Niemęska dziewiątka

Niemęska dziewiątka

Jest taki pogląd, że Prawdziwą Literaturę piszą jedynie mężczyźni. To ich doświadczenia są Uniwersalne i Wszechogarniające, to oni Walczą, Cierpią, Tworzą i Kochają. Tylko oni Żyją. Dziesięciolecia mijają, a pogląd trzyma się mocno, i wielu czytelników programowo nie sięga po książki pisane przez kobiety. No bo cóż oni znajdą w tej damskiej literaturze?

Dowiedz się więcej

„Dom dźwięczny, suchy i chrupki jak chleb jeszcze ciepły” (Colette, „Dom Klaudyny”)

Dom Klaudyny„Dom Klaudyny” nie jest dalszym ciągiem cyklu o rezolutnej uczennicy, która staje się kobietą pragnącą żyć pełnią życia. Jest dla tego cyklu źródłem, z którego czerpała Colette: zbiorem wspomnień o własnym dzieciństwie autorki. Jego dominantą czy motywem przewodnim jest postać matki, tej, która ukształtowała córkę, a potem wypuściła ją w świat.

Dowiedz się więcej

Klaudyna tęskni (Colette, „Klaudyna powraca”)

Klaudyna powracaChyba samo wydawnictwo powątpiewało w walory ostatniego tomu opowieści o Klaudynie, skoro odmówiło mu tak atrakcyjnej szaty graficznej, jaka wyróżniała poprzednie części. Szkoda, bo mimo iż to zdecydowanie najsłabsza z opowieści o Klaudynie, to doprawdy nie musi wyglądać na półce jak Kopciuszek obok strojniejszych sióstr.

Dowiedz się więcej

„Kobieta, która wymyka się swej kobiecości” (Colette, „Narodziny dnia”)

Narodziny dnia


Pięćdziesięcioletnia pisarka w domu w Prowansji snuje niespieszne refleksje o swym życiu, nie przestając równocześnie bacznie przyglądać się przyrodzie, ludziom i zwierzętom. Jak zwykle jej obserwacje są niezwykle przenikliwe, plastycznie oddane, pełne kolorów, dźwięków, zapachów, faktur i kształtów:

Słychać chrzęst koników polnych i nowej plecionki z chrustu opasującej taras, jakiś owad rozciera skrzydłami rozżarzone węgielki, czerwonawy ptak na sośnie woła co dziesięć sekund, a zachodni wiatr, który z uwagą krąży wokół moich ścian, zostawia w spokoju morze płaskie, gęste, twarde, którego nieugięty błękit złagodnieje dopiero u schyłku dnia. 

Dowiedz się więcej

Klaudyna odeszła (Colette, „Klaudyna odchodzi”)

 
W ostatnim tomie cyklu Klaudyna faktycznie odchodzi. Na drugi plan. Zepchnięta tam przez osóbkę, której nigdy nie podejrzewalibyśmy o to, że mogłaby przyćmić dynamiczną i niekonwencjonalną żonę Renauda. A jednak wola Colette wysunęła na czoło Annie, niepewną siebie, całkowicie uległą woli męża, który wychowywał ją sobie od wczesnej młodości i który po ślubie decyduje o wszystkim. Gdy wyjeżdża w interesach w zamorską podróż, zostawia żonie dokładny spis czynności, które pod jego nieobecność musi wykonać, listę wizyt, które musi złożyć, a nawet wskazówki co do stroju, jaki obowiązywać ma ją w konkretnych sytuacjach towarzyskich. Nie ceni wysoko Klaudyny i Renauda, więc ostrzega małżonkę przed zacieśnianiem kontaktów z tą parą.

Dowiedz się więcej

Nieobiektywnie i bezkrytycznie (Colette, „Małżeństwo Klaudyny”)

Klaudyna rzuciła się na oślep w małżeństwo z dużo starszym od siebie Renaudem. Miodowy miesiąc tej pary przedłużył się do piętnastu miesięcy: dni i tygodni namiętności, wrażeń, podróży, zawrotów głowy. Zmęczona nieco tym wszystkim dziewczyna zażądała wreszcie od męża, by się ustatkowali, by stworzyli sobie dom. Kiedy dokoła niej świat się nieco uspokoił i poukładał, Klaudyna zaczęła też porządkować swoje uczucia i doszła do wniosków, które ją samą zaskoczyły: kocha Renauda, pragnie go, ale chciałaby, żeby nie uwielbiał jej tak bezkrytycznie, żeby nie ulegał jej w każdej kwestii. Pragnęła, by okazywał więcej stanowczości, a mniej pobłażania. Odwiedziny w szkole w Montigny sprawiły, że małżonkowie zaczęli niebezpieczną grę. Młode dziewczęta z internatu przywiodły Klaudynie na myśl Łusię i zbudziły dawne pożądania, Renaud zaś obserwował to z zafascynowaniem i podnieceniem. Zaczął popychać żonę w ramiona innej kobiety.

Dowiedz się więcej