówisz Starszego na Sierotkę Marysię niż na Kosika :D
A nie możesz domowego egzemplarza Władcy pożyczyć dowolnej koleżance na dość długo?
Niekoniecznie od razu tolkienowsko – po prostu lubię stwory, co poradzę?:) A do Sierotki Marysi namawiać nie będę, wystarczająco męczę się przy przekonywaniu, że Kubuś Puchatek to fajna książka:(
I do czego Ty mnie namawiasz? Podstępem się brzydzę:P
Podstęp w słusznej sprawie to wręcz cnota :) Ale nie, to nie, czytajcie sobie Władcę. U nas do Puchatka jeszcze nie doszło, ale Andersen nie zachwycił, przegrał z Potterem. W kwestii przekonywania do Puchatka jestem mało przekonujący, więc liczę, że dziecko skonsumuje bez potrzeby namawiania.
Ja na razie na Kosika fazy nie mam, a i Starszy nie chce słyszeć, mimo napomknięć. Nie nalegam. Na razie zbieram siły na bój o czytanie 6tego HP (wczoraj skończył „piątkę”). Zamek wyczesany i z racji wampira w wieży, wielokrotnego użytku, przy kilku innych dziecięcych pozycjach książkowych.
Już szóstkę? To muszę Starszą pogonić, bo tkwi w piątce. I w pięciu innych książkach :P
Zamek jest cudny i faktycznie wielokrotnego użytku, wystarczy tło zmieniać :D
Jakie pogonić? Chcesz, żeby się skończyło jak „W co tam u Ciumków?” z przysiadami? :D
PS. Albo nakleić ręcznie malowanego zombie :P
Nie muszę gonić, sama przyspieszyła, szósty tom coraz bliżej. A co było w Ciumkach z przysiadami?
Taki rozdział, w którym ojcowie licytują się, który z synów zrobi więcej rzeczonych przysiadów :) Starszy na razie zaczął ostatnie Archeo, ale już parę jęków odnośnie zakazu kontynuacji HP w najbliższym czasie, wydał. Spróbuję go pokierować na coś innego, ale się zafiksował. Koronnym argumentem jest, że nie będzie pamiętał co było wcześniej. Info, że powtórki są fajne, nie trafia mu do przekonania :P
Wyszedłem z założenia, że skoro Starsza nie miała koszmarów po czwórce, to i dalej da radę. Ponoć dzieci to takie młode nosorożce i prędzej my się przejmiemy śmiercią bohatera niż one. Za to u nas Archeo przyjmowane pogardliwym prychnięciem. Spróbuję znowu, jak się Potter skończy.
Czyli dajesz zielone światło, carte blanche czy co tam jeszcze, na wszystkie Pottery?
Nie mam specjalnego wyboru :P
Ja wsadziłem w małe łapki Kosika. Na razie Starszy zaczytany. W odwodzie, jakby co, czeka Kleks i Maleszka :D
Tylko miej pod ręką następne tomy Kosika, u nas był płacz, jak zabrakło. Kleks w czytaniu, ale Maleszka, hmm. Reklamować go bardziej jako Pottero- czy Kosikopodobnego? :)
Nie wiem, nie czytałem. Kiedyś w TV widziałem kawałek filmu na podstawie „jedynki” i na tej podstawie obstawiałbym jednak kosiko- :)
Dzięki, to się przyjrzę. Wcisnąłbym dziecku Baśniobór, ale nie wyrażało zainteresowania.
A taki sobie. Skończyłem po drugim tomie :)
To nie będę wciskał. Przeczytałem kontrolnie Lemony Snicketa, ale mam mieszane uczucia, więc też nie będę wpychał dziecku.
Nie wiem czy to news, ale Kosik pisze właśnie scenariusz do „Trzeciej kuzynki”. Ciekawe czy coś filmowego z tego wyjdzie i czy na lepszym poziomie niż poprzednia produkcja.
Czytałem nienajlepsze recenzje ekranizacji i mam nadzieję, że Kosik wyciągnie wnioski. „Trzecia kuzynka” bardziej zwarta fabularnie, więc może uda się tę zwartość zachować.
Wątpię czy Kosik miał realny wpływ na ekranizację. Jest nadzieja, że tym razem będzie już wiedział na co może się zgodzić a na co nie.
A scenariusza sam nie pisał i nie przekombinował? Ale nie oglądałem, więc nie będę się wymądrzał.
Ja oglądałam. Scenariusz był w miarę. Najgorsza według mnie była gra aktorska. Poza tym filmowi brakowało lekkości. Niski budżet też zrobił swoje.
W sensie młodzież nawaliła?
Raczej spece od castingu.
Młodocianych aktorów to zawsze mieliśmy do bani. Albo reżyserzy nie umieją z nimi pracować. Albo jedno i drugie.
Były wyjątki. Henryk Gołębiewski na przykład.
I Filip Łobodziński. Ale oni tylko potwierdzają regułę :)
Pozostaje animacja ;). I taniej będzie. Odpadną efekty specjalne. Pierwowzory postaci zostały już opracowane na okładkach.
Jest to jakiś pomysł :)
Czy w serii Kosika istotna jest kolejność tomów? Bo bardzo mnie zaciekawiły te wątki zakopiańskie. :)
I jeszcze pytanie o Draculę na zdjęciu – nie sugerujesz chyba, że pojawiają się wątki wampiryczne? :(
Akcja się rozgrywa bodajże w Karkonoszach, więc samiuśkich Tater nie ma. Wątki wampiryczne się nie pojawiają, ale jest bohaterka ostro zainteresowana podobnymi klimatami :)
Czytać należy zasadniczo po kolei, poza kolejnością można sięgnąć po Nadprogramowe historie i ponoć po Czerwoną Hańczę.
Motywy wampiryczne już chyba démodé. Stylistyka emo też jakby w odwrocie – za parę lat książki Kosika będą wdzięcznym materiałem badawczym dla socjologów. :)
Chyba poproszę Ci4ebie i Waszą Starszą o rekomendację najlepszych tomów z serii, bo na wszystkie raczej sił nie starczy. :)
Ja bym wskazał pierwsze trzy i Trzecią Kuzynkę, a Starsza by dołożyła Nadprogramowe historie i Hańczę (Kasia Sawicka też bardzo polecała). Czyli równo połowę serii :)
Przekrój młodzieży zimowiskowej u Kosika już i dziś jest nieco passe:)
Dzięki, skrzętnie notuję, bo moi bratankowie niedługo będą w odpowiednim wieku, żeby zacząć przygodę z Kosikiem, a i ja rzecz jasna się załapię. :) Niestety, to chyba ogólny trend, że początki wielotomowych serii są najlepsze – J.K. Rowling to raczej wyjątek potwierdzający regułę. :)
I Harry Potter ma mielizny, chociaż faktycznie poszczególne tomy się bronią. Załap się na lekturę koniecznie, będziesz mogła odpowiadać na dziesiątki maniakalnych pytań „a dlaczego”, „a po co” albo straszyć, że zdradzisz zakończenie :)
Jeszcze do mielizn nie dotarłam, z każdym tomem coraz lepiej.
Nie mów, że straszysz dziecko spoilerami?! Zobaczysz, potem uwieczni Cię w autobiografii jako okrutnego manipulatora. :)
Hehe, w przypadku Kosika to ja byłem straszony spoilerami przez brutalne dziecko:P
Ano tak, zapomniałam, że to Starsza jest bardziej zaawansowana w lekturze Kosika. :)
Trzeba było dziecko brutalnie uświadamiać, że nie zdradzamy zakończeń :)