Kowalscy i inni (Krystyna Boglar, „Pierogi dla Old Firehanda” i „Longplay z Kowalskim”)

Pierogi dla Old Firehanda

Krystyna Boglar najbardziej jest znana z pełnych humoru opowieści rodzinno-osiedlowych o kłopotach dnia codziennego. Ale napisała też mnóstwo świetnych opowiadań o poważniejszym nastroju i tematyce, udowadniając swoją pisarską wszechstronność.

Podwórkowe manewry

Zasiedlanie nowego bloku, a najlepiej całego osiedla, było wdzięcznym tematem dla autorów powieści młodzieżowych. Wszyscy nowi, muszą się poznać, polubić albo pokłócić, ułożyć wzajemne stosunki, ustalić hierarchie, zorganizować nową paczkę. Krystyna Boglar wykorzystywała kilka razy możliwości, jakie daje organizowanie sobie nowego życia. W „Pierogach dla Old Firehanda” tytułowy wielbiciel Karola Maya stara się znaleźć dla siebie towarzystwo. Podpada energicznej Magdzie, która zamierza wszystkimi rządzić i nie znosi konkurencji, a na dodatek ma szatański plan zdobycia pomieszczenia na młodzieżowy klub. Młodszy brat Firehanda, milczący siedmioletni Kuba, jakimś tajemniczym sposobem zostaje wodzem bandy rówieśników i z pomocą sympatycznego studenta zaczyna realizować własne plany terytorialnej ekspansji. Old Firehand nie pozwoli jednak się całkowicie zepchnąć na margines podwórkowego życia i rozwinie własną akcję.

Pierogi ze smaczkiem

„Pierogi” to powieść humorystyczno-obyczajowa, gdzie gęsto od smakowitych scenek z codziennego życia i biurokratyczno-życiowych absurdów. Dorośli nie mają zamiaru uwzględniać w swoich planach potrzeb dzieci, a te z kolei nie zamierzają respektować ich bezdusznej decyzji zamiany miejsca zabaw w parking, organizują się i zyskują sojuszników w walce. Mamy więc wielką scenę obrony piastowskiego grodziska przez bandę Kuby i równie efektowny epizod oszołomienia i ogłupienia komisji z administracji przez starsze dzieciaki. Pierogi dla OldFirehanda

Pięciu Kowalskich

„Longplay z Kowalskim” to dla odmiany zbiór opowiadań i to w nastroju dużo poważniejszym, podobnie jak w „Kolorze trawy o świcie”. Boglar przedstawia historie pięciu chłopców, kilkunastoletnich Janków Kowalskich: dwie wojenne i trzy powojenne. We wrześniu 1939 roku Janek bierze udział w obronie swojej rodzinnej wsi przed Niemcami, w Warszawie w sierpniu 1944 roku inny Jasiek pomaga oddziałkowi powstańców w ewakuacji rannych pod niemieckim ostrzałem. Echo wojny słychać też w kolejnym opowiadaniu, gdy nastoletni Janek zajmuje się odrzuconą przez wiejską społeczność kobiecie. Czwarty Jasiek bierze udział w ratowaniu kajakarzy podczas potężnej burzy, a ostatni chłopak podczas zimy stulecia musi pomóc w ewakuacji pasażerów pociągu, który utknął w zaspach. Trafia wtedy do wsi, której w ’39 bronił pierwszy Jasiek. Historia zatacza w ten sposób krąg, kończy się longplay o Kowalskich.

Zwykli bohaterowie

Jan Kowalski to chyba najbanalniejsze imię i nazwisko, jakie można nadać postaci z książki, a co dopiero pięciu. Ale Boglar zrobiła to w pełni celowo: zawsze jest jakiś Jasiek Kowalski, zwykły chłopiec, który staje w obliczu nieznanego, często groźnego, i musi podjąć decyzję, zbyt trudną na jego dwanaście lat. Uczciła pamięć tysięcy młodych bohaterów i pokazała równocześnie, że bohaterstwem nie zawsze jest walka („Most”), że jest nim też przeciwstawienie się ogółowi i dostrzeżenie człowieka w poniżanym i odpychanym („Cień gorącego lata”, przerażająca jest myśl, że niewiele się zmieniło w sytuacji ludzi uznawanych przez ogół za „innych”) czy walka z własną słabością („Zapora”). Opowiadania są poruszające, ale nie patetyczne; chłopcy nie są wyidealizowani, mają swoje wady, ograniczenia, ale potrafią je przełamać w imię pomocy innym, choć nie zawsze przychodzi im to łatwo. Boglar doskonale oddaje atmosferę gorącego Września’39 czy sierpniowych upałów wśród murów Warszawy, dramatyzm wielkiej burzy nad zalewem i potęgę śnieżycy, napiętą atmosferę wyczekiwania na nadejście wroga czy narastającą świadomość beznadziejności własnej sytuacji. Można wybaczyć autorce, że akcję dwóch opowiadań umieściła 22 lipca, w Święto Odrodzenia Polski, by pokazać w jednym dobrodziejstwo elektryfikacji wsi, a w drugim opowiedzieć o wielkiej defiladzie z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego. Nie jest to szczególnie nachalne, kryje się na drugim planie, a ma swój klimat. Najważniejsze i tak są chłopięce postacie i ich wybory.Longplay z Kowalskim

Krystyna Boglar, Pierogi dla Old Firehanda, ilustr. Paulina Garwatowska, Krajowa Agencja Wydawnicza 1984.

Krystyna Boglar, Longplay z Kowalskim, ilustr. Marek Piwko, Wydawnictwo Śląsk 1982.

(Odwiedzono 916 razy, 22 razy dziś)

16 komentarzy do “Kowalscy i inni (Krystyna Boglar, „Pierogi dla Old Firehanda” i „Longplay z Kowalskim”)”

  1. Te stare książki młodzieżowe mają wiele uroku. :) Ja niedawno zapoznałam się z „Czarnymi oknami” Kowalewskiego. Znasz może? Dobra powieść, lecz bardzo pesymistyczna.

    Odpowiedz
  2. Ja tak sobie myślę, że życia nie starczy na przeczytanie tego wszystkiego, co by się chciało… a jeszcze by człowiek chciał do wielu książek powrócić…

    Odpowiedz
  3. Te podwórkowe manewry jakoś mnie nie pociągają, ale „Longplay…” konceptem ciekawym się zdaje. Sprawdziłem nawet lokalną bibliotekę, ale egzemplarz jest tylko miejscowość dalej. Uderzył mnie za to kontrast ohydy okładek jej książek wydanych w latach z 90-tych z prostą estetyką tych starszych.

    Odpowiedz

Odpowiedz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.